1.

42 2 2
                                    

Lee Jihoon od samego rana czuł, że ten dzień miał być co najmniej zły. Począwszy od tego, że musiał wstać o nieludzkiej godzinie i wraz z pozostałą dwunastką jechać prosto do wytwórni, żeby siedzieć tam do późnej nocy. Poza tym, niebo nad Seulem zwiastowało ulewę, jakiej nie było ostatnimi czasy. A potem jeszcze to.

Był w studio sam. Reszta zespołu albo wróciła do dormu, albo ćwiczyła na sali, z nim była część wokalistów, która dosłownie pięć minut wcześniej wyszła po kawę dla siebie i Jihoona. I akurat wtedy młody mężczyzna usłyszał huk za drzwiami pomieszczenia. To miejsce było dźwiękoszczelne, więc raczej nie słyszał dźwięków z zewnątrz jak i ludzie na korytarzu nie mieli szansy usłyszeć tego, nad czym pracował muzyk.

Ciemnowłosy wstał zmieszany i zbliżył się do wyjścia. Otworzył drzwi na korytarz, żeby spotkać się z widokiem dziewczyny, leżącej bez przytomności na ziemi. Zanim jego zmęczony umysł przyswoił sytuację, minęła chwila, po której ukucnął przy nieprzytomnej. Odezwał się do niej, zadając pytania, na które znał odpowiedź — nic nie mogło być dobrze, skoro zemdlała na środku korytarza. Spróbował sprawdzić jej puls, ale nie mógł wyczuć nic na nadgarstku. Zmarszczył brwi i zaniepokojony spróbował na szyi. Nie był w tym najlepszy, to fakt, ale niemożliwym było, żeby nie poczuł nic. Z ulgą stwierdził jednak, że czuje pulsowanie krwi na szyi dziewczyny. Przynajmniej żyła. Nie podobała mu się opcja noszenia jej, ale nie był na tyle okropnym człowiekiem, żeby ją tam zostawić i udawać, że nic nie zauważył. Przewrócił ją delikatnie na plecy, po czym spróbował usadzić, żeby łatwiej było mu ją podnieść. Zgiął jej nogi i wsunął jedną z rąk pod kolana dziewczyny, uprzednio używając jej, żeby przerzucić sobie ramię dziewczyny przez barki, po czym złapał ją pod łopatkami i spróbował wstać. Zachwiał się i chwilę walczył o utrzymanie równowagi po wyprostowaniu się, ale jakoś mu się to udało. Popchnął barkiem drzwi i wszedł do studia, w którym chwilę wcześniej spokojnie siedział. Położył dziewczynę na kanapie i odetchnął z ulgą. Wtedy też miał chwilę, żeby w końcu się jej przyjrzeć.

W słabym świetle, emitowanym z ekranu komputera i neonu z jego imieniem scenicznym, nie mógł zobaczyć wszystkiego dokładnie, ale ogólne rysy wyłapał na spokojnie. Dziewczyna wydawała się być w jego wieku, może trochę młodsza, ale nie mogła to być duża różnica, maksymalnie dwóch lat. Miała  ona delikatną, owalną twarz, pełne usta i — jak sądził — piegi, ale nie był tego pewien. Włosy były przycięte w rzadką grzywkę, teraz zmierzwioną i albo sterczącą na wszystkie strony, albo opadającą na boki, odsłaniając czoło. Długości włosów nie mógł dokładnie określić, sięgały gdzieś w okolice barków lub niżej i — był o tym przekonany — nie były czarne. Widział ciemny odcień szarości nawet pomimo słabego oświetlenia, jednak niestety nie za wiele mógł powiedzieć.

Westchnął, niezadowolony z obecnej sytuacji i usiadł przy biurku, biorąc do ręki telefon. Wysłał do innego członka zespołu — Seokmina — wiadomość, żeby skoro i tak kupują rzeczy, wzięli dla niego jeszcze butelkę wody i nie czekając na odpowiedź, odłożył urządzenie. Spojrzał na ekran, chcąc wrócić do pracy, ale fakt, że obca osoba, do tego nieprzytomna, leżała w jego studio, na jego kanapie, znacząco go rozpraszał. Ściągnął czapkę z daszkiem, w której siedział, przeczesał włosy i ponownie założył nakrycie głowy. 

Był zestresowany. Nie wiedział tylko, czy tym, co się stało, czy faktem, że nie mógł skupić się na pracy. A może to to, że nie miał kompletnie kontroli nad obecną sytuacją? Jedną z najbardziej znienawidzonych przez niego rzeczy był właśnie brak kontroli – czuł się wtedy, jakby ktoś wepchnął go do rozpędzonego auta, w którym brakowało hamulców.

Jednak zanim zdążył zdecydować, co było powodem jego rozproszenia, usłyszał otwieranie drzwi i głosy członków zespołu.

— Czy moglibyście być chociaż raz cicho, wchodząc? Mamy tu nieprzytomną osobę. — Wskazał głową na kanapę, na co trzyosobowa grupka zamilkła.

what kind of future ; lee jihoonOnde histórias criam vida. Descubra agora