Bonus

3K 504 206
                                    

Z dedykacją dla Rysi 🐺

~

2002

Adele Bladespire nie była rzadkim gościem w domu Lupinów. W zasadzie była tam co miesiąc, i to zawsze o tej samej porze - godzinę przed pojawieniem się na niebie pełni, aż do następnego dnia, dopóki Ether czy Remus się nie obudzili. Puchonka zajmowała się synkiem małżeństwa na czas przemian mężczyzny w wilkołaka, co bardzo lubiła robić. Zawsze miała rękę do dzieci, a że swoich nie posiadała, z chęcią opiekowała się małym Clausem.

- Adele, nawet nie wiem, jak ci dziękować za pomoc - powiedziała Ether, po ciężkiej nocy jeszcze w szlafroku wchodząc do kuchni, gdzie Adele przygotowywała jedzenie.

- Mama! - zawołał jasnowłosy chłopiec radośnie, podbiegając do matki, której nie widział od poprzedniego wieczoru.

- Cześć, kochanie - powiedziała kobieta, przytulając synka mocno do siebie. - Jak tam? Byłeś grzeczny? - zapytała, poprawiając mu włosy.

- Pani Lupin, to anioł, a nie dziecko - powiedziała Adele, przestawiając coś na kuchence. - Opieka nad Clausem to sama przyjemność, jest grzeczniutki.

- Ale wciąż bardzo mi źle z tym, że nie chcesz brać pieniędzy - odparła Ether, patrząc, jak jej synek odbiega z powrotem do niskiego stolika, przy którym rysował.

- To tylko raz na miesiąc, a Claus naprawdę jest bezproblemowy. Proszę się nie martwić, dla mnie to też rozrywka - odparła Adele, ale Ether pokręciła głową.

- To dasz sobie chociaż zaparzyć herbaty? - zapytała starsza z kobiet, podchodząc do blatu. Adele uśmiechnęła się, wiedząc, że już nie mogła protestować.

- Herbaty nie odmówię.

🌵

- Jak w ogóle u ciebie i Neville'a? - zapytała Ether, kiedy ona, jej syn i Adele siedzieli już przy jednym stole. - Planujecie coś?

Adele uniosła wzrok znad białego stołu, a następnie popatrzyła na kobietę ze zdumieniem.

- Ale że - dzieci? - zapytała zdezorientowana, jakby przerażona tą perspektywą.

- Nie, nie, na razie myślałam może o jakimś ślubie...? - zasugerowała Ether, poprawiając swoje usadowienie. - Nie chcę być zbyt bezpośrednia, nie zrozum mnie źle. Callie tu była kilka dni temu z eliksirem i wspominała o przygotowaniach do jej ślubu, stąd jestem w tym temacie.

- Och, my... Wspominaliśmy o tym, ale jeszcze nie jestem pewna, co Neville o tym sądzi... - odparła Adele trochę zawstydzona.

Z jednej strony uważała, że jej i Neville'owi ślub wcale nie był potrzebny do szczęścia. Zamieszkali już razem w domu, który Longbottomowi przydzieliło Ministerstwo za jego zasługi w bitwie o Hogwart. Neville twierdził, że zasługą jego zasług były tylko i wyłącznie wsparcie oraz jego miłość do Adele, więc nie wyobrażał sobie nie dzielić tego miejsca razem z nią. Nie pasowała im tam tylko jedna rzecz: ich ogród był naprawdę mały, nie pozwalając im spełniać się w zielarstwie, które oboje przecież kochali. Poza tym żyło im się sielankowo, bez względu na to, czy mieli obrączki na palcach, czy nie.

Z drugiej strony, Adele nie ukrywała sama przed sobą, że marzył jej się ślub jak z bajki, zwłaszcza po tym, jak zobaczyła ceremonię Christiny i Olivera. Była niesamowita, magiczna, zjawiskowa... Nie potrafiła o nim zapomnieć. Poza tym, ostatnio wiele osób mówiło jej, że Neville wyprzystojniał jak nikt inny z ich roku w Hogwarcie - a i ona sama to zauważyła. To prowokowało zainteresowanie innych dziewcząt, a tym samym jej lekką zazdrość, więc zaczynała się zastanawiać, czy pierścionki by z tym nie pomogły....

Nie Jestem Kaktusem • Neville LongbottomWhere stories live. Discover now