Roselle przez cały ranek chodziła potykając się o wszystko i wyglądając przez okno. Spoglądała na zegarek co sekundę. Była za pięć jedenasta, a Syriusz miał pojawić się o równej jedenastej.
- Spokojnie, Rosie, Twój chłopak musi po prostu zrobić dobre wejście. - powiedziała Cora z lekkim uśmiechem.
- Bardzo zabawne, Cora. - warknęła Roselle - Ciekawe co będzie gdy to ty będziesz miała chłopaka. - dodała.
- Och daj spokój. Nie potrzebny mi chłopak. - blondynka machnęła ręką.
- Co za ironia, mówiłam to samo. - powiedziała Rose z lekkim uśmiechem.
Rose wyglądała nieco inaczej odkąd ona i Syriusz się poznali. Miała teraz włosy sięgające trochę za ramiona i była odrobinę wyższa.
- Dajcie spokój dziewczynki. - powiedziała kobieta trzymająca białego kota na rękach.
Nagle rozległ się huk, który świadczył o teleportacji. Roselle podskoczyła i wybiegła przez drzwi frontowe, prosto przez furtkę, gdzie zobaczyła Syriusza. Zmienił się za dużo z wyglądu, wciąż miał te same wyraziste kości policzkowe, piękne, szare oczy, nieco jednak przytył, co wyszło mu na dobre, bo wcześniej wyglądał za chudo i skrócił włosy. Nie miał już długich, do ramion włosów, a jednak miał je o wiele krótkie i postawione.
Roselle podbiegła do niego i przytuliła a on ją podniósł i obkręcił ze śmiechem.
- Tak za Tobą tęskniłam. - powiedziała patrząc mu w oczy.
- Ja za Tobą też. - powiedział z uśmiechem i złączył ich usta w krótkim pocałunku.
Wypuścił ją z uścisku i zaczął grzebać w torbie. W końcu wyjął prostokątną kopertę. Uśmiechnął się dumnie i jej wręczył.
- To jest zaproszenie. - odparł - Ja i James, jako iż to nasze ostatnie szkolne wakacje, robimy ognisko na ich zakończenie. - powiedział.
- Świetny pomysł. - powiedziała z uśmiechem - Ściąłeś włosy. - powiedziała.
- A i owszem, ściąłem. - powiedział z uśmiechem - Wyglądam niesamowicie. - skomentował a blondynka się zaśmiała cicho.
- Tęskniłam za Twoim wygórowanym ego. - powiedziała - Ale prawda, wyglądasz niesamowicie. Szkoda, że nie będziesz mógł użyć już mojej gumki.
- Szybko odrosną, ale spokojnie, Twoja własność wciąż tkwi na moim nadgarstku. - powiedział.
- Chodź już do środka. - powiedziała.
Syriusz uśmiechnął się delikatnie i wyprostował. Nieco się stresował co pomyślą o nim jej rodzice. Gdy wszedł w oczy rzuciła mu się niezbyt wysoka kobieta w okularach i blond włosami, biały kot, który wyskoczył z jej ramion i zaczął kręcić się ocierając się o nogi Syriusza, wysoki mężczyzna, z włosami o kolorze ciemnego blondu, z ciepłym uśmiechem, ale bacznie obserwując chłopaka jej córki, chowająca się za nogami Cory, małą dziewczynkę za krótkimi blond włosami i nieco zaczerwioną buzią. Za to środkowa siostra, którą Syriusz już znał, dosłownie rzuciła się w jego objęcia. Roselle przewróciła oczami i się uśmiechnęła.
- Więc to jest Syriusz, mój chłopak. - powiedziała nieśmiało Roselle, gdy Cora odczepiła się od Syriusza.
- Dzień dobry. - powiedział Syriusz i wystawił dłoń w kierunku kobiety, o mało nie potykając się o kota. Blondynka uścisnęła jego dłoń z uśmiechem.
- Miło nam Ciebie poznać. - powiedział ojciec Roselle.
Na początku było trochę niezręcznie, ale zauważył, że Zara i Julian, są naprawdę ciepłymi ludźmi. Ich dom był dość spory ale jednocześnie skromny. Roiło się tam o mugolskich rzeczy, które Syriusza ciekawiły. Aisha, która była na kolanach Juliana, nieco się wstydziła i się nie odzywała. Cora cały czas za to się wtrącała.
Siedzieli na czarnej kanapie, przed którą był stolik a obok dwa fotele, z puchowymi pomarańczowymi kocami. Pod spodem był długim dywan, również pomarańczowy i kominek. Było dużo roślin, na ścianie wiele obrazów i winylowy odtwarzacz płyt. W kącie stał wielki regał, gdzie były poukładane płyty winylowe i książki oraz różne pierdoły. Znajdowało się również wyjście na taras, gdzie był długi stół.
Zaprowadzili Syriusza do pokoju, gdzie ma spędzić dwa tygodnie. Był skromny i mały, połowę miejsca zajmowało czarne łóżko z białą pościelą w psie łapy, co musiało świadczyć, że wymyśliła to Roselle. Przy ścianie była komoda, do której mógł powkładać wszystkie ubrania.Po obiedzie Syriusz i Roselle siedzieli na kocu na dworze nadrabiając stracony czas.
- Kto będzie jeszcze na tym ognisku? - zapytała.
- Będzie Remus, Peter i Lily. - odparł - Nie będzie nas za dużo.
- Co was skonilo do takiego pomysłu? - zapytała.
- Tata James'a. Jest coraz bardziej chory, a kiedyś gdy przyjechałem do nich pierwszy raz, jego tata zrobił ognisko. - odparł Syriusz - James jest załamany. Bardzo się martwi o ojca.
- Nie dziwię mu się. - wyznała Roselle, przytulając się jeszcze bardziej do Syriusz.
- Jego ojciec to taki wspaniały gość, rozumiesz? - zapytał obejmując ją - Jest dla mnie jak ojciec.
- Dzieciaki, kolacja! - zawołała Zara.
Usiedli przy stole na tarasie, a Syriusz nie mógł przestać się patrzeć na stojące w salonie pianino. Białe wielkie pianino, na którego stały różowe kwiaty.
- Pomogę pani. - powiedział Syriusz, gdy skończyli jeść.
Wszyscy poszli do swoich pokoi, a Pan Cameron do ogrodu. Syriusz przejechał dłońmi po pianinie.
- Interesuje Cię to pianino, prawda? - zapytała - Potrafisz grać?
- Tak. Kiedyś było to na porządku dziennym. - wyznał - Gra pani?
- Nie, moja siostra grała, ale zmarła parę lat temu. - wyznała.
- Przykro mi. - powiedział.
- Zagrasz? - zapytała blondynka spoglądając na chłopaka.
- Ja nie wiem czy cokolwiek pamiętam. - odparł siadając przy pianinie.
Najpierw powoli zaczął uderzać w klawisze pianina, a następnie coraz szybciej. Zamknął oczy na chwilę. Matka jego dziewczyny się uśmiechnęła, spoglądając na stojąca przed schodami córkę. Roselle wiedziała, że potrafi grać, ale nie sądziła, że robi to tak dobrze.
YOU ARE READING
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...