★5★

163 7 0
                                    

Pov. Rose

Spojrzałam w jego stronę i opuściłam głowę.

- Oni... nie żyją- powiedziałam ze smutkiem. Postanowiłam,że powiem część prawdy.

- Moja matka nie żyje, a ojca nigdy nie poznałam- powiedziałam bez dokładnej daty. Popatrzyłam na niego i wyszło na to, że taki scenariusz mu odpowiada, więc przestałam się tak stresować.

-Rozumiem, gdzie mieszkałaś do tej pory?- spytał uważnie mi się przyglądając.

- W jednoosobowym mieszkaniu z ciocią, ale ona mnie porzuciła.- powiedziałam pewnym głosem, lecz w duszy zaczęłam się stresować.

- Dobrze, jaka jest twoja moc? Niewidzialność ?- spytał.

- Nie. Moją mocą jest rzucanie iluzji, czyli także niewidzialności.- odpowiedziałam podnosząc głowę.

- Zaprezentuj mi ją teraz jeszcze raz- powiedział.

Kiwnęłam głową i popatrzyłam w bok. Sprawiłam, że przed nami ukazał się piękny motyl oraz kwiaty.

-Czy umiesz przybierać również inne postacie ? - spytał, a w jego głosie mogłam usłyszeć nutę ciekawości. Zaskoczył mnie tym pytaniem.

- Nigdy nie próbowałam tego robić, więc nie wiem.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- W takim razie będzie dużo do nauki. Zostaniesz w akademii. Pojadę jutro z Pogo i załatwię wszystkie formalności. Od dziś jesteś numerem osiem. Zrozumiano ?- zapytał, a ja popatrzyłam na niego. W duszy czułam ogromne szczęście.

Tak- odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

- Grace zaprowadzi Cię do twojej sypialni, poznaj resztę swojego rodzeństwa i poproś, aby wytłumaczyli Ci zasady panujące w tym domu. A teraz możesz odejść.- powiedział to bardzo szybko i popatrzył na mnie obojętnym wzrokiem.

Podniosłam się z krzesła stanęłam koło drzwi, skinęłam lekko w jego stronę i złapałam za klamkę. Wyszłam na pusty korytarz i zauważyłam blond kobietę siedząca przed obrazami.

Pani Grace ?- zapytałam z lekkim uśmiechem. Kobieta popatrzyła na mnie, a jej twarz promieniała radością.

- Mów mi mamo, kochanie -usmiechnęłam się na te słowa.

- Chodź pokaże Ci twój pokój- wstała i załapała mnie pod ramię. Skierowaliśmy się na schody i zeszłyśmy na piętro niżej.

- Tu znajdują się pokoje dzieci, ten jest twój - powiedziała, pokazując w stronę zielonkawo brązowych drzwi, które znajdowały się na końcu korytarza po lewej stronie.

Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Pokój był średniej wielkości, większy od tego w komisji. Znajdowała się w nim szafa, łóżko, duże okno, dwie komody i półki wiszące na ścianie. Moja ulubioną częścią była jednak  biblioteczka koło, której znajdował się szary fotel. Zawsze marzyłam o kącie do czytania. Odwróciłam się spowrotem do kobiety i przytuliłam ją. Ona odwzajemniła uścisk.

- Muszę iść przygotowywać kolację, widzimy się potem.- powiedziała uśmiechnięta i wyszła zamykając za sobą drzwi.

Usiadłam na łóżku i rozglądnęłam się wokół. Nagle przypomniałam sobie o teczce. Nadal ma na sobie iluzje i stoi koło drzwi wejściowych na dole.  Cholera... pomyślałam.

Muszę ją jak najszybciej z tamtą zabrać. Szybkim ruchem wstałam i skierowałam się na korytarz. Wyjrzałam czy czasem, ktoś nie czai  się na przejściu i zamknęłam drzwi. Nałożyłam na siebie iluzje niewidzialności i ruszyłam cicho ku schodom.

Ocalona // Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz