Pierdolnik, klocki oraz frustracja

57 3 1
                                    

- Jiiinnn!

Spotkanie inspekcji z domu dziecka trwało bardzo długo. Mężczyzna musiał sprawdzić wszystkie zakamarki domu, po których mógł poruszać się Yoongi. Jinowi bardzo się to nie spodobało, ponieważ gdyby nawet policja miała tu wejść i zrobić coś podobnego, bez nakazu by ich nie wpuścił, a co dopiero taki facet jak ten, który właśnie teraz wszedł do pokoju chłopczyka i przyglądał się każdej rzeczy na wyciągnięciu wzroku. 

Dochodziła więc godzina drzemki Yoongiego, dlatego maluch zaczął się wiercić i płakać na cały dom. Wyrywał się z ramion Jina, który już ledwo go trzymał, jednak nie pozwolił na to, żeby upadł. Próbował go kołysać, nucił mu piosenki, chodził po korytarzu, kiedy tamten mężczyzna okupował pokoik najmniejszego. 

Minęła nawet pora na mleko. Seokjin nienawidził, kiedy ktoś z jego najbliższych, albo on sam opuszczali posiłki. Zawsze trzymał się wyznaczonych godzin, a jak już miało się coś zmienić, on układał to wszystko właśnie w ten sposób, żeby śniadanie, obiad czy kolacja, była dobrze wzięta pod uwagę. Jednak tym razem, nie spodziewał się, iż inspekcja będzie trwała tak długo, a pan Lee nawet nie odpowiedział na zaproszenie go na poczęstunek obiadem.

- Już, cichutko, Yoongi. Za chwilkę cię położę. - próbował go jakoś uspokoić, gdy sam był już zmęczony całym dniem. Frustracja w nim rosła, a każdy wzrok, ruch tego mężczyzny przyprawiał go o chęci wyrzucenia go z domu. 

- Przepraszam, a ten pierdolnik to z jakiej okazji? - odezwał się wyższym tonem, wychylając się zza framugi drzwi pokoju Yoongiego, by zwrócić uwagę Jina, który chodził po korytarzu z płaczącym i zdzierającym sobie delikatne gardełko synkiem.

- Przepraszam? - zaczął się już naprawdę irytować. - Po pierwsze proszę tak nie mówić, tu jest małe dziecko, a po drugie, o co panu chodzi? - Jin wszedł za nim do pomieszczenia.

- Chodzi mi o te rzeczy na segmencie, na tamtej szafie, na parapecie. To wszystko zbiera niepotrzebny kurz. - poprawił swoje okulary, które najwidoczniej musiał założyć pod nieobecność Jina.

- Sprzątam tutaj regularnie, dość często. Nie uważam, że stanowiłoby to jakieś niebezpieczeństwo dla dziecka. - wciąż kołysał płaczącego synka.

- Rozumiem więc. - i ponownie zanotował coś w papierach. - Myślę, że już na mnie czas. Ten tutaj ma mnie chyba dość...

- Ja również, więc wypierdalaj. - pomyślał jedynie Seokjin.

- ...tak więc proszę mnie tylko odprowadzić. Ja panu dziękuję za dzisiejszą wizytę, raport przygotuję na koniec tygodnia, i albo wyślę państwu pocztą, albo mailem. - spakował swoje kartki oraz długopis, a okulary zahaczył o czubek swojej ulizanej czupryny.

Tak jak poprosił, tak zrobił to Jin, jedynie odłożył Yoongiego do jego łóżeczka, żeby nie targać go już na dół. Po podaniu sobie dłoni na 'do widzenia' oraz lekkim ukłonie, mężczyzna opuścił dom Kimów. Z wielką ulgą Seokjin odetchnął, zrzucając ten ciężar, który trzymał go przez cały dzień. 

Biegiem wrócił do pokoju Yoongiego, w którym wciąż płakał. Łezki lały mu się strumykiem, po czerwonych policzkach. Jin po drodze do niego szarpnął jeszcze kubeczek z mlekiem, który na wszelki wypadek wyciągnął całkiem niedawno, żeby zdążyło nabrać temperatury pokojowej. 

Pomógł chłopcu w wypiciu, po czym przykrył go szczelnie jego ulubionym, turkusowym kocykiem i ucałował go w czółko na dobranoc. Kiedy widział, że oczy dziecka się zamykają, postanowił go opuścić zostawiając jedynie uchylone drzwi pokoju w razie czego. 

Sam wrócił do własnego. Rzucił się z utęsknieniem na miękkie łóżko, po czym postanowił, że spróbuje zadzwonić do Namjoona i opowiedzieć mu w dużym skrócie, co się takiego wydarzyło. 

Natomiast po dwóch próbach połączenia, to zostawało odrzucone. Najwidoczniej Joon musiał w tym momencie pracować i nie miał możliwości odebrania telefonu. Seokjin to rozumiał, bo sam mężczyzna mu powiedział, że może dojść do takiej sytuacji. Wrócił więc do swojego łóżka, po czym odpłynął w błogi sen, na który zasłużył po całym dniu mordowania się z nieznajomym z domu dziecka. 

*

- "Ten tutaj"??! - powtórzył Namjoon z niemałą frustracją, po tym jak Jin prawie skończył opowiadać mu przy kolacji jak poszła kontrolna wizyta.

- Tak, ani razu nie zwrócił się do Yoongiego, tylko na początku przeczytał jego nazwisko, żeby się upewnić, że to właśnie to dziecko. - podzielał frustracje partnera, bo właśnie teraz mógł to odreagować. 

- No cham bezczelny - podsumował Joon. - Dobrze, że mnie tu nie było, bo bym mu powiedział to i owo. 

- Właśnie szkoda, że cię nie było. Zwrócił uwagę na, uwaga, "pierdolnik" u niego w pokoju, że niby to tylko zbiera kurz, który jest niebezpieczny dla dziecka. - wyrzucił ręce w powietrze, robiąc kolejne okrążenie po jadalni, bo właśnie tam rozmawiali. Seokjin nałożył z samego początku obiadu na talerze dla nich obu, ponieważ on sam nie zjadł w ciągu dnia.

- Jestem ciekawy, czy ten typ ma dzieci. Czy ma w ogóle pojęcie nad wychowaniem małego dziecka. Przecież sprzątasz regularnie, ja również przejadę szmatką, czy odkurzaczem, a nawet często robimy takie porządne sprzątanie. - nabrał trochę ryżu do ust.

- To mu powiedziałem, ale on na to nic, jedynie zapisywał to w tych swoich dokumentach - westchnął Seokjin. - Mają przysłać raport i ich podsumowanie tego wszystkiego pod koniec tygodnia. - w końcu usiadł naprzeciwko Joona, biorąc w dłoń metalowe pałeczki z podkładki. 

- Jaki raport? - zapytał z pełnymi ustami i przerażeniem w oczach.

- No jakby recenzja tego, czego się dzisiaj ten facet dowiedział. Zapewne będzie to również potwierdzenie, czy będziemy mogli się dalej zajmować Yoongim, czy nie...

- Nawet tak nie mów. Jesteś ojcem na pełen etat, gotujesz, sprzątasz, zajmujesz się dzieckiem. Dla niego porzuciłeś swoje marzenie o założeniu własnej restauracji. Kochasz Yoongiego, nie mogą go nam zabrać od odrobiny kurzu w jego pokoju i nieolakierowanych klocków.

Namjoon widział, że Seokjin bardzo się przejął ową wizytą kontroli. Chciał go jakoś podnieść na duchu, żeby wiedział, iż nie jest w tym sam, że wszystko co robi, robi najlepiej jak potrafi oraz, że on nic nie zawinił. 

- Ty również się starasz. Pracujesz ciężko, zarabiasz. Równie mocno kochasz Yoongiego. - ściszył ton Jin.

- Posłuchaj. Nie mówię, że tak nie jest. Kocham was najbardziej na świecie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie oraz Yoongiego, który myślę, że również się do nas przywiązał. Chciałbym jak najbardziej być z wami cały dzień. - wyciągnął dłoń, którą położył na stole dając tym samym znak partnerowi, żeby tą jego na niej położył. - Wszystko będzie dobrze. Będziemy o niego walczyć. Dyrektorka domu dziecka dobrze nas zna, nie pozwoli odebrać nam Yoongiego. - posłał mu ciepły uśmiech, ukazując tym samym swoje cudowne dołeczki, które Jin tak bardzo uwielbiał. 

- Wiem, skarbie. Jestem dobrej myśli. - odwzajemnił uśmiech, po czym oboje wrócili do jedzenia jeszcze ciepłego posiłku, który okazał się być ich kolacją. 

Żar miłości 2 // Baby BangtanOnde histórias criam vida. Descubra agora