Powrót potwora

60 1 0
                                    

Namjoon, Seokjin i Yoongi wybrali się na spacer, aby w taki delikatny sposób uczcić urodziny starszego z rodziców. Wszyscy przystali na taki ciąg dalszy tego dnia, w dodatku przekonała ich opcja ulubionej lodziarni niedaleko placu zabaw, na którym najmłodszy uwielbia się bawić.

Przyjemna okolica, cienie rzucane przez wysokie drzewa oraz miła, spokojna atmosfera wokół wraz ze swoimi najukochańszymi chłopakami. To najlepsze połączenie, jakie Jin mógł sobie wymarzyć. Nie potrzebował żadnych wyszukanych prezentów, imprez, tłumów gości i przepychu. Wystarczyły najbliższe mu osoby oraz piękna pogoda.

Cała trójka szła po alejkach parku, gdzie dookoła rosło naprawdę wiele drzew. Przyjemny chłód dawał im cień, przez co Yoongi wymusił zdjęcie kapelusika. Teraz Namjoon miał go na swojej głowie, gdyż nie chciało mu się go trzymać w ręce.

Pośrodku małżeństwa szedł chłopiec. Za jego jedną dłoń trzymał go Jin, a po drugiej stronie Joon. Maluch się rozpędzał w kilku małych krokach, gdy rodzice podnosili go do góry tak, aby ten zawisał na dwie sekundy w powietrzu, jak na prawdziwej huśtawce. Na buzi malował mu się pięknie duży uśmiech, na policzkach rumieńce a w serduszku ciepło od rodzinnej bliskości, którą właśnie nadrabiał.

Już za rogiem znajdował się plac zabaw i zielona połać, gdzie starsi postanowili zająć sobie miejsce pod drzewem i obserwować, jak ich pociecha bawi się na drabinkach oraz zjeżdżalni. Yoongi bardzo chętnie chodził tam sam, żaden ze starszych nie musiał przy nim być, ale mieli go cały czas na oku. Wciąż niezbyt śmiało podchodził do innych dzieci. Raczej wolał swoje towarzystwo, niżeli od razu zapoznawać się z innymi. Pozostało mu to z sierocińca a Seokjinowi bardzo zależało, aby otworzył się na nowe znajomości. Tym bardziej, kiedy pójdzie do przedszkola, co zbliżało się wielkimi krokami.

- Yooniś, chodź się napić wody! - krzyknął Namjoon wyciągając jego butelkę z torby. Chłopiec od razu usłyszał głos rodzica i pobiegł w ich stronę.

- Tata! Tam jes(t) taki piękny żuczek, chodź zobac(z)yć - rzucił się na kolana obok starszego i porwał od niego napój biorąc kilka łyczków.

- Naprawdę? I bawi się z tobą? - zaciekawił się Jin przeczesując mu grzywkę, która od biegania trochę mu się rozmierzwiła.

Chłopiec kiwną głową.

- To leć do niego, idę tuż za tobą - powiedział Namjoon, na co Yoongi wystrzelił jak z procy, o mało co nie potykając się o własne butki. - Jak wrócę to pójdziemy na lody, co? - Puścił oczko do swojego męża, który speszył się na ten gest, ale pokiwał głową na znak zgody.

- Jak tylko Yoongi pójdzie, bo widzę, że ma naprawdę świetną zabawę z robakami - zaśmiał się Jin i wrócił wzrokiem do syna. - Namjoon? Czy to nie ta kobieta, która pomagała przy stawianiu nam ogrodzenia?

Gdy tylko Seokjin spojrzał w kierunku placu zabaw, jakaś dość znajoma kobieta wychyliła się zza huśtawki. Widać było, że złapała kontakt wzrokowy z Yoongim, który znowu brodził w piaskownicy. Podeszła do niego.

- Zostań tu... - nakazał młodszy z Kimów i pobiegł w ich stronę. - Yoongi! - krzyknął do chłopca, przez co spotkał się z wieloma spojrzeniami skierowanymi w jego stronę. - Czego pani chce? - zapytał nieżyczliwie, gdy już dotarł do syna, po czym zagarnął go na ręce, opierając go o biodro.

- O, dzień dobry. Pan jest pewnie partnerem Seokjina, nie mieliśmy okazji się poznać - zaczęła dość przyjaźnie, pewnie ze względu na okoliczności. Ukłoniła się delikatnie.

- Daruj sobie te życzliwości, Seungyo, czemu zaczepiasz mojego syna? - warknął Namjoon, bardziej przytulając dziecko w ramionach.

- Opanuj się, tu są dzieci. Chyba nie chcesz, żeby te wszystkie matki rzuciły ci się do gardła, bo emanujesz agresywno pasywną postawą? - uśmiechnęła się kpiąco.

Żar miłości 2 // Baby BangtanWhere stories live. Discover now