Rozdział 13

280 25 13
                                    

-- Wczoraj rozmawiałem o tobie z Lucasem -- wyszeptał brunet.

Amybeth totalnie zatkało.

Nie była w stanie się ruszyć, oddychać, a co dopiero się odezwać. Kompletnie zbiło ją to z tropu i wpatrywała się w Aymeric'a z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Przetwarzała sobie w głowie to jedno zdanie tyle razy, że nie zdziwiłaby się jakby za chwilę od tego wybuchła jej głowa. Co on zrobił? A raczej, co oni zrobili? W jakim celu? I dlaczego znowu Lucas musiał namieszać? Mu już chyba kompletnie odbiło, aby rozmawiać o niej i to jeszcze z jedną z bliższych jej osób.

Dziewczyna głośno przełknęła ślinę, cały czas nawet o milimetr się nie poruszając, podczas gdy Montaz spoglądał na nią ze współczuciem cały czas trzymając jej dłonie w swoich, jednak teraz wzmocnił ten uścisk tak, jakby chciał jej tym sposobem przekazać jakąś energie. W pewnej chwili Amy zwróciła swój wzrok, który wydawał się w tym momencie taki pusty, a jednocześnie zmęczony i smutny, na chłopaka.

Gdy ten chciał się w jakiś sposób odezwać, ta nagle mu przerwała, pytając :

-- Dlaczego? -- nutka bólu i niezrozumienia była wyczuwalna i nawet kretyn zorientowałby się, że ten temat musi być dla niej w jakiś sposób ciężki i bolesny.

-- Siostro, ja... - nie dokończył, ponieważ ponownie mu przerwała, chyba nawet nie słysząc, że ten zaczął coś mówić.

-- Dlaczego Z NIM rozmawiałeś O MNIE? I o czym dokładnie, jeśli mogę wiedzieć? -- spytała cicho tak spokojnym tonem, że aż sama siebie tym zdziwiła. W środku jednak, panował u niej istny huragan myśli, których za nic nie mogła ułożyć w spójną całość.

Aymeric zamilknął i ścisnął swoje usta w wąską linie. Jego wzrok nadal był skierowany wprost w tęczówki Amybeth i wyglądał tak, jakby chciał jej przekazać coś ważnego, bez mówienia tego, a jedynie za pomocą oczu.

-- Zamierzasz odpowied... ? -- nie zdążyła ponownie się zapytać, ponieważ tym razem to brunet przerwał jej cichym tonem :

-- Chciał wiedzieć co u ciebie, bo wiedział, że ty mu nie odpowiesz szczerze. Przyszedł do mnie wczoraj, kiedy dosłownie wszedłem do swojej przyczepy. Byłem zmęczony więc nawet nie protestowałem kiedy pytał o twoje samopoczucie i o to, czy jesteś w stanie traktować go trochę lżej. Odpowiedziałem mu tylko, że wszystko jest u ciebie okej, a z drugim pytaniem musi skierować się bezpośrednio do ciebie. Nie wiem, czy spotkałaś się już z nim oprócz tej wymiany spojrzeń na hali, ale myślę, że dla dobra twojej psychiki powinnaś z nim porozmawiać. Bez wyrzutów, tylko zwykła koleżeńska rozmowa -- kiedy skończył, odetchnął głęboko i po zachowaniu i wyglądzie można było stwierdzić, że mu ulżyło.

Amy z każdym kolejnym słowem rozszerzała swoje oczy jeszcze bardziej, choć myślała, że to już niemożliwe. Z jej ust wydobyło się tylko ciche sapnięcie, spowodowane nadmiarem informacji, a z jej głowy zniknął ten wielki huragan myśli, zastąpiony totalną pustką. Nie wiedziała co ma powiedzieć, myśleć i zrobić po usłyszeniu tego wszystkiego.

Milczała przez dłuższy czas, starając się złożyć w głowie jakiekolwiek zdanie i już po chwili zapytała się o chyba najmniejszy szczegół w całej wypowiedzi Aymeric'a :

-- Jaka wymiana spojrzeń? O co ci chodzi? -- do jej uszu dobiegł dźwięk parsknięcia śmiechu i ciche westchnięcie. Montaz popatrzył na nią pobłażliwie i z lekką kpiną, uśmiechając się głupkowato pod nosem.

-- Nie rób ze mnie większego debila, niż to konieczne. Może czasem nie wykazuję się inteligentnymi pomysłami, ale mam oczy i braterską intuicję. Widziałem te wasze niemal maślane spojrzenia na was nawzajem od chwili, gdy się zobaczyliście. Patrzyliście na siebie z taką tęsknotą i napięciem, że ja stojąc obok to poczułem. Zanim coś powiesz, to wiem, że już nie jesteście przyjaciółmi oraz wiem co między wami zaszło, ale tak jak już mówiłem - pogadajcie jak ludzie i spróbujcie się doga...

Do zakochania jeden krok // LUBETH //Where stories live. Discover now