Prolog

1.1K 35 2
                                    

Ciemność...

To wszystko, co widziałam. Wszystko, co czułam. Wszystko co wiedziałam. 

Obudziłam się nagle, zdając sobie sprawę, że okropnie boli mnie brzuch. Zwymiotowałam na podłogę... Chwila, podłoga się porusza. I ściany też! Wygląda na to, że jestem w jakiejś windzie, przypominającej klatkę. 

Jest tak ciemno...
Tak zimno...
Kiedy to się skończy?

Siedzę w kącie tego "pudła" z nadzieją, że za niedługo zobaczę coś nowego. Wtedy coś do mnie dotarło... Nie pamiętam mojego imienia!

Bez względu na to, jak bardzo się starałam, po prostu nie mogłam przypomnieć niczego, co pomogłoby mi przypomnieć sobie. Krzyknęłam z frustracji, jak mogłam zapomnieć własne IMIĘ!? Podniosłam głowę i zobaczyłam, że coś przelatuje i miga przez pręty klatki. To było czerwone światło. Wydawało mi się, że zbliża się z każdą sekundą i to bardzo szybko! 'Przecież zaraz się rozbiję', pomyślałam dramatycznie.

Krzyknęłam, gdy klatka zderzyła się z drzwiami powyżej. Chwyciłam głowę, z nadzieją, że przestanie się trząść po zderzeniu. Nagle jakiś głos zabrzmiał w mojej głowie. Cichy głos wydawał się powtarzać ciąg wymamrotanych słów, jakby to była jakaś modlitwa. Udało mi się tylko zrozumieć jedno słowo: DRESZCZ. Co to mogło oznaczać? Czy to było coś ważnego?

Moje myśli zostały przerwane, kiedy czerwone światło nade mną zmieniło się na zielone, a drzwi nad tym pudełkiem/klatką otworzyły się z ogromnym hukiem. Światło słoneczne wpadło przez otwór i zostałam chwilowo oślepiona, musiałam podnieść rękę, aby zobaczyć, co jest nade mną.

Usłyszałam szepty... Potem szepty przerodziły się w głośne głosy, w dodatku szorstkie.

"Co do cholery?"
"Co tu robi cholerna dziewczyna?"
"Ona jest śliczna."
"Zobaczyłem ją pierwszy, zaklepuję ją sobie!"

To było za wiele. W okól mnie rozległo się tyle głosów, że nie słyszałam nawet własnych myśli. Zatkałam uszy rękami, z nadzieją, że powstrzymam głosy przed dotarciem do mojej głowy, ale to nie zadziałało. 

-Hej przygłupy! Zamknijcie się! - głos rozbrzmiał głośno i wyraźnie pomimo chaosu. Zdjęłam ręce z głowy, żeby zobaczyć, co się dzieje. Nagle do pudła zeskoczył chłopak, wyciągając do mnie rękę. 

-Witaj Świeżynko! - ten chłopak wydawał się znajomy, ale nie mogłam zrozumieć, dlaczego? Po prostu stałam nieruchomo na podłodze, nie ośmielając się nic zrobić.

-Więc? Weźmiesz moją rękę, czy zostaniesz tutaj na zawsze? - chłopak spytał z rozbawionym wyrazem twarzy. Wyciągnęłam więc do niego rękę i niepewnie chwyciłam za nią. Coś się tutaj wydarzyło, ale zanim zdążyłam się nad tym zastanowić, chłopak wyciągnął mnie z "pudła" na trawę.

Love in The Maze (Newt x Reader ) [tłumaczenie]Where stories live. Discover now