1. PRZESZŁOŚĆ

1.4K 69 7
                                    

twitter: olsiala

Sloan, 16 lat 

Gdyby ktoś mnie zapytał kilka dni wcześniej, jaka była najbardziej porąbana rzecz, jaka mi się przydarzyła, to odpowiedziałabym że otrzymanie pieniędzy od bezdomnego. Rzadko kiedy na ulicy trafiłam na ludzi, którzy byli skłonni pomóc mi finansowo, a już na pewno na człowieka który sam niewiele ma, ale postanowił się tym podzielić. Tak więc właśnie wskazałabym na tę sytuację. Jednak teraz działa się rzecz jeszcze bardziej porąbana i zdecydowanie stresująca jak cholera. Facet, któremu postanowiłam zapieprzyć portfel, zaproponował mi nocleg i coś do jedzenia.

Myślałam, że sztukę kradzieży opanowałam do perfekcji. Jeżeli żyje się ze złodziejstwa, to z każdą nocą zapieprzenie czyjejś kasy przychodziło coraz łatwiej. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, że zostałam przyłapana. Cóż, do tej nocy. 

Jak zwykle starałam się polować na klientów, którzy wyglądali na nadzianych. Tak właśnie wyglądał Flynn Bennett. Byłam pewna, że będzie łatwym łupem i w końcu zapełnię swój żołądek dzięki niemu na kilka dni. Jednak mężczyzna nie był głupcem i szybko się o tym przekonałam. 

Jeżeli myślicie, że wsiadłam tak po prostu do samochodu nieznajomego faceta, wierząc w to że da mi lepsze życie, to się mylicie. Kiedy postraszył mnie policją, a później opieką społeczną, lekko się przeraziłam i mimowolnie się zgodziłam z nim pojechać. W pewnym stopniu mnie zaszantażował i nie miałam wyjścia. Przez tyle lat robiłam wszystko, aby nie trafić do domu dziecka. Przechodziłam przez każdy rodzaj rodziny zastępczej, i cóż- było do dupy. 

- To twój dom? - zapytałam, patrząc na ładny domek w okolicy, która nie wyglądała na bezpieczną. Mogłabym przysiąc że po drodze mijaliśmy gościa idącego z bronią w ręku. Skinął głową, wjeżdżając na podjazd. 

- Mam jeszcze spory magazyn, gdzie również są pokoje, jednak jesteś niepełnoletnia. - westchnął, spoglądając na mnie kątem oka. Mimowolnie zacisnęłam usta. Może według prawa byłam dzieckiem, jednak miałam wrażenie że życie na ulicy mnie postarzało. 

- Świetnie dałabym sobie radę. - wymamrotałam, krzyżując ramiona. 

- Cóż, masz pieprzonego pecha. - odparł po prostu, wychodząc z pojazdu. - Jesteś zbyt młoda.  

- Nie wyglądasz jak gość, który przestrzega prawa. - powiedziałam, kiedy otworzył mi drzwi pasażera. Spojrzał na mnie bez wyrazu. 

- Masz racje, ale i tak zostajesz ze mną. - burknął. Zmrużyłam oczy. 

- To można podpiąć pod porwanie. - odparłam, wyskakując z samochodu. Parsknął śmiechem. 

- Czyli co? Jednak chcesz jechać na policje? - zapytał, unosząc brew. Zacisnęłam usta. - Tak myślałem. Nikt pewnie jeszcze nie śpi, więc będziesz miała okazję poznać swoich nowych lokatorów.

- I co? Tak po prostu zgodzą się na przybłędę z ulicy? - rzuciłam, idąc obok niego. Przewyższał mnie o dwie głowy i był trochę przerażający. Uniósł kąciki ust. 

- Można powiedzieć, że moja żona się już do tego przyzwyczaiła. - mruknął prowadząc mnie do drzwi.

- Masz żonę? - zapytałam zaskoczona. Zdecydowanie nie wyglądał na gościa, który miał żonę i bawił się w dom. Kiedy spojrzałam na niego w barze, byłam pewna że jest jakimś biznesmenem, szukającym kobiety na jedną noc. Skinął głową. 

Hold on to usWhere stories live. Discover now