27. TERAŹNIEJSZOŚĆ

1K 81 6
                                    

Twitter: olsiala

Sloan, 22 lata

Patrzyłam na zachodzące słońce, ciut oddalona od ogniska. Docierały do mnie śmiechy moich przyjaciół i musiałam przyznać, że było w tym coś uspokajającego. Dzisiejszy dzień jakimś cudem obył się bez dramatów. Co prawda utykałam na jedną nogę i mogłam się pożegnać z kąpielą w jeziorze, jednak i tak było świetnie. W zasadzie dawno nie było tak dobrze.

- Umów mnie z klientem na poniedziałek wieczór. -rzucił Austin, który najwyraźniej rozmawiał przez telefon i nie zdawał sobie sprawy z tego, że jestem w zasięgu jego słuchu. - Zapłaciłem za następne miesiące, więc raczej nie rzucę tak tego gówna. Tak, sesje mi pomagają. - dodał, na co zmarszczyłam brew. - Z nas dwóch do ty powinnaś chodzić do pierdolonego psychologa, a nie ja. - burknął, na co zastygłam. - Dobra, spadam. Nie spal mi studia. - dodał jeszcze, a następnie się rozłączył. Niewiele myśląc, szybko wróciłam do naszych znajomych przy ognisku, aby nie wyglądać podejrzanie.

- Twoja kolej, Sloan. - rzucił do mnie West, na co uniosłam brew. Chwilę po mnie przyszedł również do nas Austin.

- Na co? - zapytałam, próbując nie dawać po sobie czegoś poznać, a już na pewno tego że podsłuchiwałam Austina.

- Na wypowiedzenie swoich planów i marzeń. - rzuciła Kelly, na co uniosłam brew. - Nie patrz tak na mnie, Wiley wymyśliła to gówno.

- Pieprz się. - odparła jej dziewczyna, a następnie spojrzała na mnie podekscytowana. - Więc?

- Ja... - zaczęłam, ale nie potrafiło mi to przejść przez gardło. - Kogo ja oszukuję. - westchnęłam, a następnie spojrzałam na swoich przyjaciół którzy przyglądali mi się z niepokojem. - Gdybyście zapytali mnie rok temu o czym marzę to pewnie odpowiedziałabym, że o pracy w galerii sztuki i o byciu artystką. - westchnęłam. - Ale prawda jest taka, że cholernie tego nienawidzę. - przyznałam, na co Austin popatrzył na mnie zdziwiony. - Nie mam marzeń, bo okazuje się że wszystko o czym marzę jest rozczarowaniem. - rzuciłam, a następnie otworzyłam piwo i wzięłam dużego łyka.

- Cóż... - rzucił West. - Ta odpowiedź wydaje mi się satysfakcjonująca. Teraz twoja kolej, Austin.

- Nie bawię się w takie gówno. - odpowiedział od razu, na co wszyscy przewrócili oczami.

- No weź, każdy coś powiedział. - burknęła Wiley.

- Chyba nie chcesz rozczarować ciężarnej? - zapytała Kelly, na co ten zacisnął usta. - Świetnie, więc nawijaj.

- Nie mam marzeń. - rzucił. - I jedyne co planuje to święty spokój i przestrzeń. - dodał.

- A przestrzeni to już przypadkiem nie masz? - zapytałam go, nie potrafiąc się powstrzymać. - No wiesz, jakoś tak od roku? - dodałam, na co wszyscy wstrzymali wdech. Dusiło mnie unikanie tego tematu. 

- Nie, nie mam. - powiedział. - O co ci chodzi, Sloan?

- O to, że jesteś pieprzonym tchórzem. - wyrzuciłam z siebie w końcu. Całą noc próbowałam złożyć wszystko do kupy i rozmowa telefoniczna Austina, jeszcze bardziej rozjaśniła mi umysł. - Powiesz w końcu jaki był prawdziwy powód naszego rozstania? - dodałam, krzyżując ramiona. 

Hold on to usWhere stories live. Discover now