Eleven

4.9K 359 15
                                    

Jak obiecałam, o godzinie 20 przyjechałam na mecz.
Tata już był na stadionie, a ja miałam wziąć Nate'a i przyjechać.
Przed przyjechaniem na stadion, kupiłam koszulkę z nazwiskiem Reus i numerem 11.
Wybrałam jego, ponieważ był jedynym piłkarzem którego znałam.
Nate miał koszulkę z własnym imieniem.
Po wpuszczeniu na stadion, starałam nie rzucać się w oczy i jak najszybciej dotrzeć na nasze miejsca.
Były one obok tunelu dla graczy.
- To twój pierwszy mecz prawda? - zapytał Nate, gdy usiedliśmy.
Spojrzałam na chłopca.
Jego brązowe oczy się świeciły gdy patrzył na boisko.
Nie wiedziałam co powinnam mu odpowiedzieć.
- Tak. - wymamrotałam. - To mój pierwszy dzień.
Nagle wszystkie rozmowy ucichły, a na boisko wyszli sędziowie wyprowadzając piłkarzy.
Dwoje tytanów Bundesligi miało się zmierzyć na boisku.
Piłkarze obu drużyn zatrzymali się po obu stronach sędziów.
Po chwili dzieci, które stały przed nimi odbiegły, a chłopcy wymienili ze sobą uściski rąk, życząc sobie udanego meczu.
Moje serce stopniało, gdy zobaczyłam jak Marco i jego były klubowy partner Mario Götze* wymieniają ze sobą uścisk.
Wiedziałam jaką wrzawę wywołało przejście Mario do największego rywala Borussi.
Arbiter dmuchnął w gwizdek, a mecz się rozpoczął.

Po pierwszej połowie, było już 2-1 dla Bayern'u po bramce Roberta Lewandowskiego i Arjena Robena.
Dla żółtych strzelił Aubameyang.
Chłopcy z lekko zachmurzonymi minami zeszli z boiska, a ja wyciągnęłam telefon, wiedząc, że prawdopodobnie Zayn jest już na gali.

Do: Zaynie.
Wszystko w porządku? :-)

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od: Zaynie.
Wolałbym być tam z tobą niż tutaj.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Do: Zaynie.
To przyjedź.

Ludzie zaczęli wracać na trybuny, ponieważ kończyła się przerwa.

Od: Zaynie.
Gdyby to ode mnie zależało, już siedziałbym w samolocie.

Uśmiechnęłam się szeroko, chowając telefon do kieszeni.
Moja uwaga ponownie skupiła się na meczu.

W 76 minucie padła kolejna bramka Auby.
Trybuny szalały, bo brakowało im jedynie dobrze przeprowadzonej akcji i gola, aby wygrać mecz.
Uważnie obserwowałam każdego piłkarza, który miał przy nodze piłkę.
W pewnym momencie piłka dostała się pod nogi Marco, stojącego pod bramką Bayern'u.
Trybuny, a ja razem z nimi zerwały się z miejsca, krzycząc radośnie gdy wpadła do bramki.
Marco biegnąc w stronę swojego bramkarza rozejrzał się po trybunach, a jego wzrok spoczął na mnie.
Uśmiechnął się do mnie szeroko i wskazał na mnie palcem.
Odwzajemniłam uśmiech obserwując jak podbiega do Weidenfelera i rzuca się na niego w akcie zadowolenia.
Nate rzucił się na moją szyję krzycząc wesoło, a nasz tata rzucił się biegiem do swoich piłkarzy.
Zdecydowanie chciałabym czuć takie szczęście przez cały czas.

Tata załatwił mi pozwolenie, abym mogła zostać na trybunach jeszcze po meczu.
To miejsce dawało w spokoju pomysleć.
Oparłam nogi na krześle przede mną i wpatrywałam się w trybunę przede mną.
Czy kiedykolwiek odzyskam całkiem swoją pamięć?
- To miejsce daje do myślenia, prawda? - odwróciłam się zaskoczona słysząc głos Reus'a.
Parsknęłam spowrotem się odwracając.
- Zdecydowanie. - mruknęłam.
Chłopak przeszedł kilka metrów poczym usiadł obok.
- Masz jakieś problemy? - zapytał troskliwie. - Możesz mi powiedzieć jakby co.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Oprócz amnezji nie mam innych problemów. - wyszeptałam.
- Ach tak. - powiedział szybko. - Przepraszam.
- Nie masz za co. - oparłam brodę na kolanach.
- Wiesz co? - odezwał się Marco, a ja odwróciłam wzrok w jego stronę. Uśmiechnął się. - Jesteś moją nową przyjaciółką.
Zaśmiałam się.
- A skąd pewność, że ja chcę abyś ty był moim przyjacielem? - zapytałam unosząc brew.
- Nie obchodzi mnie to. - mruknął. - Będziesz musiała żyć z moją przyjaźnią.
- Wiesz co? - powtórzyłam po nim, gdy do mojej głowy wpadł pewien pomysł.
Wyciągnęłam z torebki małą kamerę i włączyłam ją.
To był drugi raz kiedy dobrowolnie coś nagrywałam i czułam się coraz pewniej.
- Cześć! - powiedziałam gdy lampka zaczęła świecić. - Właśnie jestem na zdecydowanie najlepszym stadionie świata, a ze mną jest... - uśmiechnęłam się dając zbliżenie na Marco.
Zaśmiał się podnosząc rękę i kiwając nią w stronę kamery.
- Mój nowy przyjaciel, Marco Reus!
- A więc chcesz abym był twoim przyjacielem? - wtrącił blondyn.
Parsknęłam.
- To jest kwestia sporna.

Gdy Marco podpisał moją koszulkę i wymieniliśmy się numerami telefonów, w końcu mogłam wrócić do domu mojego ojca.
Noga niemal mi odpadała, ale jakimś cudem doczłapałam do środka.
Samolot spowrotem do Londynu miałam dopiero za cztery godziny.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor na kanale na którym leciała transmisja z Teen Choice Awards.
Czy to był przypadek, że One Direction akurat mieli wywiad?
Jeszcze większym przypadkiem było to, że rozmawiali o mnie.
- Jak sie czujecie, chłopcy z amnezją Allison? - zapytała brunetka, ubrana w ładną fioletową suknię.
- Jest to trochę dziwne, ale robimy wszystko aby przywrócić jej pamięć. - odezwał się Harry.
- A ty Zayn? - zwróciła się do szatyna. - W końcu to ty jesteś najbliżej.
- Nie powiem, że jest mi łatwo bo tak nie jest. - powiedział szczerze patrząc na dziennikarkę. - Staram się być silny dla siebie, dla niej i dla Noelle.
Brunetka się uśmiechnęła.
- Piękne imię. - pochwaliła. - Czy ta mała piękność skradła już wasze serca?
Zaśmiałam się widząc uśmiechy chłopców.
- Moje już ma. - mruknął Harry. - I nawet nie musi go oddawać.

Po zagraniu w Monopoly z Nate'm musiałam już jechać. Samolot miał niedługo odlecieć.
- Do zobaczenia mały. - wyszeptałam gdy Nate nie chciał puścić mojej szyi. - Przyleć kiedyś do mnie. Poznasz one direction.
Oczy chłopca się zaświeciły gdy popatrzył na ojca z nadzieją.
- Do zobaczenia. - wyszeptałam i przytuliłam ojca i Carly.
Szybko się odsunęłam bo nie lubiłam ckliwych pożegnań.
Zanim weszłam do tunelu, pomachałam jeszcze Nate'owi.

* No proszę... Kto lubił Götzeus'a? :'(

***
Nie musicie mnie zabijać :)
Nie będzie nic pomiędzy Ally i Marco ;)

Tysiąc Serc, Jedno Bicie, Borussia Dortmund Ponad Życie. ❤️

Fool Memory » malik ✓ [book three]Where stories live. Discover now