14

256 9 27
                                    

⚠️Zawiera treść drastyczną⚠️

16+

⚠️Samookaleczenie⚠️

-Livy... Cztery zdecydowane cięcia powinny być skutecznie... Tak? Chyba tak...

STOP! NIE RÓW TEGO! PROSZĘ! A CO Z MINHO, LIV I INNYMI?! NIE RÓB TEGO!- wrzeszczał jakiś głos w jej głowie.

-Minho...

Odłożyła żyletkę wyjęła papier i zaczęła pisać. Po 10 minutach napisała coś co nie miało ładu ani składu. Zgięła ją na pół i zabrała kolejną. Po 5 minutach wykleciła kolejne zdania, tym razem do innego odbiorcy. Powtórzyła czynność i wymieniła kartkę poraz kolejny.

-Wreszcie...- wymruczała kończąc pisać ostatni list i wcisnęła je wszystkie tak do szuflady żeby trochę wystawały. Chwyciła za żyletkę i pewnym ruchem przejechała po nadgarstku. Krew spłynęła przez rękę aż do łokcia następnie kapiąc na podłogę. Druga kreska i trzecia zrobione były jeszcze mocnej niż pierwsza. I ostatnia. Najmocniejsza.

-Nareszcie mam spokój...- położyła się wygodnie na podłodze zawijając w kłębek.

Uśmiechnęła się i wyszeptała jeszcze ostatnie słowa:

-Kocham cie Minho...

                             °°°
-Livy? Jesteś tam?- Minho stał pod drzwiami dziewczyny już dobre 15 minut.

Wreszcie zdecydował się wejść. Chwycił za klamkę i otworzył drzwi. Wyglądałoby na to że jej nie ma, pomijając jeden mały szczegół przez który Minho dostał ataku paniki i niepokoju. Mianowicie to że pościel była brudna od krwi w niektórych miejscach.

-Livy?!

Przebiegł koło łóżka i zmierzał do łazienki kiedy nagle...

-LIVY! BOŻE!

Rzucił się w stronę łóżka. Tuż koło niego leżała dziewczyna w kałuży krwi.

-NEWT! NEWT TY PIKOLONY KLUMPIE LEĆ PO CLINTA!

-Co się..? LIVY! JESTEM PIERDOLONYM SKURWIELEM! CLINT! TĘPA PAŁO, ZAPIERDALAJ TUTAJ! SZYBKO!

-Co się jest z..? O JAPIERDOLE JUŻ LECĘ PO APTECZKĘ!

Minho z Livy na rękach biegł do lecznicy żeby zwiększyć szanse na uratowanie szatynki.

-Co tak drzecie te pyski nie... LIVY! NEWT CO SIĘ STAŁO?!- Alby pobiegł za nimi.

-Pocięła się... Przeze mnie...

-Newt to nie twoja...

-MOJA, ROZUMIESZ?! POWIEDZIAŁEM ŻE NIE MAM POWODÓW ŻEBY JĄ TU WIDZEĆ ŻYWĄ! TO PRZEZE MNIE!

Wpadł do lecznicy i zobaczył jak Clint sprawdza głębokość ran a następnie zrezygnowany i ze łzami w oczach opada na krzesło obok łóżka. Blondyn już wiedział że to koniec. Minho cały zapłakany spojrzał na niego z nienawiścią. Wstał i przywalił mu z twarz. Krew poleciała z rozciętej wargi. Nawet nie próbował się bronić. Zasłużył. Od kolejnego ciosu wybawił go Alby odpychając skutecznie Azjatę do tyłu. Newt nawet nie mógł wykrztusić słowa.

Wszystko moja wina... Moja... Livy... Dlaczego..?- jego myśli całkiem namieszały mu w głowie.

-Przepraszam...- zdążył wykrztusić prawie nieusłyszalnie i wybiegł na podwórko.

-Minho... Tak mi przykro...

-Wyjdź.- blondyn wykonał polecenie.

-Livy... Dlaczego to zrobiłaś..? Co ze mną? Musiałaś to robić że względu na tego palanta? Byłaś taka pokręcona i... I to w tobie lubiłem. Livy ja... Przepraszam że nie zdążyłem powiedzieć tego wcześniej, ja... Kocham cie.

                             °°°
___________________________________
Numer9 zabije cie! Wiesz ile razy płakałam pisząc ten rozdział?! Jesteś już martwa😣😖

Tak o gólnie musiałam napisać na wstępie o samookaleniu bo źle się czułam z myślą o tym że niczego wiadomy czytelnik mógłby się załamać psychicznie.😔

Tak na poprawę chumoru mogę wam zdradzić że NIE WSZYSTKIE dziewczyny w labiryncie znikły😚

Papatki♥️

Always and forever~NewtWhere stories live. Discover now