❄Sześć❄

663 68 43
                                    

Ojciec Katsuki'ego, który chcąc nie chcąc, usłyszał słowa chłopaka, nie wyglądał na zadowolonego. Wrócił właśnie z kolegą po imprezie, myśląc, że nic nie zepsuje mu dnia. Jednak jego syn jak zwykle musiał wszystko spierdolić.

Mitsuki wstała, chcąc przeszkodzić nieco podchmielonemu mężowi, ale Katsuki zatrzymał ją. Stanął na wprost ojca, doskonale zdając sobie sprawę z tego co nadejdzie. Brunet nigdy nie popierał jego zafascynowania figurówką. Więc robił wszystko, by chłopak o tym zapomniał i zajął się hokejem.

— Miałem nadzieję, że wypleniłem to z ciebie, gdy miałeś jedenaście lat — warknął — to nie jest sport dla ciebie! — uderzył stojącego na wprost Katsuki'ego. Odwrócił twarz w bok, jednak podniósł ją szybko. Nieco zszokowało go zachowanie ojca. Nigdy jeszcze nie został uderzony. Sądził jedynie, że go opierdoli i powie, iż się zawiódł. Drugie uderzenie nie dotarło do policzka. Dłoń zatrzymała się w powietrzu. Mężczyzna trząsł się, ale głowę miał opuszczoną. — Wyjdź — szepnął. — WYNOŚ SIĘ, PEDALE!

— Masaru! — Mitsuki krzyknęła, słysząc słowa męża. Młody Bakugo spojrzał na matkę oraz stojącego w progu kumpla ojca, który był swego rodzaju wujkiem blondyna. Był w takim samym szoku co jego matka. Obydwoje nie spodziewali się takich słów.
Wydawało im się, że brunet akceptował orientację syna. Przecież nigdy nie powiedział nic złego na ten temat, a nawet lubił byłego chłopaka, Katsuki'ego. Świetnie się razem dogadywali. Dlaczego tak zareagował?
Blondyn zacisnął dłonie na nogawkach spodni, wychodząc. Trzasnął drzwiami na odchodne.
Brunet nie odezwał się. Poszedł na górę do sypialni, zamykając drzwi na klucz.
Na dole Noriaki wraz z Mitsuki słyszeli huk spadających medali, szklanych tabliczek z wyróżnieniami, pucharów oraz zdjęć.

— Przecież nie powiedział tego na poważnie — westchnął Noriaki, opierając głowę o ścianę.

— Ty to wiesz, ja to wiem, on też, Katsuki również, tylko że takie słowa nigdy nie powinny paść. — Kobieta usiadła przy stole, pocierając skronie. Była załamana. Wiedziała, że jej mąż przymuszał chłopaka do treningów hockeya, ale spodobało mu się to z czasem. Kochał jazdę na łyżwach, odkąd ojciec zabrał go na lodowisko pierwszy raz. Uśmiech na bladej twarzy był niesamowicie szczery. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że hockey to nie było spełnienie marzeń jej syna. Nie wiedziała nawet, że Masaru dowiedział się o tym kiedyś. Blondyn musiał to dobrze ukrywać za dziecka.

Po chwili głuche kroki odezwały się na schodach. W progu stanął Masaru. Usiadł koło żony.

* * *

Bakugo nie bardzo wiedział co robić. W pośpiechu zapomniał wziąć bluzy i umierał z zimna w krótkim rękawku. Spojrzał na ekran telefonu. Była pierwsza w nocy, a on szwendał się po okolicy bez celu. Do miasta miał godzinę drogi pieszo. Zresztą nie miał tam co robić. Mieszkanie, w którym dotychczas żył należało do klubu sportowego. Skoro go odrzucił, to nie miał prawa tam dłużej być. Westchnął, przeglądając kontakty w telefonie. Niechętnie wykręcił numer do przyjaciela z podstawówki.
Zmęczony, aczkolwiek radosny głos odezwał się w słuchawce.

Co tam Bakugo?

— Mogę się przekimać u ciebie?

Pewnie! A gdzie jesteś?

-— Przy parku na obrzeżach miasta.

Cholera, co tam robisz tak późno?

— Potem wyjaśnię, przyjedziesz po mnie?

Przypomnij mi to uczucie //Bakugo x Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz