❄Szesnaście❄

485 53 18
                                    

Kolejne dwa miesiące okazały się niezwykle ciężkie. Chłopcy od rana do nocy trenowali pod czujnym okiem Tsukauchi'ego, ich zastępczego trenera, ponieważ sprawa rodzinna Toshinori'ego była pilna i musiał wylecieć za granicę do października. Miał jednak wrócić tuż przed rozpoczęciem eliminacji.
W czasie wakacji nastolatkowie tylko raz na tydzień pojechali nad morze. Tam odpoczęli, układając wstępny układ. Pewnie jeszcze nie raz zmienią sekwencję ruchów, albo skoków, jednak woleli już coś mieć.

Na szczęście Bakugo i jego zaangażowanie oraz przeszłość sprawiła, że w mgnieniu oka ogarniał kolejne, cięższe kroki. Potrafił doskonale utrzymać sylwetkę, wyskoczyć poczwórne (no dobrze, nie zawsze wychodziły mu idealnie). Po piruetach nie tracił już równowagi, a siadane sprawiały mu największą przyjemność.
I najważniejsze co było im potrzebne w tym sporcie, czyli podnoszenia. Wszelkiego rodzaju ruchy, gdzie musieli się złapać z każdym dniem szły im coraz lepiej.
Chociaż nie obyło się bez ochrzanu ze strony trenera, gdy raz Katsuki zagapił się i o mały włos, a straciłby palce pod płozą Izuku.
Nastolatek bowiem wywalił się jak długi, w ostatniej chwili zabierając rękę sprzed ostrza. Oczywiście dostał po głowie też od zielonowłosego, który zestresował się tamtym wypadkiem.

Zbierając mimo wszystko całość w jedną kupę, okazało się, że chłopcy na początku września byli praktycznie gotowi. Teraz ćwiczyli dwa układy, potrzebne im do zapewnienia wygranej. Katsuki upierał się, żeby dodać tam nieco więcej trudniejszych figur, lecz zarówno trener jak i Midoryia, kategorycznie odmawiali.

— A tak w ogóle to jaką muzykę wykorzystamy? — spytał blondyn, zatrzymując się przy bandzie. Wziął swój proteinowy napój, sącząc go powoli przez dziubek. Deku stanął obok niego, opierając plecami o ścianę.

— Do programu krótkiego myślałem użyć "Les jours tristes" Yann Tiersen, natomiast jeśli chodzi o dowolny to nie wiem. — Chłopak westchnął.
Mieli dość spokojne i delikatne układy, co będzie na pewno odskocznią od reszty współzawodników, którzy wybiorą zapewne ostrzejsze utwory. Zielonowłosy znał to z autopsji. Robił tak samo przez pewien czas, myśląc że to go wybije.

— W takim razie może — Katsuki zamyślił się, próbując przypomnieć sobie tytuły utworów klasycznych, którymi katowała go nauczycielka muzyki w podstawówce — "Canon" Johann'a Pachelbel'a.

Izuku gwałtownie odwrócił głowę, krzyżując spojrzenie z wyższym nastolatkiem. Klasnął w dłonie z wypiekami na twarzy.

— Tak! To będzie doskonały utwór!

Zszedł z tafli, sięgając po notes, leżący na krzesełku. Nawet zapomniał o tym, by założyć ochraniacze. Położył zeszyt na bandzie, dopisując na górze strony z ropiską ruchów programu dowolnego, tytuł i autora.
Bakugo cieszył widok rozemocjonowanego przyjaciela. To go uspokajało, bo od tygodnia czuł coraz większy stres związany ze zbliżającą się wycieczką do Las Vegas, gdzie miała być pierwsza eliminacja.
Toteż nim się zorientował, zauważył, że obecność szmaragdowookiego naprawdę mu pomagała. We wszystkim w zasadzie. Tak bardzo skupiał swoją uwagę na jeździe, bądź nim samym, że zdołał uciszyć demony przeszłości. Kiedy tworzył linie czy okręgi na lodzie, z gracją dotykając wybranych miejsc w powietrzu, czuł zew wolności. Jakby zrywał ciężkie łańcuchy z nóg i rąk.
Najlepszym uczuciem zaś było podnoszenie niższego nastolatka. Mógł wtedy bezkarnie dotykać jego ciała przez cienkie, opięte bluzki oraz oglądać wspaniałe, napięte ciało. Czuć silny zapach perfum, który dziwnym sposobem wspaniale do niego pasował. Gdy trzymał go za dłoń, wykonując jazdę do tyłu, patrzyli sobie w oczy, w których tliły się iskry radości, a zaufanie wylewało się niczym wodospad.
Bakugo długo czuł przyjemne ciepło, będąc w pobliżu chłopaka. Od dawna nikt nie wskazał mu dobrej drogi. Od dawna nie dane mu było na nowo skosztować szczęścia. I Midoryia mu to dał.

Przypomnij mi to uczucie //Bakugo x Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz