❄Czternaście❄

498 72 25
                                    

— Napijesz się czegoś? — młody mężczyzna koło trzydziestki, usiadł na poduszce. Skrzyżował nogi, gasząc papierosa w popielniczce. Drugi, dużo starszy mężczyzna siadł na wprost, wpatrując się w twarz przyjaciela.

— Nie, dziękuje. — Grzecznie odmówił, zaciskając palce na spodniach. Stresował się tą rozmową. Bardzo nie chciał tego robić, jednak sprawy prywatne wszystko zamieszały. Czuł się źle, bo wiedział, że ich zawiódł. A w szczególności Izuku. Chłopak traktował go jak drugiego ojca.

— Więc? O co chciałeś mnie poprosić — spytał czarnowłosy, rozluźniając krawat spod szyi. Miał dosyć duszącego go materiału. Kto w ogóle wymyślił krawaty!? Jakby nie wystarczyło zapiąć koszulę pod szyję.

— Tsukauchi-kun mógłbyś...

Na zewnątrz zachmurzyło się. Nocne niebo zwiastowało zbliżającą się burzę. Mężczyźni uścisnęli dłonie, zawierając tym samym zgodę.

* * *

Bakugo siedział przed oknem w ciemności. Przyglądał się kolorowym światłom. Czerwień mieszała się z zielenią oraz błękitem. Wszystkie kolory odbijały się w szybach wysokich biurowców. Ostatni pracownicy opuszczali swoje miejsca pracy, zamykając za sobą drzwi. Inni za to wymieniali się na nocną zmianę.

Przez moment jego głowę zaprzątnął Todoroki. Wyraźnie było po nim widać, że cierpi. Jednak zbyt krótko się znają, aby Katsuki miał czelność wtrącać się w jego życie. Z drugiej strony może jednak...

Po chwili zamek w drzwiach zatrzeszczał i w przedpokoju stanął Izuku. Miał nieco mokre włosy oraz bluzkę. Zsunął buty ze stóp, odkładając je na bok. Klucz od mieszkania wrzucił do drewnianego półmiska. Dłońmi przeczesał włosy, czując pod palcami ich zimno. Wszedł do salonu, zapalając metalową lampę, stojącą w rogu obok telewizora. Dopiero teraz ujrzał siedzącego przed oknem Bakugo. Podszedł bliżej, siadając obok. Głowę położył na jego ramieniu. Nastolatek wzdrygnął się, czując krople deszczówki spływające z zielonych włosów, prosto za kołnierz.
Izuku bezwiednie położył dłoń na udzie przyjaciela. Bo tym dla siebie byli, nie? Przyjaciółmi.

Z drugiej strony dalej wiedzieli o sobie tyle co nic. Od miesiąca rozmawiali na tematy, które normalnie ludzie poruszają w pociągu, jadąc kilka godzin i aby jakoś przetrwać podróż, nawiązują chwilowe znajomości. Czasem nawet się sobie nie przedstawiają. W końcu za moment się rozstaną, a jedynym wspomnieniem będzie to jak rozmawiali na temat swoich przygód na wycieczkach szkolnych. Po co zatem zdradzać swoje imię obcej osobie?

Ludzie nigdy nie wylewają swoich żali nieznajomym. Z drugiej strony przyjaciołom też nie zawsze. W końcu osoba, która cię dobrze zna, pamięta te pozytywne chwile. I zapewne wolałaby nie znać twojej "gorszej wersji". Drugiej strony, skrywanej na samym dnie duszy. 

Czyli Bakugo i Midoryia są tylko kolegami?

Izuku potrząsnął głową, uderzając się w policzki. Swoją nagłą reakcją, przestraszył blondyna.

Nie. On nie chciał by byli tylko kolegami. Na samym początku obiecał sobie przecież, że stworzy ze swoim partnerem długotrwałą więź. Przyjacielską.
Dlatego też nie szukał dwudziestolatków i wyżej. Chciał kogoś w swoim wieku. A Bakugo był niczym spadająca gwiazda. Idealnie wymierzył czas, spełniając życzenie Izuku.

— Katsuki-kun? — usiadł przed chłopakiem, nie patrząc mu w oczy. Zacisnął palce na materiale spodni, czując jak pięć słów chce wyjść z jego gardła. Silnie jednak zaciskał wargi, nie pozwalając na ucieczkę kilku wyrazów, tworzących jedno zdanie. Po skroni spłynęła mu samotna kropelka potu, spadając na dłoń.

Przypomnij mi to uczucie //Bakugo x Deku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz