lekcje ze Snape'm

433 19 12
                                    

~Perspektywa Hermiony~

Spojrzałam na Draco, który wybiegł z sali. Obróciłam się na pięcie, zebrałam książki z mojego biurka i wyszłam z sali wraz z Harry'm. Na korytarzu spotkałam Lunę i Ginny(zastanawiam się czy nie dodać do tej książki linny, co o tym sądzicie?), chwilę porozmawiałyśmy i skierowałyśmy się do wielkiej sali na której zaraz rozpoczynała się kolacja.

Ja wraz z Ginny i Harry'm usiedliśmy przy stole Gryfonów, a Luna przy stole Krukonów. Dumbledor wstał i wygłosił mowę o jakiś bzdetach i przypomniał kilku uczniom, o zakazach. Nagle przypomniałam sobie o lekcjach ze Snape'm i szybko spytałam Ginny czy ona również ma je w planie, jej odpowiedzią było "nie, nawet bym nie przyszła". Podeszłam do innych Gryfonów ale oni również nic nie wiedzieli.

W tej samej chwili wyciągnęłam mój plan i zobaczyłam, że pod lekcją ze Snape'm jest napis "oklumencja'. Przypomniałam sobie, że Harry rok temu uczęszczał na takie lekcje, no tak przecież wczoraj Voldemort użył legimencji(idk czy dobrze napisałam) wobec mnie.

Szepnęłam na ucho wybrańcowi tą informacje, na co on krzyknął na cała sale "JAK TO?!". Szybko go uspokoiłam i nałożyłam sobie jedzenie na talerz. Gdy wszyscy skończyli jeść zaprowadziłam pierwszorocznych do pokoju wspólnego, natomiast sama skierowałam się do gabinetu Snape wraz z Harry'm. W lochach nikogo nie było więc oparłam się o ścianę i w ciszy czekałam na przyjście profesora. Po około dziesięciu minutach Snape wkroczył do lochów i otworzył drzwi do swojego gabinetu, machnął ręką abyśmy weszli i tak zrobiliśmy. Usiedliśmy na krzesłach które stały na końcu sali, Snape bez żadnego słowa rzucił na Harry'ego legimencje. W sekundę moje oczy wypełnily się łzami ale szybko je ukryłam. Potter zwijał się z bólu, krzycząc aby przestał, zobaczyłam na jego twarzy chwilowe skupienie i nagle ból ustał, wstał o własnych siłach i usiadł obok mnie. Był cały czerwony i zmęczony, kątem oka ujrzałam Snape przygotowującego się d rzucenia na mnie legimencji, ale ja byłam szybsza. Zrobiłąm to samo co on przed chwilą zrobił mojemu chłopakowi. Zobaczyłam młodego tatę Harry'ego(nie, że umarł staro czy coś SHSHS) Syriusza i Lupina, rzucali jakieś zaklęcie na Snape. Oni mnie nie widzieli, a ja patrzyłam na cała sytuacje z  boku, nagle obraz się rozmył i zobaczyłam Voldemorta i resztę śmierciożerców. Snape przekazywał informacje o nas Voldemortowi. To było okropne, chwilę temu nam pomagał aby wygrać z legimencja a teraz ujawnia mi, że jest śmeirciożecą?! Puściłam różdżkę, Profesor stał jak by zobaczył ducha, podszedł do mnie, złapał mnie za szatę i przywarł do ściany.

-ILE WIDZIAŁAŚ?-warknął

-Dużo.-odpowiedziałam ze spokojem

Już wyciągał różdżkę, gdy nagle Potter krzyknął "drętwota", a ja opadłam na ziemię. Szybko mnie podniósł i wybiegliśmy z lochów.

-Niezły świr?-wydyszal wybraniec
-Oj tak, jutro tez mamy te lekcje.
-Nie No idę z tym do Dumbledora!
-NIE MA OPCJI! PRZEZ TO DOWIEDZIAŁAM SIĘ ZE JEST SMIERCIOZERCA!
-Ale ja to wiedziałem, Voldemort zabija tych którzy go opuścili. On tego nie zrobił, to dlatego szarpał Malfoy'a. Wydaje mi się ze Voldemort dał jakieś zadanie Malfoy'owi, które bardzo chce wykonać Snape.
-Ciekawe, chodźmy stąd zanim Snape się ogarnie. -szarpnęłam Harry'ego i wbieglismy do pokoju wspólnego.

———————————-
Przepraszam ze dopiero teraz wstawiam ale byłam umówiona z przyjaciółka i nie zdążyłam dokończyć rozdziału.
Mam nadzieje ze wam się podoba lovki
Amelcia
Slow- 537

Wybranka Wybrańca. (Harmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz