3 : domek nr.3

321 24 1
                                    

  - Hej! Zejdziesz? Chyba mam coś twojego. - podniósł torebkę do góry.

Bez słowa skierowałam się na dół. Adrien przywitał mnie uśmiechem na twarzy.
- Cześć. Gdzie ją znalazłeś? I skąd wiedziałeś, że jest moja? - zapytałam rozpromieniona.

- Leżała przy busie. Emm... była podpisana w środku. - podał mi moją własność.
- A no tak... hehe... - czułam się zażenowana, bo o tym zapomniałam. - Dziękuję...
- Nie ma za co.

Niezręczną ciszę przerwała Alya.
- O siema Agreste! Marinette, Alix zaprasza na imprezę u niej. My mamy załatwić alkohol. - oznajmiła i podeszła do nas.
- Alkohol? Przecież nie udało nam się nic zabrać. - powiedziałam.

Adrien nie zbyt zaciekawiony naszą rozmową, pożegnał się i odszedł. Posłał mi na koniec przyjemny uśmiech, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

- Laski! Idziemy na spacer, już! - krzyknęła mulatka przez drzwi.

Chwilę później wszystkie szłyśmy ścieżką obmyślając plan działania.

- Czyli żadna z nas nic nie ma? - zapytała Alya mimo, że znała odpowiedź. - W takim razie co teraz?

Lila co chwilę spoglądała w stronę teoretycznie opuszczonego domku.
- Ja mogę pójść do sklepu. Wyglądam najstarzej z was. - powiedziała zimnym tonem.

Nie wierzyłyśmy, że jej się uda, ale się zgodziliśmy. Przynajmniej warto spróbować.
- Niech ci będzie. - odpowiedziała zaskoczona Aly. Lila zawróciła się i szybkim krokiem ruszyła w stronę sklepu.

Czekając na naszą „najstarszą" stwierdziłyśmy, że wrócimy do domku. Usiadłyśmy wokół stołu na tarasie wyglądając dziewczyny. Po krótkim czasie dołączyli do nas Adrien i Nino, z czego Alya nie była zadowolona. Przegadaliśmy prawie godzinę zanim pojawiła się Lila. W rękach trzymała dwie torby ze szklanymi butelkami w środku. Dziwne było to, że przyszła z zupełnie innej strony. Nie tym chodnikiem, którym wraca się ze sklepu.

- Przecież sklep jest z drugiej strony. Skąd ty wracasz? - zapytała Chloé.
- Poszłam się umm... rozejrzeć po okolicy. - odpowiedziała dziewczyna.
- Oszalałaś?! Wracałaś z siatkami pełnymi alkoholu koło domu nauczycieli?! - krzyknęła Alya.
- Nikt mnie nie widział. Po za tym powinnyście mi teraz dziękować, że się udało. - Lila kończąc dyskusję weszła do środka. Zupełnie zignorowała obecność gości.

Ogarnęłyśmy się u siebie w pokoju i zeszłyśmy do kuchni gdzie czekali Nino i Adrien. Postanowili iść na imprezę razem z nami.

Butelki alkoholu upchałyśmy do większych torebek między bluzami, aby nie stukały. Ruszyliśmy w stronę domku numer 3.

                               _________

  W salonie Alix bawiła się cała klasa. Wysokoprocentowe napoje zniknęły ze stołów szybciej niż się tego spodziewaliśmy. Kilka osób grało w butelkę, kilka tańczyło, a kilka niemrawo rozmawiało w kuchni.

Ich domek wyglądał bardzo podobnie do naszego. Różnił się tylko kolorem mebli.

Sama wypiłam kilka kieliszków. Najpierw bawiłam się z moją przyjaciółką, ale nagle gdzieś się wymknęła. Na sali nie było widać też Lili i Nino.

Po paru godzinach zabawy poczułam jak kręci mi się w głowie. Oparłam się o blat kuchenny. Nikt oprócz Adriena nie zwrócił na to uwagi.

- Wszystko w porządku? - zapytał blondyn.
- Ymm... Tak? Nie? - poczułam się jeszcze gorzej. Chłopak owinął moją ręką swoją szyję. Z tego co pamiętam, zaprowadził mnie ledwo żywą do mojego domku.

Ostrożnie weszliśmy po schodach.
- Ehh... Który to twój pokój? - zapytał zmęczony.
- Umm... - wymruczałam i wskazałam palcem, żeby szedł prosto.

Nie było w nim Aly'i. Mój nietrzeźwy umysł pomyślał, że została u Alix. Mimo tego, iż tam też jej nie widziałam.

Adrien powoli położył mnie na łóżko i przykrył kocem, który ja od razu odrzuciłam na bok. Wydawał się tak niemiłosiernie nagrzany.

- Mam z tobą zostać czy iść do siebie? - zapytał blondyn siadając na miejscu mojej przyjaciółki.
- Rób... Co chcesz... - wymruczałam i wcisnęłam twarz w poduszkę.
- Czyli zostanę. - oparł się rękami o łóżko.

- Adrien? - zaczęłam niewyraźnie. - Czemu to robisz?
- Ale co? - wstał i tym razem usiadł koło mnie.

Podniosłam się.
- To wszystko. Mogłeś mnie tam zostawić. Rano wróciłabym sama. - wypowiedziałam z zamkniętymi oczami.
- Sam nie wiem. Martwię się. - odpowiedział.
- Prawie się nie znamy. Nie łączy nas nic oprócz wspólnej klasy. Czemu się martwisz?

- Nie umiem tego wytłumaczyć. - popatrzył mi w oczy. Zrobiło mi się jeszcze cieplej. - Po prostu się... martwię.

Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał się na mnie. Ta chwila ciszy była bardzo przyjemna. Otworzyłam delikatnie oczy, mimo bólu związanego z zapalonym światłem.

Chłopak zbliżył się do mnie. Moje powieki mimowolnie zaczyęły się zamykać. Moje ciało pochylało się ku Adrienowi. Poczułam jego ciepły oddech na mojej brodzie. Nasze usta były niewyobrażalnie blisko siebie. Dotarło do mnie co się dzieje.

Odsunęłam się gwałtownie przy czym prawie spadłam z łóżka. Kręciło mi się w głowie, ale musiałam coś zrobić.
- Łoo... Chwila, stop. Jak już mówiłam : prawie się nie znamy. - wymruczałam.

Chłopak zamilkł i popatrzył się przed siebie.
- Powinnaś się położyć. - Wstał oraz zgasił światło. W blasku księżyca dostrzegłam ten sam życzliwy uśmiech co zawsze.

🐞Miraculous : love by the lakeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang