8 : makaron spaghetti

255 19 0
                                    

Niezapowiedziany gość wyminął mnie z uśmiechem na twarzy wychodząc na korytarz.
- Co tak ładnie pachnie? - zapytał rozglądając się ciekawsko po domku.
- Moja kolacja. Co ty robisz? - zapytałam, kiedy przez drzwi zajrzał do naszego pokoju.

- Nikogo nie ma? - spytał, aby się upewnić mimo, że wszystkich widział nad jeziorem.
- Eee... Tak? Jestem sama. - odpowiedziałam zdezorientowana. Skrzyżowałam ręce na piersiach oglądając poczynania chłopaka.

- To dobrze... - wyszeptał. - Pomóc ci gotować? - zaproponował Adrien z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.

- W sumie to już kończę, ale jak chcesz możesz zjeść ze mną.
- Skoro nalegasz. - powiedział i zszedł po schodach.

Ruszyłam za nim. Chwilę potem znaleźliśmy się na dole.

- Tak w ogóle, to czemu tu przyszedłeś? Przecież wszyscy się dobrze bawią nad jeziorem. - spytałam na tyle głośno, żeby mnie usłyszał.
- Ale nie było tam ciebie, Księżniczko.- puścił do mnie oczko. Wbrew własnej woli zarumieniłam się.

Posprzątałam puste opakowanie po makaronie i resztę brudnych naczyń, po czym usiadłam na czystym blacie kuchennym.

Adrien z salonu przyszedł do mnie do kuchni. Oparł się o szafki na przeciwko.

- Zachowujesz się inaczej niż wczoraj. - zauważyłam.
- Czyli jak?
- Bardziej flirciarsko i tępo. - zachichotałam.

Zrobił to samo, po czym nachylił się nade mną. Był bardzo blisko mojej twarzy.
- Może... Ale nie mów, że ci się to nie podoba... - wyszeptał. Zrobiło mi się tak samo gorąco jak ostatnim razem. Co ja poradzę, że moje ciało tak się przy nim zachowuje?

Ręką odepchnęłam głowę chłopaka do tyłu. O nie, nie, nie. Do niczego nie dojdzie, dopóki nie wyjaśnimy sobie wczorajszego incydentu na balkonie.

- A tak w ogóle... co do wczoraj... - zaczęłam. Nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Nie przemyślałam tego, ale chciałam chociaż nadpocząć ten temat.

- Ohh... Emm... Ja... Albo dobra, inaczej : myśl sobie o mnie co chcesz, ale ja bym to chętnie powtórzył. - powiedział po chwili i odwrócił się, żeby wyjąć talerze.

Zaskakuje mnie jego dzisiejsza dosadność. Mimowolnie stałam się jeszcze bardziej czerwona na policzkach.

- A ty? - z zamyślenia wyrwało mnie to niezręczne pytanie.
- Yyy... ja... - próbowałam coś odpowiedzieć. Przecież jak powiem prawdę to spalę się ze wstydu tu i teraz. - Może... nie wiem...

Dwa głupie słowa wywołały u mnie mętlik w głowie. Serce łomotało mi w klatce piersiowej.

Blondyn uśmiechnął się do siebie pod nosem i zaczął nakładać makaron spaghetti do głębokich talerzy.

- Musisz się określić : tak lub nie. - powiedział po chwili ciszy.
- Nie wiem... - powtórzyłam.
- Czy w takim razie jestem zmuszony ci pomóc w tym jakże trudnym wyborze? - zapytał ironicznie. Odłożył chochlę, którą nakładał sos i podszedł do mnie.

Stanął między moimi nogami, opierając się rękami o blat. Ponownie nachylił się ku mojej twarzy. Zbliżył się i wyszeptał tuż przy moim podbródku :
- Jestem zmuszony?

- Ch... chyba tak... - wymruczałam patrząc na jego usta. Uśmiechnął się.

Powoli zbliżył się i... wrócił do nakładania jedzenia.

- C-Co? - mruknęłam zdezorientowana.

Popatrzył na mnie z pytającą miną jakby nigdy nic.

- Co to było? - powiedziałam trochę głośniej.
- To czego chciałaś. Pomogłem ci się określić, czy chciałabyś mnie znowu pocałować. - zaśmiał się sam do siebie.

To rzeczywiście pomogło, ale nie mogłam mu tego przyznać. Zeskoczyłam z blatu i podeszłam do niego wkurzona. On jednak zmienił wyraz twarzy, podniósł mnie i odłożył w tym samym miejscu, w którym siedziałam.

Kiedy próbowałam ponownie stanąć na ziemi posłał mi dziwnie władcze spojrzenie, więc zostałam tam gdzie chciał.

Po chwili ciszy znowu wszedł pomiędzy moje nogi.
- Nie chciałaś, żebym przerywał? - zapytał zadowolony.
- ...nie. - odpowiedziałam cicho.

- Co mówiłaś? - chciał żebym powtórzyła. Kiedy nie odpowiadałam zaczął powoli wracać do pracy przy jedzeniu.
- Nie! - krzyknęłam zanim odszedł.

Podszedł jeszcze bliżej blatu i położył mi rękę na żuchwie. Zachłannie pocałował moje usta.
Drugą ręką złapał mnie w talii. Na chwilę przestał i spojrzał w dół. Popatrzył na mnie tym samym wzrokiem czekającym na zgodę co wczoraj wieczorem.

Tym razem też nie odpowiedziałam słowami, tylko ponownie go pocałowałam i sama przysunęłam się bliżej.

Zaskoczony moją pewnością złapał moje uda od dołu i podniósł mnie nie odrywając się od moich ust.

- Czekaj na jedzenie? - przerwał i przyłożył swoje czoło do mojego.
- Dziewczyny zjedzą jak wrócą. - spojrzałam za okno. Słońce niedługo powinno się chować, ale wątpię, żeby moje współlokatorki wróciły od razu po zmroku. - Mamy jeszcze dużo czasu.

Złapał mnie mocniej tak, abym nie wypadła mu z rąk. Tym razem z ud przeniósł się na pośladki.

Weszliśmy po schodach do niezamieszkanego aktualnie pokoju. Tego, w którym na początku mieszkałam z Alyą.

Adrien delikatnie rzucił mnie na łóżko, a krótką chwilę potem do mnie połączył.
- Hej... Ale jesteś pewna? - spytał ze zmartwieniem w głosie. Chyba nagle zapomniał o swojej drugiej, władczej stronie, która mnie tu zaciągnęła.

- Jeszcze się pytasz?

🐞Miraculous : love by the lakeWhere stories live. Discover now