11 - Siła wyznań.

28.6K 1K 22
                                    

Szłam do kuchni ze Steff, by odnieść talerze po zjedzonej Tortilli, gdy usłyszałam jego słowa, które przyprawiały mnie o niepohamowany dreszcz emocji.
Zrozum to, krzywdziłem ją, biłem, wykorzystywałem do seksu...ale to się zmieniło. Zależy mi na niej jak cholera i gdy znajduje się blisko czegoś groźnego, boję się o nią i chcę ją bronić. Nie wiem czy to ta pierdolona miłość na mnie tak działa, ale nie chcę by mnie opuszczała, ani oddalała się ode mnie choćby na centymetr. Jest moim wszystkim. Kurwa, jestem nadopiekuńczym dupkiem, który martwi się o własny dobrobyt, ale ją kocham. Kocham moim całym sercem, które ukradła mi już tamtego dnia, kiedy zobaczyłem ją w klubie. Ona jest dla mnie zbyt dobra. Nie zasługuję na nią, a ta uparcie do mnie wraca nawet wtedy, gdy ją krzywdzę. Katie jest perfekcyjna, niesamowita i inna niż wszystkie z którymi się bzykałem. Każda dziewczyna po uderzeniu w twarz i to dwukrotnie, uciekłaby, a ona trwa u mojego boku, bym nie popełnił głupstwa. Nie chcę jej stracić. Jest tylko moja i nikogo innego!


- Zayn? - odezwałam się cicho, niepewnie ściskając talerz w swoich dłoniach. Malik odwrócił się w moją stronę i długo nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Wiedziałam, że na jego i mojej twarzy malowało się duże zaskoczenie. Ta chwila przypominała mi scenę z jakiegoś durnego filmu o miłości.

- Może ja to wezmę... - Steff zabrała ode mnie talerze i zaniosła je do kuchni, po czym wróciła i kazała chłopakom zostawić nas samych. Podziękowałam za to Steff w myślach. 


Mijając chłopaków, Ci uśmiechnęli się do mnie ciepło. Ile mnie musiało ominąć z tej rozmowy, że w tym pokoju panowała taka dość miła atmosfera?
- Chyba musimy porozmawiać. - stwierdziłam, opierając się o kanapę rękoma. 
- To może pójdziemy na spacer?
- Robi się ciemno.
- O to nie musisz się bać - odparł i wstał. Pokiwałam głową, a potem ją spuściłam, lecz Zayn gdy podszedł do mnie, chwycił mój podbródek i podniósł go jednym palcem. - Patrz na mnie. Nie lubię być ignorowanym, wiesz o tym.
- Nie ignoruję Cię - zaoponowałam. - Po prostu jestem... zdziwiona, i nie wiem co powiedzieć... Ja... - w moich oczach poczułam raptownie niechciane łzy. Cholera! Nie teraz!
- Płaczesz? - pokręciłam głową, ale jak na złość jedna łza wyleciała z mojego oka. Zayn z lekkim uśmiechem starł ją delikatnym muśnięciem ust.
- Nie wiedziałem, że dziewczyny tak reagują na wyznania miłosne. Gdybym wiedział, napisałbym karteczkę - Zayn się zaśmiał.
- Ty naprawdę coś do mnie... czujesz, Zayn? Czy to jakaś kolejna głupia ściema i chcesz mnie nabrać, potem złamać moje serce... 
- Kocham Cię, Katie Roberts. - przerwał mi nagle, a mnie znowu ścięło z nóg.


Kurwa, on to powiedział.


Powiedział, że mnie kocha... Czy ja śnię?

 
- Słyszałaś moją przemowę. To wszystko była prawda... Ja, Cię kocham i nie pozwolę Ci tak łatwo odejść. Jestem cały Twój. 
- Od kiedy stałeś się miękki, kocie? - zapytałam go ze śmiechem, a on mi zawtórował. 
- Od dnia w którym Cię zobaczyłem - na dźwięk tych słów, moje serce stanęło po raz kolejny. Dosłownie. Ujęłam dłoń Zayn'a i wplątałam w nią swoje palce. Uśmiechnęłam się na ten widok i z powrotem popatrzyłam na jego twarz.
- Ja... Też Cię kocham, Zayn - zarumieniłam się, i próbowałam ukryć ten fakt włosami. Zayn kręcąc głową, odgarnął je i zaczesał jeden z kosmyków za moje ucho. 
- Kocham patrzeć na Twoje rumieńce. Są urocze, skarbie. 
- Nie pomagasz - parsknęliśmy śmiechem, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Naprawdę mnie kochasz?
- Jak cholera. Kocham Cię, Zayn, a Twoja miłosna przemowa mnie o tym uświadomiła. Kurwa, kocham Cię - przybliżyłam się do niego i pocałowałam. Zayn oplótł mnie swoimi ramionami mocno w talii i odwzajemnił moją pieszczotę. Nasze usta zgrywały się w jedną całość. Byliśmy jednością. Nigdy nie wierzyłam, że określę tak siebie i Zayn'a Malik'a - ulicznego skurwiela, w którym się zakochałam. 

***
- To był chyba nasz najlepszy dotychczasowy seks - sapnęłam twierdząco, padając na ciało Zayn'a, owładnięta orgazmem.
- Z pewnością... Wciąż jestem twardy - wskazał na swojego penisa, który stał na baczność.
- Będziesz musiał sobie sam obciągnąć. Nie mam już siły. Pieprzyłeś mnie zbyt mocno - wzięłam kilka głębokich oddechów, by uspokoić swoje oszalałe serce.
- Powinnaś być do tego przyzwyczajona. Zawsze biorę Cię szybko i mocno. Uwielbiasz to - Uśmiechnął się złośliwie.
- Moja mała cierpi przez tego Twojego skurczybyka. Daj mi i jej odsapnąć - Zaśmialiśmy się i krótko pocałowaliśmy. Uwielbiałam je. Te całusy znaczyły o wiele wiecęj. - Kocham Cię, mój Bad Boy'u.
- Ja Cię też, moja mała napalona brunetko - uśmiechnęłam się szerzej. - Co powiesz na to, że jutro z chłopakami i Steff pójdziemy na imprezę?
- Może znów zamkniesz mnie w piwnicy? - Zayn ponownie się zaśmiał. Tego dnia śmiał się wyjątkowo wiele razy.
- Idziemy do klubu mojego dobrego znajomego, Patrick'a. Wstęp mają tylko Ci, którzy dostali rezerwację.
- Nie zapytam jak załatwiłeś nam miejsca, ale oświeć mnie - powiedziałam, doprowadzając jego włosy do ładu. 
- Uratowałem dupsko Patrick'owi i miał u mnie dług.
- Co za szlachetność - Musnęłam wargami jego policzek, a następnie szyję. 
- Tak, zawsze byłem tym dobrym. Kocham ratować innych! - zaszydził i pogłaskał mnie po głowie. - Tylko Ciebie chronię bezwarunkowo i nie wymagam od Ciebie długo wdzięczności.
- Wiesz, według Ciebie nie nadaję się do roboty całodobowego gangstera, więc wiele Ci nie pomogę, Supermanie.
- Ty jesteś moją tancerką i jutro liczę na taniec.
- Zawsze i wszędzie - mój uśmiech się powiększył.
- Wiesz, że nie taki taniec mam na myśli. - Zauważyłam błysk w jego oczach.
- Zbok - parsknęłam.
- Jakoś przed chwilą nie narzekałaś.
- Orgazm robi swoje.
- Tak się tłumacz, ja wiem swoje.
- Pierdol się.
- Tylko z Tobą.
- Przeginasz, Malik, przeginasz!
- Teraz zwracamy się do siebie po nazwisku? Wolałbym słodkie ksywki, takie jak mój dziubasku, misiu...
- Jaja sobie robisz, czy co? Nawet mama z ojcem tak do mnie nie mówili, gdy byłam mała. - Parsknęłam śmiechem. - Ale, żeby dziubasek? Zostań przy skarbie.
- Jak ja kocham Cię wkurzać. Robisz wtedy taką zabawną minę...
- Zobaczymy później kto Ci później będzie obciągał. Może Louis?
- Nie rób z niego geja. On tylko się tak zachowuje. Gdyby to teraz usłyszał, chyba by Cię rozszarpał - Zayn uśmiechnął się krzywo.
- Tak? A w tej bajce smoki były? 
- Oj, były... Nawet smerfy się wkradły...
- A wszyscy mówią, że to mi siada psycha. Niech spojrzą na Ciebie.
- Ja robię za Bad Boy'a, a ty za ładną, psychiczną laskę. Ten układ spraw jest idealny, i niech tak zostanie.
- Wal się. - stuknęłam go delikatnie pięścią w pierś. - Wiedziałam, że lubisz się droczyć, ale, że nie aż tak! Jesteś taki przesłodzony i nieznośny!
- Czyżby? Wolisz wcześniejszego mnie?
- Sto razy bardziej. Nie lubię takich chłopaków, jak ty to teraz pokazujesz... Przynajmniej nie do przesady.
- Ty lubisz szybkich, mocnych...
- I stanowczych - dokończyłam za niego z kolejnym wybuchem śmiechu. - Oboje to wiemy. I oboje mamy z tego więcej zabawy, która czasem boli, Panie Malik.
- Boli? Boli Cię to, gdy wkładam swojego penisa w Twoją napuchniętą do czerwoności cipkę? - mruknął niskim głosem. 
- Tak, właśnie tak, ale potem to jest... Chryste Panie.
- Aha, zrozumiałem - Pokiwał głową z cichym śmiechem. - Po prostu przyznaj, że jestem zajebisty, a nie się hamujesz.
- Bez przesady - Prychnęłam.
- Ałć, kobieto. Uraziłaś mojego ego, wiesz o tym?
- Och, przepraszam. Co mogę zrobić, byś mi wybaczył? 
- Wiesz co. - Puścił mi oczko, i wskazał na dół. Pokręciłam głową. 
- Dosyć na dzisiaj. - postanowiłam.
- Będziesz mi odmawiać seksu? To są dopiero jaja!
- Zaraz i ich nie będziesz miał.

***

- Jaką sukienkę kupujesz? - spytała mnie Steff, gdy nazajutrz chodziłyśmy po centrum handlowym. Żeby nie było tak uroczo, naszą przyzwoitką był Harry, który miał nas pilnować, byśmy im nie uciekły. Tak, z pewnością by się to nam udało! Szczególnie przy Zayn'ie, który jest świrem jest na tym punkcie...
- Seksowną - odparłam z mruknięciem.
- Och, chica... Co Zayn z Tobą zrobił? Gdzie jest moja Katie?! To przez jego penisa, prawda?!
- Bez stresu, mamo. Twoja sexy chica wróci dziś wieczorem.
- Czuję, że będzie grubo!
- A jeśli koło Zayn'a będą chodzić jakieś chętnie laski? - Do rozmowy wtrącił się Harry.
- A ty co taki ciekawy? Chcesz zdać później relacje Zayn'owi, jaka to ze mnie zazdrośnica?
- Właśnie to powiedziałaś - uśmiechnął się złośliwie.
- Więc... Jeśli będę po dobrych dziesięciu mocnych shotach, odbije mi i dopiero wtedy zobaczy porąbaną Katie... A potem zajebie tej lampucerze, proste - Wzruszyłam ramionami. Steff i Harry się zaśmiali, ale gdy tylko weszłyśmy do pierwszego ze sklepów, Harremu już nie było do śmiechu. I dobrze, bo przynajmniej wtedy nie wypytywał mnie o moje relacje z Malikiem. 


Z pierwszego sklepu wyszłyśmy obłowione ubraniami, butami i dodatkami po uszy. Nawet Harry kupił sobie kilka rzeczy, a potem postawił nam piwo. Takiego przyjaciela to ja mogłam mieć!
- A ty no wiesz... Masz jakąś dziewczynę w Bradford? - zapytałam go, gdy wracaliśmy autem do domu.
- Ja? - Parsknął. - Zabawne! Która by chciała takiego dupka, jak ja? Jestem typem imprezowicza, mam statut wiecznego sigla na fejsie, którego w dodatku nie mam, śpię z pierwszą lepszą... Mi dziewczyna nie potrzebna.
- Niczym dramat z Jersey Shore - stwierdziłam. 
- Byłbym tam królem. Wiesz, każda gąska byłaby moja - Zaśmialiśmy się.
- A jak to było z Zayn'em?
- On i jego związki? - Przytaknęłam. - Miał te same zdanie co ja i reszta, oprócz Niall'a - Tu spojrzał na Steff, która się zarumieniła. Steff i rumieńce? To było do niej niepodobne. - Jest coś między wami? Niall nie chce mi nic powiedzieć - zapytał moją przyjaciókę.
- No coś ty - Steff prychnęłam, ale zauważyłam, że próbuje na nas nie patrzeć. - Ale... widziałam go nagiego, i mogę powiedzieć, że ma się czym pochwalić.
- Steff, to obrzydliwe! - jęknęłam. - Nie znam bardziej zboczonej od Ciebie i Zayn'a osoby. Walicie to tak be zastanowienia, prosto z mostu... Fuj!
- Wiesz, że do głupich świat należy. Ma się to szczęście - Steff zachichotała. - Niall jest... Apodyktyczny. Ostatnio gdy zbyt wiele wypił z chłopakami stwierdził, że przerżnie mnie na blacie kuchennym i zrobi mi taką minetę, że mucha nie siada. To brzmiało naprawdę zachęcająco. 
- Jeszcze większe fuj! - Skrzywiłam twarz i próbowałam odgonić od siebie jej słowa. - Fuj, fuj, fuj! Nie mogę o tym zapomnieć! Harry, jak ty możesz tego słuchać?! 
- Mi się to tam podoba, mów dalej Steff - zauważyłam, że lokers ma na twarzy złośliwy uśmieszek. Jęknęłam głośno i przez następną godzinę wysłuchiwałam ich fantazji erotycznych i jakie pozycje są najlepsze do pieprzenia... Myślałam, że zejdę z obrzydzenia.

- Jesteś blada, co jest? - zapytał mnie Zayn, gdy znalazłam się w domu. Nigdy tak bardzo nie cieszyłam się na jego widok. Chłopacy również z nim byli i oglądali mecz między Polską, a Anglią.
- Zapytaj ich - wskazałam na Steff i Harrego, którzy mieli ze mnie niezły ubaw.
- Co jej zrobiliście? - Zayn widząc, że to nic poważnego, uśmiechnął się szeroko.
- Zayn, nasłuchałam się tylu ich erotycznych historii, że mam dosyć wszystkiego związanego z seksem. O szczegółach nie wspomnę. Następnym razem wybierz kogoś poważnego na naszą przyzwoitkę.
- Tutaj wszyscy mają manię na punkcie seksu. Przyzwyczaisz się, a, że akurat trafiłaś na Harrego, który jest wiecznie niewyżyty... 
- Proszę, nie chcę o tym rozmawiać - jęknęłam i usiadłam na fotelu, wlepiając wzrok w ekran i oglądałam, jak to Polska dostaje baty od Anglii. Ten mecz mogłam porównać do moich kłótni z Zayn'em. Zawsze je przegrywałam.

***
- W ogóle nie mam ochoty na imprezowanie - stwierdziłam, zakładając sukienkę, czemu Zayn przyglądał się z uśmiechem, rozwalony na łóżku w naszej sypialni - Co ty taki wesoły? 
- Bosko wyglądasz - odparł, powoli sunąc swoim wzrokiem po moim ciele. 
- Z sukienką, czy bez?
- W obu wydaniach, ale najlepiej nago.
- No tak... Mogłam się tego spodziewać - Gdy w końcu naciągnęłam na siebie ubranie, obejrzałam się w lustrze. - To, jest na pewno lepsze, niż strój kelnerki łamane na dziwki Jefrey'a. Nie dziwię się, że nikt tam prawie nie przychodzi, a i właśnie... - Spojrzałam na Zayn'a. - Jest coś nowego z Bradford?
- Sytuacja się uspokoiła. Pewnie Ci skurwiele z gangu planują niezły rozpierdol w takim momencie, w którym nikt się nie będzie spodziewał. 
- A co z naszymi... Matkami? - z trudem przeszło mi to przez gardło.
- Nie wiem.
- Powinniśmy być tam w Bradford i ich szukać - mruknęłam. - Siedzimy tu bezczynnie, z dala od rodzin...
- To jest najlepsze rozwiązanie, maluchu - Zayn podszedł do mnie i wziął za ręce. - Twój i mój ojciec chcieli, byśmy trzymali się od tego z daleka, a ja im wierzę, choć sam nie lubię być stawiany w tyle, a ja wątpię, że ty byś zabiła człowieka.
- Potrafię uwodzić. Ian się o tym przekonał.
- Wtedy szybko nam poszło, bo okazało się, że on był tylko ich wspólnikiem i nic nie wiedział. 
- To czemu go zabiliście?
- Bo mógł nas jemu wydać, proste, a wtedy znów musielibyśmy uciekać. Harry z Louis'em już i tak szukając miejsca, gdzie moglibyśmy się przenieść.
- Znowu?
- Tak. Ja bym to załatwił za jednym zamachem, ale nasi ojcowie wiedzą, co robią - Na jego twarzy zobaczyłam zakłopotanie.
- Co jest?
- Nic - Pokręcił głową.
- Na pewno? Bo wyglądasz jakbyś się czymś martwił, albo się przejmował. Pamiętaj, że mi możesz wszystko powiedzieć.
- Na pewno. Nie zaprzątaj sobie tym głowy - odparł i lekko mnie pocałował. - Gotowa? - Przytaknęłam. - Chodźmy. Czas na imprezę.

*******************

Następny wieczorkiem! :D xoxo.

ANGRY Où les histoires vivent. Découvrez maintenant