Niemy sukces

135 24 5
                                    

Czułam w sobie nagły przypływ energii, mimo że jest to poniedziałek, a to zapewne z powodu wczorajszych przemyśleń.

Wczoraj wieczorem doszłam do wniosku, że właśnie dzięki takowej misji, moje życie nabrało ciepłych barw.

Promienie słoneczne wpadały do mojej sypialni. Wtem otworzyłam moje zaspane po praktycznie mówiąc, nie przespanej nocce oczy, i spojrzałam ukradkiem na okno, a za nim widok pięknego błękitnego nieba. Wiedziałam już, że ten dzień będzie wyjątkowy, a to dlatego iż rzadko kiedy zdarza się tak rozpromieniony dzień jak dzisiejszy poranek, a tym bardziej w praktyczny koniec lata. Zadecydowałam, że stanę na równe nogi. Odeszłam od łóżka, po czym skierowałam się w stronę wcześniej wspomnianego okna. Wzniosłam rękę i złapałam za klamkę, po czym ją pociągnęłam i okno lekko się uchyliło. Poczułam na sobie ten nagły przypływ wrześniowego powiewu wiatru, nie powiem, ale jest to wspaniałe uczucie.

Za oknem mogłam już zauważyć nie licznych uczniów, którzy kierowali się już do szkoły. Choć byli to raczej uczniowe uczęszczający do szkoły podstawowej.

- Też powinnam się już zbierać - powiedziałam na głos, po czym pokierowałam się w stronę mojej nie dużej szafy. Jest ona idealna na moją ilość ubrań.
Jednakże z racji, że ruszam do szkoły muszę ubrać na siebie mundur, który z reguły jest nawet ładny, pasujący do mojego stylu ubierania się. - Obowiązkowa biała koszula, czarna marynarka, z logiem szkoły, i dodatkami czerwieni, oraz dla dziewcząt czarna spódnica. Na koszuli była związana bordowa kokarda. Podkolanówki, każdy nosił takie jakie chce. Ja postawiłam na zwykłe białe rajtuzy, z racji na pogodę. Jednakże dzisiaj zapodałam na te ciągnące się do kolan. Moim ulubionym kolorem jest każdy odcień czerwonego, dlatego też stąd moje twierdzenie, tego że ładne są tutejsze licealne mundury.

Mieszkam w małym domku, a to z dwóch istotnych powodów - Mieszkam tylko w nim ja i moi rodzice, i tu zacznę drugi powód. Tata z mamą często wyjeżdżają na wyjazdy służbowe, a teraz nie ma ich już od dwóch tygodni. Więc w domu jestem prawdę mówiąc, non stop sama. Nie przeszkadza mi to, albowiem uwielbiam przesiadywać w nim całkiem sama. Nikt nie zwróci mi uwagi za coś. Z reguły uwielbiam twórcze zajęcia, a już najbardziej wszystko, co związane z plastyką. Rodzice nie nakrzyczą za bałagan, który mogę oczywiście pozostawić po farbie, czy innych tego typu rzeczach.

Ale mniejsza o to. Tuż po założeniu mundurka, udałam się do kuchni. Jednak nie musiałam dużo się namyślać nad tym co mam zamiar sobie przygotować, a to dlatego że odrazu, gdy spojrzałam na ten kategoryczny brak pożywienia w kuchni, jedynie jakiś przestarzały chleb, to nagle mój apetyt spadł do minimum.

Gdy zacznę wracać ze szkoły, to przejdę się do pobliskiej piekarni, i zakupie świeży chleb.

Tego za nic w świecie nie ruszę.

Wróciłam do swojego pokoju, aby zabrać, mojego własnego wykonania plecak. - Jest on wykonany z czerwonego materiału, z małymi dodatkami bieli.

Gdy już to zrobiłam, skierowałam się w stronę drzwi frontowych.

- Chyba wszystko wzięłam... - Powiedziałam do siebie na głos, i opuściłam miejsce zamieszkania. Na dworze naprawdę było pięknie, co też mogło oznaczać faktyczny niepowszedni dzień!

Do placówki szkolnej mam na szczęście pięć minut drogi. Mniejsze ryzyko na spóźnienie się na pierwszą lekcje, którą dzisiaj jest królowa nauk, inaczej matematyka - powszechne zło zesłane z piekieł, jednakże nie zawsze. Owy przedmiot potrafię polubić, a tym bardziej, że jego nauczycielem jest prze miły, a zarazem nasz wychowawca, Pan Iruka.

Już z daleka mogłam zauważyć kawałek liceum.
Było nad podziw widoczne z dala. - Zrobione z czerwonej cegły. Do tego można było uchwycić wzrokiem wszelką roślinność. Wokół bramy całego budynku, można było zauważyć lampy nocne.

Mogę stwierdzić, że szkoły byłam już coraz to bliżej. Gdy tak szłam zaczęłam rozmyślać nad pewnym przedmiotem szkolnym, a dokładnie językiem angielskim, którego musimy się uczyć obowiązkowo. Pani Kurenai lubi nas pytać, na niemal że każdej lekcji. Ciekawe kogo dzisiaj zaprosi do tablicy.

Wtedy stanęłam centralnie przed bramami szkoły. Mój wzrok skierował się ku pewnej osobie. Moje serce w tej chwili przyspieszyło puls.

Ujrzałam przy wejściu szkoły, Sasuke.
Myślałam, że zacznę krzyczeć, ponieważ na terenie byłam tylko ja i on.
Na moje połowiczne szczęście, licealista rozmawiał z kimś przez komórkę. Mimo że stałam jakieś pięć metrów dalej od niego, to tak czy owak, ze względu na ciszę, mogłam dokładnie usłyszeć jego konwersacje z osobą po drugiej stronie.

- Myślisz że ten kretyn się na to zgodzi? - Nagle zapowiedział chłopak. Niestety nie miałam tak znakomitej szansy, aby usłyszeć odpowiedź drugiego rozmówcy.

- Nie interesuje mnie zdanie dyrektora nie ma prawa wszczynać się w coś co nie jest jego sprawą do cholery. - Wtedy Sasuke skierował swój wzrok prosto na mnie! Nasze oczy się spotkały. Jego czarne oczy można porównać do drapieżnej pumy na łowach. Niestety nie trwało to długo, bowiem gdy tylko ukrzyżowaliśmy wzrok, ja odrazu zaczęłam swoją grę aktorską. Szłam pieszo oglądając martwe zwłoki ptak, udając, że wcale go nie podziwiałam i podsłuchiwałam.
Czułam że na mojej twarzy, w tej chwili uformował się rumieniec. Postanowiłam nie zwracać uwagi na swoją sympatię, i szłam ku wejściu do szkoły.

W tamtym momencie wywnioskowałam, że Uchiha spuścił wzrok, jednakże srogo się myliłam. Spojrzałam na niego, a on nadal się na mnie wpatrywał. Nie mogłam robić tego samego, więc postawiłam na tak zwany przyjacielski gest, mimo że przyjaciółmi to jak wiadomo raczej nie jesteśmy.

Uśmiechnęłam się nie zręcznie do niego, oraz nie zgrabnie pomachałam ręką. Chyba nawet nie muszę opisywać jego reakcji.
Patrzył na mnie jak na idiotkę, lepiej opisać się tego niestety nie da. Ze wstydu pognałam do wrót wejściowych placówki, i pomyślałam o, tym jak bardzo musiałam się ośmieszyć, przed nim.

Taki wstyd odrazu po rozpoczęciu tak prostej i ważnej myśli. Jednakże są i zalety tego ,,nagłego" spotkania. Byłam zbliżona do niego dwa metry. Może z czasem nawet będą nas dzielić dwa centymetry...?

,,Nawet wady, okazują się niemym sukcesem"

[SasuSaku] Specjalna misjaWhere stories live. Discover now