Rozdział I

9.9K 506 39
                                    

Cześć, jestem Lucy, i jestem kimś więcej niż tylko człowiekiem, ale kim więcej jestem to jeszcze zobaczycie, tylko posłuchajcie jak to się zaczęło...

Bardzo lubię podziwiać różne krajobrazy, a dzięki temu, że mieszkam na wsi, mogłam je podziwiać godzinami. Oprócz podziwiania ich lubię długie spacery.

Nie daleko mojego domu była duża łąka, a wzdłuż jej skraju ciągnął się las. Wyszłam z rana na spacer, szłam sobie przez łąkę, gdy nagle usłyszałam coś w lesie. Ruszyłam w jego stronę, aby zobaczyć co to było, ale niczego tam nie znalazłam. Odwróciłam się i poszłam dalej i znowu coś usłyszałam, i znowu odgłosy dobiegały z lasu. Spojrzałam na las i znieruchomiałam. Tuż przed moimi oczami ukazał się smok. Nie był on zbyt duży, jak na smoka był bardzo mały, był wielkości kucyka. Nie ukrywam, że się bałam, każdy by się bał. Patrzył na mnie swoimi oczami koloru złotego. Powoli wycofywałam się do tyłu i już miałam zaczynać uciekać, gdy on przemówił:

- Nie uciekaj.- jego głos był taki spokojny - Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię. - Kontynuował. - Jestem tu po to, aby ci powiedzieć że twoje znamię...

-Jakie znamię! Jakie znamię! Przecież ja nie mam żadnego znamienia. Co ty gadasz! - przerwałam mu nie spokojnie, ponieważ tylko ja i moi rodzice wiedzieliśmy o tym, że na brzuchu, trochę na lewo mam znamię w kształcie smoka.

-Nie bój się. O tej tajemnicy wiemy i my.

-Jacy M-m-m-MY? - spytałam przerażona.

-Wiesz, że jestem smokiem i nigdy mnie tu nie widziałaś więc muszę się gdzieś ukrywać, a smoki nie żyją samotnie. Aby przeżyć musimy trzymać się razem.

-Jest was więcej? Gie się ukrywacie? Dlaczego ciebie, ani innych smoków nigdy tu nie widziałam?

-Za dużo pytań na raz. Po kolei. Zacznijmy od pytania pierwszego:

Tak jest nas więcej. Nigdy nas tu nie widziałaś, ponieważ my nie ukrywamy się w tym świecie. A jestem tu ponieważ twoje znamię mnie tu przywołało.

-Nie rozumiem. Skoro nie jesteście z tego świata to skąd? I jak to moje znamię przywołało cię tutaj?

-Z czasem zrozumiesz. A gdy już to zrozumiesz to i na resztę przyjdzie czas. - Po tych słowach odwrócił się i odszedł. Wróciłam do domu. Mama była w kuchni.

-Co ci jest. Jesteś taka nie swoja, zamyślona...

-Wiem, właśnie wydarzyło mi się coś bardzo, ale to bardzo dziwnego.

-A można wiedzieć co?

-Może lepiej nie będę o tym mówić, przynajmniej do czasu aż sama tego nie zrozumiem. - I poszłam do swojego pokoju.

-No dobrze, jak nie chcesz to nie mów! - Krzyknęła za mną mama.

Siedziałam w pokoju, gdy miejsce w którym mam znamię zaczęło się dziwnie błyszczeć i nagle zapłonęło. Bardzo się przestraszyłam, ponieważ nie wiedziałam co robić, zwłaszcza, że ogień nie wypalił dziury w bluzce, ani mnie nie parzył. Siedziałam w pokoju, aż w końcu wszystko wróciło do normy. A ja przerażona tym wydarzeniem wpadłam na trochę niebezpieczny i szalony pomysł.

Proszę was bardzo powiedzcie czy wam się to spodoba, ponieważ to moje pierwsze opowiadanie i zapraszam do przeczytania rozdziału II. Z góry przepraszam za błędy.


Smocza wybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz