Rozdział V

3.4K 384 23
                                    

... dużo różnych tarcz i wiele innych rzeczy do trenowania umiejętności smoka.

-Co to za miejsce?-odezwał się Luke.- Jeszcze nigdy tu nie byłem.

-Jest to grota treningowa. Muszę was wytrenować do walki z NIM.

-Zaraz, zaraz panie Walker, jestem tu dopiero drugi dzień, nie umiem zmienić się w smoka i nie rozumiem wszystkiego co tu się dzieje, a pan chce mnie wciągnąć w jakąś walkę z nie wiadomo kim!-wybuchłam.

-Spokojnie Lucy.-uspokajał mnie Luke.

-Właśnie z powodu tej walki przyprowadziłem was tu. Tak jest w przepowiedni.

-Jakiej przepowiedni?-zapytał Luke.

-Macie przy sobie księgę, którą wam dałem?

-Niestety nie. Została w domu.-odpowiedziałam se smutkiem w oczach.

-A nie, prawda. Zabrałem ją gdy tylko usłyszeliśmy krzyki we wiosce.-uśmiechną się Luke, nie żeby coś, ale zaimponował mi tym.

-Luke, daj tą księgę to wam wszystko wytłumaczę.

Rozpalił ognisko i usiedliśmy na około ognia.

-A teraz słuchajcie.

" Dzieci smocze trafią do niewoli,
Ogień z lodem się zjednoczy.
Czarny Władca z sił opadnie,
Ogień z lodem do walki ze złem stanie
Smoczy wybrańcy wolność odzyskają.
A wybawcy ich przez lata władcami zostaną.

A będą nimi ostatnie wolne smocze dzieci. "

- A kim oni są?-zapytałam

-Są wami.-szok.

Byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam co powiedzieć. Tak mnie zamurowało.

-A teraz posłuchaj mnie Lucy.-powiedział do mnie pan Walker.- Wytrenuje cię i Luka, nauczę cię jak zmienić się w smoka, jak zionąć ogniem tylko obiecajcie, że staniecie do walki z Czarnym Władcą i nie wycofacie się przed samym starciem. Obiecajcie, że uratujecie smoczy lud. Czy to tak wiele?-po moim policzku spłynęła łza. Pan Walker mówił to takim tonem, ach to było takie przejmujące.

-Obiecujemy.-powiedzieliśmy równocześnie z Lukiem.

-Chodźcie.-zawołał ucieszony burmistrz.

-Panie burmistrzu jak mam się zmienić w smoka?

-Po pierwsze to mówcie do mnie Andrew, po drugie przemiana w smoka to wiara w siebie. Poradzimy sobie, zobaczycie.-mówił Andrew.- Lucy pomyśl, że jesteś smokiem, poczuj się smokiem uwierz w siebie.

Zamknęłam oczy, w głębi duszy marzyłam o byciu smokiem, więc pomyślałam, że spełnię swoje marzenie. Uwierzyłam w siebie, poczułam to. Poczułam, że nim jestem, że jestem smokiem.

Gdy miałam zamknięte oczy zaczęło ze mnie bić błękitne światło, moje jasno brązowe włosy zaczęły się unosić tak jak ja sama. Otworzyłam oczy wszystko było błękitne, czułam to. Zmieniałam się w smoka. Moje ręce, popatrzyłam na nie, zmieniały kolor na błękitny i nie tylko kolor, a także kształt na taki, że już to nie były ręce tylko łapy. Silne potężne łapy smoka. Skóra zmieniła się w łuski, był to pancerz którego żadne ostrze, ani strzała nie przebije. Plecy, moje plecy, zaczęły wyrastać z nich skrzydła. Wielkie i potężne. Czułam jak zmieniam się nie tylko z zewnątrz, ale i wewnątrz też się coś działo...

Stało się jestem smokiem. Światło, ten błękit znikł, a ja miałam teraz łuski, skrzydła i cztery łapy. W parę minut ze zwykłej drobnej o jasno brązowych włosach dziewczyny zmieniłam się w wielkiego smoka o błękitnych łuskach i ostrych jak brzytwa kłach, którymi była wypełniona moja buzia, a raczej mój pysk.

-Nie wierzę. Ty jesteś lodowym smokiem. Ale...ale jak to? Przecież nie ma już lodowych smoków, wyginęły bardzo dawno temu.-powiedział z niedowierzaniem Andrew.- To musi być jakiś znak, by wyrwać się od Czarnego Władcy. Nie może być inaczej...

Hej, hej! Odkryłam, że najlepiej mi się pisze wieczorem w moim cieplutkim łóżku i sorry za błędy ortograficzne bo wiem, że tu jakieś są. Następny rozdział może dodam jutro oczywiście jakoś wieczorem. Proszę zostawcie jakiś ślad, że to czytacie. A teraz dobrej nocki:)


Smocza wybrankaOnde histórias criam vida. Descubra agora