꧁ 𝟠꧂

284 24 43
                                    

(Do spr.bł.)

Siedzieliśmy w totalnym mroku. Jedynie ognisko oświetlało nie wielką część naszego spotu. Było również źródłem ciepła, a to było akurat przydatne gdyż w nocy było całkiem chłodno. Okazało się, że Heyle kiedyś śpiewała, ale nie dała się namówić na demonstrację. Diablo opowiedział trochę o swoim mieście, jak tam jest, z kim mieszka i takie tam. W końcu przyszła pora na zabawę gdzie każdy powie coś o sobie przekazując sobie kamień, który znalazła Heyle nad wodą. Oczywiście zaczął Diablo. Mieliśmy powiedzieć coś co robiliśmy i kolejne osoby mówią czy to robiły czy nie. Na początku było niewinnie, ale oczywiście białowłosy się rozkręcił.

- Więc...Całowałem się. - Przekazał kamień Heyle, która ekscytowała.

- Całowałam raz. - Powiedziała po czym przekazała mi kamyk.

- Też. - Oddałem kamyk Heyle z racji, że była jej kolej. 

- Oh, a z kim ta przyjemność? - Spytał białowłosy poruszając brwiami. 

Dziewczyna machnęła ręką.

- Ah, nie ważne. - Ucięła sprawnie. - No to może... 

Grę przerwał nam szelest liści i łamanie gałęzi. Od razu odwróciłem się i wyostrzyłem wzrok. Dojrzałem coś ludzkiego idące w naszym kierunku. Dla bezpieczeństwa nie przybrałem postaci bestii, ale warknąłem ostrzegawczo. Po chwili jednak dostrzegłem Jeyka.

- Hej... - Powiedział zgaszony. Ojciec musiał dać mu nieźle w kość razem z Zackiem.

- Czego chcesz? - Spytał Diablo będąc gotowym na wpierdol. Obydwoje podnieśliśmy się prawie w tym samym momencie.

- Przeprosić. Znowu... Tym razem za wszystko. Mieliśmy długą rozmowę. - Przyznał. Nie chcę nawet sobie wyobrażać jaki opierdol zgarnął. Patrzyłem jednak na niego podejrzliwie. - Heyle. - Powiedział nagle i zaczął do niej podchodzić.

Przycisnąłem go gwałtownie do drzewa w ciągu sekundy. Nie dałem podejść gnojowi do dziewczyny nawet na krok. On jednak szybko wyjął coś z kieszeni i przyłożył do boku.

- Azyl!- Zawołała dziewczyna.

- Kazali wbić jeśli się na mnie rzucisz. - Spojrzałem w dół i dostrzegłem strzykawkę z płynem, którą kiedyś wstrzykiwałem codziennie w udo. Tą, która bolała. - Ty też musisz mi odpuścić.

Cofnąłem się powoli od niego widząc leki. Nie ufałem mu w tej kwestii bo miał w tym momencie broń na mnie.

- Te, które używał Azyl? - Spojrzała na Diablo pytająco.

- Tak. Azyl wstrzykiwał to by uśpić bestię, ale cierpiał przez to. Dlaczego ci to powierzono? - Spytał przyjaciel. 

- Według dziadka blisko mu do stracenia panowania nad siłą i sobą. Ma kontuzję ręki po tym jak złapał za twoją byś mnie nie jebnął.

Zmartwiłem się na te słowa. Skrzywdziłem ojca gdy miałem zadać ostatni cios Jeykowi.

- Dali mi to do użycia w ostateczności. Mają na nas oko. - Spojrzał na mnie z powagą.

- Niech będzie. - Westchnął Diablo. - Coś jeszcze? - Założył ręce na piersi pytając chłodno.

- Nie, to wszystko. - Rzekł i zaczął iść w kierunku domu.

Diablo spojrzał na mnie lekko skrzywiony. Ja byłem jednak pogrążony w myślach o ojcu jednak zaraz zawołałem.

- Czekaj. - Powiedziałem nagle. - Zostań.

Przyjaciel posłał mi niezrozumiałe spojrzenie . Bo niby dlaczego ktoś taki jak on miał by się do nas dosiąść? W rezultacie wszyscy przysiedliśmy przy ognisku.

AzylOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz