Rozdział 16

62 4 0
                                    

Dzień był niezwykle słoneczny chodź mroźny, w nocy spadło sporo śniegu, więc na trawnikach leżała kikunastocentymetrowa warstwa białego puchu oraz pewnego rodzaju okopy powstałe przez odśnieżanie chodnika, aby można było się po nim poruszać.

Stałam przed hotelem oczekując na moich kompanów było dosyć wcześnie coś koło 9 chociaż my byliśmy już trochę spóźnieni. Znudzona już tym czekaniem i w dodatku zaczęłam trochę marznąć poszłam do busa gdzie czekali już prawie wszyscy.

-Już jesteśmy - wydyszał Klemens wchodząc do środka, za nim wszedł Andrzej, który nawet nie miał siły nic powiedzieć usiadł na pierwszym wolnym miejscu i strała się unormować oddech.

-Chyba dopiero, nie toleruję żadnych spóźnień ma to być ostatni raz - powiedział stanowczo trener patrząc na nich ostrym wzrokiem. Wszyscy siedzieli cicho, bo trener wydawał się poddenerwowany, a nikt nie chciał aby jeszcze bardziej się wkurzył.

Dotarliśmy pod skocznie i poszliśmy w stronę drewnianych domków. W między czasie napisałam do Thomasa gdzie dokładnie jesteśmy, bo lada chwila miał tu dotrzeć. Chłopaki z polskiej kadry dołączyli do Niemców oraz Hayböcka i Krafta, aby poćwiczyć i oczywiście przy okazji sobie pogadać.

-Mówię ci to może być rzecz, która zmieni ludzki świat, to spowoduję, że postęp ruszy do przodu i już nigdy nie będzie tak samo to będzie przełom naszych dziejów - usłyszałam Forfanga, który zbliżał się w naszą stronę wraz z Danielem, a kawałek za nimi szło paru innych skoczków z Norwegii.

-Tak, bo włożenie mango do kebaba będzie najważniejszym wydarzeniem w historii ludzkości - zakpił z niego Tande wybuchając śmiechem, brunet złowrogo zwęził oczy i popchnął Norwega, aby tamten się przewrócił, jednak on tylko lekko się zachwiał i nadal śmiał się z jego pomysłu.

-Tylko jak będą nazywać ulice moim imieniem jako wynalazce kebaba z mango to nawet nie będę chciał słuchać twoich przeprosin, żeby nie było zdziwienia - wydarł się na niego obrażony.

-Czy ty wymyśliłeś koncepcje kebaba z mango? - dopytywał Michael marszcząc brwi, Johann tylko skinął głową sprzeczka z Danielem go bardzo zdenerwowała. - Gościu lepiej odstaw to co bierzesz - Hayböck parsknął śmiechem przez co wszyscy zaczęli się śmiać, bardziej z niego niż z samych tych słów.

Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy, a skoczkowie przy okazji rozciągali i rozgrzewali się chociaż w zasadzie powinno być na odwrót.

-Wiktoria pamiętasz to? - odezwał się Piotrek trzymając w ręcę śnieżkę poruszając zabawnie brwiami, moje oczy niemal wyszły z orbit szykowała się powtórka z rozrywki.

-Nie odważysz się, wiesz, że nienawidze śniegu - zrobiłam mały krok w tył, aby jeszcze bardziej się od niego oddalić, dzieliło nas z 7 metrów.

-A chcesz się przekonać? - zaśmiał się robiąc już zamach, pokiwałam przecząco głową - no to lepiej uciekaj.

Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie, a tamten ruszył za mną i trafił mnie śniegiem w plecy, wiedziałam, że ma więcej amunicji, więc nie zwolniłam. Nagle zauważyłam przed sobą Thomasa.

-Biegnij ile sił w nogach, chcą mnie unicestwić śniegiem - zawołałam obiegając go i wskakując mu na barana. Chłopak był dosyć zdezorientowany, ale złapał mnie za nogi i ruszył znowu w stronę tamtej grupki. Piotrek nawet nie zauważył, gdy go mineliśmy, bo przechodziło tamtędy paru skoczków.

-Myślałaś, że mi uciekniesz oj nie - wykrzyczał do nas, gdy zorientował się, gdzie już jesteśmy, on stał na samym początku ścieżki, a my już prawie byliśmy przy skoczkach. Powoli doszliśmy do nich Thomas był już trochę zmęczony tym biegiem.

Cztery wzgórzaWhere stories live. Discover now