4; Podkulony nieistniejący ogon

14 1 114
                                    

Blondyn spojrzał w gwieździste niebo starając się odnaleźć różne konstelacje. Wydawało się to komiczne, patrząc na jego obecny stan (plus, demonowi nie było zdecydowanie do śmiechu). Siedział w miejscu, z którego można było je odnajdywać spokojnie. Była to noc następna po tej, w której tu przybył, kolejna poza "jego" wymiarem. Demon westchnął, za chwilę wzdrygając się. Mimo lata było mu dość zimno w nocy. Chociaż, może to nie było przyczyną? Od prawie samej ucieczki jego ciało wydawało dziwną aurę, zużywając niewielką ilość magii. Rzecz w tym, że Bill i tak miał już jej mało, więc to była katorga. Wyczerpanie ledwo pozwalało jego ciału na przytomność — gdyby nie owa magiczna otoczka to prawdopodobnie dawno leżałby już nieprzytomny. Dodatkowym cierpieniem był głód i spragnienie — potrzeby jego ludzkiej strony. Z tymi wszystkimi problemami wszystko wydawało się dłuższe i boleśniejsze. Złotooki skulił się delikatnie, aby nogi wydobyły się z zastoju. Spojrzał na dłonie. Były całe poplamione ludzką krwią, która niestety była jego, a kawałki szkła z okna wciąż tkwiły w nich. W świetle księżyca i gwiazd wyglądały czarująco. Z każdym ruchem jednak przypominały, że wciąż są bolesnymi ranami, które powinny zostać opatrzone. Przyszła mu do głowy myśl, że tak samo jest z wszystkimi stworzeniami. Z zewnątrz wyglądają pięknie, ładnie, lecz w środku są krzywdzący. Nieświadomie po policzku demona spłynęła łza, a po niej kolejna, mieszając się z zastygniętą krwią na jego twarzy.

— Ał... -- mruknął cicho, czując ból kiedy kropla wypłynęła z "rannego" oka.

Kiedyś czucie bólu go fascynowało. Lubił go sprawiać innym, a odczuwanie go było... czymś nowym. Będąc w ciele Dippera testował to przy możliwej okazji — nie patrząc na to, że później i tak został pokonany, bo nastolatek wtedy był dosyć wyczerpany fizycznie. W trójkątnej formie nie mógł odczuwać cierpienia fizycznego, więc korzystał z każdej okazji. Teraz wiedział, że ból jest okropny. Nie powinien nigdy być oczarowany wizją męczarni, nigdy. Po doświadczeniach w więzieniu wszystko wydawało się okropne, takie bez sensu. Oczami wyobraźni przypominał sobie wygląd jego ciała, które posiadało smutne pamiątki tortur. Blizny na całym jego ciele, wynikające z rozcinania skóry nie pozwalały mu zapomnieć o tym wszystkich, tak samo jak i blizny psychiczne, dające znać na każdym kroku. Szczerze mówiąc, mimo że w poprzednim miejscu zamieszkania (jakim był pokój, w którym tak niedawno grał) często nie miał ochoty na cokolwiek to dbał o swoje włosy - pamiętał, w jakim okropnym stanie one kiedyś były. To, jak wyglądały teraz (lśniące, zdrowe, pięknie blond) różniło się mocno od czasów więziennych. Z drugiej strony nawet nie czuł się jakby był godzien wybaczenia, tak złamały go władze. Po co w ogóle Axolotl go uratował? Dobrze byłoby gdyby zgnił w celi, już nie byłoby problemów z tym.

Potrząsnął głową, nie chcąc już myśleć o tym. Nie chciał popaść w stan... depresji? Ona i tak prawdopodobnie już mu towarzyszyła, ale każde takie rozmyślanie pogarszało tylko jego stan. Sama nazwa "depresja"... Nie był pewien czy to odpowiednia nazwa. Niezbyt znał się na takich sprawach, zwykle to jego przyjaciel dbał o wszystko. O wszystko, wliczając właśnie niego. Nic dziwnego, był stworzeniem zdolnym w wielu dziedzinach. Znał prawo, znał się na magii, na medycynie, gotowaniu, sprzątaniu. Był wnukiem głowy wymiaru! Co zrobiłby w takiej sytuacji księżunio...

Ponownie westchnął, wiedząc, że ten próbowałby go wyleczyć. Tym razem jednak nie było nikogo, kto znałby się na magii leczniczej. Czy ktokolwiek w tym wymiarze w ogóle myślał o zastosowaniu tej magii? Może oni właściwie nie potrafią z niej korzystać? Trzeba byłoby w tym przypadku zastosować bardziej człowiecze sposoby, ale tu pojawia się kolejny problem.  Najbliższe miejsce, w którym ktokolwiek jest (nie licząc krasnoludów) to Tajemnicza Chata, gdzie raczej nie jest zbyt mile widziany, a nie wie też jak dojść do innych miejsc w mieście. Miał szanse na to, że przyjmą go i uleczą, ale większe były na to, że będzie wręcz przeciwnie. Kto chciałby pomóc takiej istocie jak on? Nie miał jednak innych wyborów — chyba musiał zaryzykować, gdyż w innym przypadku wykończyłby się w wielu aspektach (nie wiadomo jak długo wspomagająca aura będzie się utrzymywać).

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 05, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Normality | BillDipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz