[Seria II] #3#

784 97 18
                                    

16 Lipca 2021

Ośmioletni Izuku kolejny raz wpadł na coś lub kogoś i wymamrotał ciche przeprosiny. Słyszał śmiech za plecami, ale nie rozumiał czemu mieliby...?


- Deku jesteś naprawdę debilem! - Zaśmiał się Souji, poprawiając przydługie włosy.


- Co?


- Masz coś z głową, że przepraszasz przedmioty nieożywione, ignorancie? - Parsknął Miroku. - Bakugo miał rację, jesteś naprawdę "ten, co nic nie potrafi", nawet chodzić, hahaha!


Przeszli tuż obok, śmiejąc się w najlepsze. Izuku niepewnie dotknął słup, na który wpadł obijając sobie czoło. Naprawdę nie rozumiał, co się dzieje. Był pewien, że to osoba, ale...


- A wy z czego rżycie debile, huh?!


Głos jak zza szyby sprawił, że zielonowłosy spiął się mimowolnie. Objął obiema rękoma szary, chłodny metal i oparł o niego czoło. Co z nim było źle? Czemu musiał być tak beznadziejny? Dlaczego nawet oczy nie chciały z nim współpracować i płatały figle? Czy słuch też miał popsuty?


Zadawał pytania bez odpowiedzi...


- Nic nie jest zabawnego w kalece, frajerzy. - Warknął blondyn.


- Ale sam śmiejesz się z jego byciem Quirkless. - Zaprotestował Souji, wydłużając swoje palce w nienaturalny sposób. - To, co za różnica?


- Ja go nie wyśmiewam, palancie! - Bakugo zmierzył ich wrogo. - Uświadamiam tego cholernego Deku, żeby nie wpierdalał się tam, gdzie zginie na miejscu bez Quirk!


...wsłuchując się krzyków przyjaciela z dzieciństwa, który pomimo wszystko z nim został.


Dwudziesta druga szpilka wbita w serce...


Zacisnął mocniej palce na metalowym słupie, próbując powstrzymać łzy cisnące się do oczu.


- Ale nadal mogę... - Izuku mruknął cicho, zwracając na siebie uwagę.


- Pojebało cię do reszty, nerdzie?! - Katsuki złapał go za kołnierz i szarpnął przed swoją twarz. - Tydzień temu dowiedziałeś się, że masz postępującą zaćmę, a to tym bardziej skreśla ciebie we wszystkim! A wy! - Tu spojrzał na Miroku i Souji'ego. - Spierdalać od niego, bo nogi z dupy powyrywam!


- Ale chyba możemy iść razem do szkoły, nie? - Souji ostrożnie zagadnął. Katsuki spojrzał na niego wrogo. - W sumie idziemy w tym samym kierunku, więc...


- Nie bronię wam debile iść tędy. Macie przestać się nabijać z tego pierdolca, to wkurwiające!


- Wybacz, wybacz!


Słyszał oddalające się kroki, ale nie ruszył z miejsca. Chciał zniknąć. Był wybrakowany, wciąż ktoś musiał go ratować, a zazwyczaj był nim...


- Ej, Deku, idziesz?


...Kacchan.


- Przepraszam...


- Przestań przepraszać, a zacznij się pilnować, bo w końcu zginiesz i będę miał cię na sumieniu. - Prychnął, czekając aż Izuku w końcu zostawi głupi słup. - Rusz się, nie mam całego dnia.


Izuku bez słowa poszedł do Katsuki'ego z nisko opuszczoną głową. Blondyn warknął gardłowo i położył dłoń na głowie chłopaka. nie podniósł wzroku. Nie chciał widzieć jak na niego patrzy z dezaprobatą i zniesmaczeniem. Był przecież wybrakowanym, bez Quirk ośmiolatkiem, który nie mógł w przyszłości nic zrobić. Nikt go nigdy nie zechce w żadnej pracy, bo kto by potrzebował ślepego?


- Przestań się mazać, głupku. Obiecałem, że zawsze będę obok i nie złamię danego słowa.


Nieśmiały uśmiech zakwitł na ustach Izuku.


Ósmy promyk nadziei...


- Dziękuję, Kacchan...


- Zamknij się...

Bez UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz