[Tom 1] #6#

2.7K 254 191
                                    

31 Sierpnia 2020

Kolejnego dnia Bakugo siedział w kawiarni ze starymi kumplami z gimnazjum. Przez kolejną godzinę nie musiał się przejmować o Deku, bo siedział u psychologa, którego załatwiła mu mamuśka. Słuchał dłuższy czas jak sobie kumple z dawnej klasy radzą w nowych szkołach i mimo, że sami nie dostali się do szkoły bohaterskiej, to jakoś nie narzekali. Rozmowa szła im dość płynnie, gładko, do czasu...


- Ty w ogóle słyszałem, że niańczysz teraz Deku, to prawda?


Miroku zakrztusił się piciem i spojrzał najpierw na Souji'ego, a później na Bakugo z niedowierzaniem.


- Nie chrzań, serio niańczysz Midoriye?!


- Nie niańczę, tylko pilnuje, żeby nie zabił się na prostej drodze. - Prychnął Bakugo. - Nic wielkiego...


- Ahh, racja, w końcu skorzystał z twojej rady z gimnazjum, nie? - Zaśmiał się Souji, poprawiając długie ciemno włosy. - Co za imbecyl, żeby z takim zajebistym Quirk i dostaniem się do U.A., nagle postanowić skoczyć z dachu, co za frajer!


Bakugo jedynie prychnął w odpowiedzi, pijąc przez słomkę mrożoną kawę. Wkurwiało go rozmawianie o tym pieprzonym Deku. W szkole i domu miał go na pęczki, a teraz jeszcze kumple z gimnazjum wjechali mu na ambicje, co za kurewski dzień...


- Meh, jak człowiek może się zmienić tak nagle... - Mruknął Miroku, bawiąc się swoim wydłużonym palcem, który owijał wokół napoju. - On serio od zawsze miał to Quirk i nie chwalił się, ani nic? - Pokręcił głową. - Kurwa stary, pomyśl ile razy mógł ci przypieprzyć w pysk i wbić w ścianę! Nie do wiary, że taka miękka parówa zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.


- Nie bardzo. - Mruknął.


Miroku i Souji popatrzyli po sobie niepewnie, gotowi na kolejny wybuch ze strony Bakugo, ale nic takiego nie nadeszło.


- To nadal idiota, który potrafi się zabić na prostej drodze, Quirk nie zmienia ludzi, tylko wypadki losowe. - Prychnął, mieszając kubkiem w dłoni, w którym jeszcze pozostały resztki kostek lodu. - Nadal ma wzrok jak za dzieciaka, który powtarza „Nie poddam się", nawet jak mu nie idzie. Deku to Deku i nic się nie zmieniło, po prostu ma zdolności tyle. - Wzruszył ramionami.


- Zdaje się, że jedynym, który się zmienił jesteś ty Bakugo. - Przyznał szczerze Souji.


Miroku spanikowany spojrzał najpierw na długowłosego, a później na Bakugo, który patrzył z rosnącą chęcią mordu w oczach. Oj, Souji trafił w czuły punkt, pomyślał Miroku.


- A chcesz zobaczyć jak miło jest, kiedy wybuchnę komuś dłonią w twarz zasrańcu?! - Katsuki uniósł dłoń, gotów dopełnić sowich gróźb.


- Nie, nie! Po prostu... - Uniósł dłonie w geście poddańczym. - Emm, po prostu mniej się denerwujesz, gdy wspominamy Midoriye. W gimnazjum myśleliśmy, że go w końcu zakatrupisz, a zwłoki zakopiesz w lesie, więc trochę jakby progress, nie?

Bez UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz