Rozdział 15

12 0 1
                                    

"Jak co weekend nocowałem u Jana. Jego rodzice wyszli, więc pierwszy raz mogliśmy spać w jednym łóżku. Wcześniej baliśmy się, że jego mama do nas wejdzie.

Wstaliśmy o dziewiątej. Byliśmy wtuleni w siebie. Jan zszedł na dół i zrobił mi kawę. Ten ciepły napój smakował o wiele lepiej, kiedy był zrobiony przez niego. Nie wiem, z czego to wynikało.

Rozmawialiśmy, kiedy usłyszałem intro naszego ulubionego serialu. Mój chłopak ustawił je sobie jako dzwonek w telefonie. Wyszedł na korytarz. Słyszałem, czyjś głos. Wydawał się radosny.
- Ej, Kuba zaprasza nas obu na imprezę urodzinową  do tej nowej knajpy niedaleko parku. - powiedział, siadając obok mnie.
- Super. Kiedy?
- Za tydzień o osiemnastej. Podobno ma trwać dość długo, więc dobrze by było, gdybyśmy złożyli się na taksówkę.
- Okej, zapytam mamy o zgodę. Wydaje mi się, że mi pozwoli.

Porozmawiałem z nim jeszcze chwilę, ubrałem się, spakowałem i poszedłem do domu. Jan jak zawsze mnie odprowadził. Kiedy byłem w domu, szybko pobiegłem do mojego pokoju i otworzyłem książki. Musiałem przygotować się na konkurs historyczny, organizowany w naszej szkole. Kompletnie o nim zapomniałem.

Tydzień minął o wiele szybciej, niż mi się zdawało. Spotkałem się z ukochanym przy głównej ulicy, gdzie miała podjechać po nas taksówka. Wzięliśmy wystarczająco pieniędzy, by opłacić podróż w dwie strony.

Dojazd trwał około 40 minut. Od razu po wejściu do budynku można było usłyszeć głośną muzykę. Było tam dużo ludzi. Po dziesięciu minutach udało nam się znaleźć organizatora. Daliśmy mu prezent, który postawił na wielkim, okrągłym stole. Stało tam już około 30 innych toreb i pudełek owiniętych ozdobnym papierem.

Tańczyliśmy do przez 2 godziny. Nagle jeden chłopak zaproponował grę w butelkę. Zgodziliśmy się, ponieważ większość naszych znajomych brała udział ( jak coś to gościu na tą imprezę zaprosił dużo ludzi i nasza parka połowy nie znała).

Chłopak w długich, czarnych włosach zakręcił butelką. Wypadło na Jana.
- Masz pocałować Ewę albo wypić szklankę piwa - powiedział.
Mój chłopak był zaskoczony. Nie chciał pocałować tej dziewczyny. Tylko ja go interesowałem. Lecz nie zmieniało to faktu, że byliśmy niepełnoletni i nie mogliśmy pić alkoholu.

Próbował się wymigać, lecz mu się nie udało. Musiał wypić piwo. "Coś kolega niechętny do całowania" powiedział długowłosy. Wszyscy zaczęli się śmiać. Jan wziął szklankę do ręki. Popatrzył się chwilę w jej zawartość, po czym wypił wszystko duszkiem. Zaczął kasłać i poleciał do łazienki. Bardzo chciałem za nim pobiec, lecz przerażony wzrokiem wszystkich wokół zostałem na miejscu. Denerwowałem się, czy blondynowi nic nie jest.

Przez kilka następnych tur węższa część butelki omijała miejsce, w którym siedziałem. Wszystkie zadania były tak samo nieodpowiednie jak pierwsze. Osoby, na które wypadło, nie chciały mieć nic wspólnego z dalszą rozgrywką. W końcu zostało 10 osób i  nastała moja kolej. Jan już dawno wrócił z toalety. Nic wielkiego mu się nie stało. Poprostu źle się poczuł. Nagle zauważyłem dwóch łysych typów, którzy wpychali mu następne porcje alkoholu.
On przyjmował je bez wahania.

- E, Jasiu! - krzyknął prowadzący gry - Chodź tu do nas!
Jan podszedł, ledwo trzymając się na nogach.
- Szymon, masz podrywać Jasia. - rozkazał, podnosząc mnie z podłogi i zaciągając metr przed pijanego.
- Ej! Nie psuj dzieciaków. To jest gejowe, przestań - powiedziała dziewczyna siedząca na przeciwko mnie, lecz chłopak ją zignorował.

Stałem jak wryty, patrząc w oczy Jana.
-Mmmm kochanie... - powiedział, przysuwając się do moich ust. Śmierdział alkoholem. - chcesz to ze mną dzisiaj zrobić?
Nie wiedziałem co powiedzieć. Czułem, że się rumienię.
- Nie każ mi czekać, zdejmij koszulkę - powiedział, macając mnie po plecach.

Nagle do Kuby ( czyli organizatora imprezy) zadzwoniła mama, mówiąca, że popełniła błąd w rezerwacji. Za 20 minut będziemy musieli wyjść z lokalu. Mamy obowiązek samodzielnie go posprzątać.  Powiedziałem mu o stanie Jana, po czym wyszliśmy. Zadzwoniłem po taksówkę, która po minucie była na miejscu. Usadziłem Jana w środku i sam wszedłem do pojazdu.

Weszliśmy do jego domu. Miałem tam swoje rzeczy, więc postanowiłem przenocować. Od razu położyłem go do łóżka. Tak skończyła się impreza, na którą tak chętnie chcieliśmy przyjść."

----------------------------------------------------------

651 słów 😁

Serwus, zapomniałem o tym wczoraj, więc teraz proszę was o napisanie w komentarzu propozycji na specjał na 300 wyświetleń. I nie karakanzmarmolada , Kacperek nie może się zabić.
Do zobaczenia jutro.

Ps. 180 słów z tego rozdziału napisałem w 3 minuty 😮

Do zobaczenia!

























Zostań Where stories live. Discover now