67.

2K 117 101
                                    

— Że przepraszam, co zrobiłeś?! — krzyknął zaskoczony Seokjin. Zdziwił go widok chłopaka o takiej godzinie w restauracji, bo powinien być w pracy. Gguk słysząc słowa starszego prawie wypluł picie. Nadal siedział u przyjaciela. Nie miał nic ciekawszego do roboty. Szkołę skończył wcześnie, a był piątek.

— Rzuciłem robotę.

— No pięknie — mruknął najmłodszy, po czym dodał ciszej: — Już wiem o co chodziło Tae, jak do mnie pisał, że mnie zabije.

— Dlaczego to zrobiłeś?!

— Nigdy mi się tam nie podobało. Poza tym, ojciec przesadził.

— Ale co z...

Nie dokończył, ponieważ do lokalu wszedł zdenerwowany brunet.

— Jeon Jeongguk! — krzyknął ruszając w jego stronę. Gguk widząc go zerwał się z miejsca i stanął za Seokjinem. Chciał się schować. — Już po tobie!

Taehyung stanął przed Jinem. Próbował sięgnąć do młodszego, jednak on wykorzystał przyjaciela do obrony.

— Taehyung.

— Z drogi! Już nie żyjesz.

— Hola hola! Stop! — Krzyknął Seokjin stojąc pomiędzy jednym a drugim.

— Skąd wiedziałeś gdzie jestem? — mruknął Gguk łapiąc koszulę przyjaciela na plecach i przekrecając go, gdy Tae chciał do niego sięgnąć.

— Masz lokalizację włączoną, głąbie.

— Cholera!

— Taehyung, opanuj się — powiedział Namjoon.

— Co ty tu robisz? — zapytał zaskoczony. Później spojrzał na Seokjina. — To Ty jesteś jego chłopakiem, prawda?

Starszy pokiwał głową.

— To miło poznać w końcu, a teraz Gguk nie chowaj się za nim!

Sięgnął dłonią, jednak młodszy znowu zrobił unik. Stał zgarbiony za przyjacielem uważnie obserwując zachowanie Taehyunga. Jeden błąd i mogło być po nim. Tylko raz widział chłopaka tak zdenerwowanego i nie chciał tego powtarzać.

— A Ty nie miałeś iść do kina z Tzuyu? — zapytał Gguk.

— Nie denerwuj mnie — Tae ruszył w jego stronę. Gguk nadal chował się za Jinem, więc nic to nie dało. — Miałem, ale to odwołałem w ostatniej chwili.

— Mówiłeś, że spoko film...

Seokjin westchnął na zachowanie młodszych i usiadł na przeciwko swojego chłopak. Gguk czując, że jego osłona zniknęła przebiegł na drugą stronę stołu, przy którym siedziała para.

— Chodź tutaj. — Taehyung ruszył za nim. Przez moment ganiali się wokół stołu. — Za to, że go nie obejrzę, też oberwiesz.

— Nic nie zrobiłem!

— Czyżby?

W końcu Taehyungowi udało się złapać młodszego, który czując przedramię otaczające jego szyję krzyknął głośno.

LIE || TAEGGUKWhere stories live. Discover now