Porwanie

83 7 8
                                    

Coś pięknego. - Mówił do siebie w myślach Charlie, czując po chwili, że po jego wardze zaczyna ściekać ślina.

Przetarł ją bezmyślnie, nie odrywając wzroku od przechodzącej nieopodal młodej kobiety. Kiedy tylko zniknęła z jego zasięgu wzroku, oparł się leniwie o ławeczkę i czekał zniecierpliwiony na pojawienie się następnej piękności.

Był to środek miasta w godzinach szczytu, ciepły, letni dzień, więc nie był zmuszony nudzić się zbyt długo. Już po zaledwie dwóch minutach na jednym z końców ścieżki pojawiła się inna piękność.

Ku uciesze Charliego, miała ona długie, jasnobrązowe włosy, a co jeszcze lepsze, szła w letniej sukience. Młody chłopak wpatrywał się w nią tępo, nie zwracając nawet uwagi, że kobieta to widzi.

W momencie, w którym go mijała, przed twarzą Charliego pojawiło się coś, czego wymazać z pamięci nie będzie w stanie już nigdy w życiu.

Zawył z rozpaczy, zwracając na siebie uwagę nie tylko młodej kobiety, która zareagowała jedynie przyspieszeniem kroku, ale też bezdomnego, przechadzającego się leniwie po parku, który jeszcze sekundę temu schylił się po kapsel po piwie, tuż przed chłopakiem.

Nie jestem święty, ale kara jest nieadekwatna! - Widok zabolał go tak bardzo, że wykrzyczał to na głos.

- Nic ci nie jest, kierowniku?

Męski, głęboki głos odbił się echem po czaszce Charliego, przyprawiając go o gęsią skórkę. Odskoczył on od zmartwionego bezdomnego. Spojrzał na niego, jednak ze względu na widok sprzed chwili, nie był on w stanie utrzymać na nim wzroku zbyt długo. Zaczęło zbierać mu się na wymioty.

Zrezygnowany i speszony, że nie przemyślał tego, że moc widzenia przez różne materiały może mieć tak... mroczne oblicze.

Syknął z bólu, łapiąc się za szyję, na której poczuł mocne ukłucie. Czując pod dłonią coś dużego i twardego, odskoczył spanikowany i przejechał ręką, zrzucając to na ziemię.

Zobaczył, że na ziemię nie upadł robak, czego się spodziewał, ale mała buteleczka zakończona krótką igiełką.

- Co... to... - Nie mogąc dokończyć pytania poczuł, jak świat wokół niego zaczyna się nieubłaganie kręcić i jest w nim coraz mniej światła, przez co wszystko zaczyna skrywać się w absolutnej ciemności.

Usiadł na ziemi i nie mogąc się dłużej powstrzymywać, upadł na plecy, oddając się w błogi sen.

- Jest!? - Głośny krzyk rozbiegł się po niewielkim gabinecie.

Rozejrzał się wokół. Leżał w szpitalnym stroju na jakimś dziwnym stole. Nad jego głową znajdowało się pełno dziwnego sprzętu, wydającego podejrzane dźwięki i mrugającymi różnokolorowymi lampkami.

Chciał się podnieść, jednak nie był w stanie poruszyć nadto żadną kończyną, wszystkie były przywiązane do stołu skórzanymi paskami. Próbował się uwolnić, jednak powstrzymał się od krzyku, nie chcąc nikogo zaalarmować.

Na swojej lewej ręce dostrzegł wąską, białą opaskę z napisem "AC-776".

Nad drzwiami zapaliła się biała, całkiem duża lampka i przesunęły się w prawo, znikając w ścianie. Przez nie przeszedł starszy mężczyzna w laboratoryjnym fartuchu. Miał średniej długości brodę, która zaczynała już siwieć.

Wchodząc wpatrzony był w jakąś kartę. Szedł ze zmarszczonymi, krzaczastymi brwiami. Kiedy spojrzał na Charliego i dostrzegł, że się obudził, podniósł je wyżej.

- Już się obudziłeś? - Zapytał ochrypłym głosem, spoglądając na zegarek na lewej ręce. - Musisz mieć silny organizm, powinieneś wstać za dwie godziny co najmniej! - zaśmiał się.

Obiekt badań AC-776Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz