18

41.5K 2.3K 355
                                    

Szykując się na imprezę na której musiałam wyglądać olśniewająco,nie zauważyłam,że mój telefon cały czas wibruje.Dopiero moja blond przyjaciółka mnie uświadomiła.Podbiegłam szybko i odebrałam.

-O co chodzi Nate?

-Gdzie ty jesteś?-mówił nieco wściekły.

-Jestem u Bess.

-A gdzie powinnaś być?

-Tam gdzie chce-wzruszyłam ramionami,choć wiem,że on i tak  mnie nie widzi-Nate to wolny kraj mam prawo przebywać w miejscach w jakich zapragnę.

-Cam-powiedział,a ja wyczułam w jego głosie irytacje.

-Nate-powiedziałam starając się naśladować jego ton.Jednak długo nie wytrzymałam i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.Nie mam zielonego pojęcia czemu ta sytuacja mnie tak bawi ale tak jest.On też się zaśmiał.

-No dobrze,za ile będziesz?

-Jedźcie sami,ja dojadę do was za niedługo.Wyślij mi adres sms,ok?

-Dobrze,ale obiecujesz,że niedługo?

-Tak,tak oczywiście będę niedługo-uśmiechałam się jak głupia do słuchawki.

-Tylko nie każ mi czekać wieczność-zaśmiałam się na jego słowa,jednak zanim zdążyłam odpowiedzieć rozłączył się.

-Bess,pośpiesz się!-pośpieszyłam przyjaciółkę i sama chwyciłam swoje ubrania.Postawiłam dziś na mocniejszy makijaż,podkreślając wyraźniej oczy,spięłam włosy w mojego standardowego kucyka i założyłam wybrane wcześniej ciuchy.Wybrałam krótką białą bluzkę na ramiączkach,odsłaniający brzuch,do tego lekko różową spódnicę,białe szpilki i białą torebkę.

Dwadzieścia minut później stałyśmy już pod klubem,który prawdopodobne był dziś najbardziej zatłoczonym miejscem w NY.

-To jaki masz plan-zagadnęła blondynka,kiedy minęłyśmy ochroniarza.

-Nie mam żadnego!-odkrzyknęłam jej,ponieważ muzyka dochodząca zza drzwi uniemożliwiała nam to.Teraz postawiłam na swobodę i los.Ostatni razem Nate się wszystkiego dowiedział,a teraz nie może.Nie chcę żeby się przestraszył.

Klub był zatłoczony,pełno ludzi na parkiecie,przy barze,w boksach.Sam w sobie był ogromny.

-Nie widzę ich!-krzyknęłam do ucha blondynki.

-Są tam-wskazała jakieś miejsce,lecz ja  i tak niczego nie zobaczyłam. Pociągnęła mnie za rękę i już po chwili wchodziłyśmy po mini schodkach do lóż  oddalonych od parkietu. Było tu nieco ciszej,ale i tak prawdopodobnie będzie trzeba krzyczeć.Bess poszła pierwsza.Przywitała się z wszystkimi i usiadła pomiędzy Jace'em,a Suzy,która swoją drogą znam całkiem nieźle.Mam z nią jakieś zajęcia.Stałam przy stoliku.

-Gdzie jest Nate!-krzyknęłam zawiedziona,że nie ma go.Nici z mojego seksownego wejścia na który opada mu szczena.Popatrzyłam na Claire,a ona uśmiechnęła się do mnie znacząco.Po chwili ktoś potarł moje ramiona,przeszedł mnie przyjemny dreszcz,a w brzuchu poczułam przyjemne ciepło i już wiem kto to.

-Tu jestem śliczna-szepnął mi na ucho.Kiedy mówił jego usta pocierały o moją skórę. Ohh!!Odwróciłam się powoli i wylądowałam prosto w jego objęciach,w których było mi nadzwyczaj dobrze.Oplotłam go rękoma na szyi i wtuliłam się w niego.

-Cześć przystojniaku-również szepnęłam mu do ucha.Wiem,że zachowujemy się dziwnie,ale przez ostatni czas staliśmy się nierozłączni.Oderwaliśmy się od siebie i skierowaliśmy na miejsca.Przez cały czas brunet trzyma dłoń na moich w pół odsłoniętych plecach.Rozsiedliśmy się wygodnie.

College BoyWhere stories live. Discover now