Szykując się na imprezę na której musiałam wyglądać olśniewająco,nie zauważyłam,że mój telefon cały czas wibruje.Dopiero moja blond przyjaciółka mnie uświadomiła.Podbiegłam szybko i odebrałam.
-O co chodzi Nate?
-Gdzie ty jesteś?-mówił nieco wściekły.
-Jestem u Bess.
-A gdzie powinnaś być?
-Tam gdzie chce-wzruszyłam ramionami,choć wiem,że on i tak mnie nie widzi-Nate to wolny kraj mam prawo przebywać w miejscach w jakich zapragnę.
-Cam-powiedział,a ja wyczułam w jego głosie irytacje.
-Nate-powiedziałam starając się naśladować jego ton.Jednak długo nie wytrzymałam i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.Nie mam zielonego pojęcia czemu ta sytuacja mnie tak bawi ale tak jest.On też się zaśmiał.
-No dobrze,za ile będziesz?
-Jedźcie sami,ja dojadę do was za niedługo.Wyślij mi adres sms,ok?
-Dobrze,ale obiecujesz,że niedługo?
-Tak,tak oczywiście będę niedługo-uśmiechałam się jak głupia do słuchawki.
-Tylko nie każ mi czekać wieczność-zaśmiałam się na jego słowa,jednak zanim zdążyłam odpowiedzieć rozłączył się.
-Bess,pośpiesz się!-pośpieszyłam przyjaciółkę i sama chwyciłam swoje ubrania.Postawiłam dziś na mocniejszy makijaż,podkreślając wyraźniej oczy,spięłam włosy w mojego standardowego kucyka i założyłam wybrane wcześniej ciuchy.Wybrałam krótką białą bluzkę na ramiączkach,odsłaniający brzuch,do tego lekko różową spódnicę,białe szpilki i białą torebkę.
Dwadzieścia minut później stałyśmy już pod klubem,który prawdopodobne był dziś najbardziej zatłoczonym miejscem w NY.
-To jaki masz plan-zagadnęła blondynka,kiedy minęłyśmy ochroniarza.
-Nie mam żadnego!-odkrzyknęłam jej,ponieważ muzyka dochodząca zza drzwi uniemożliwiała nam to.Teraz postawiłam na swobodę i los.Ostatni razem Nate się wszystkiego dowiedział,a teraz nie może.Nie chcę żeby się przestraszył.
Klub był zatłoczony,pełno ludzi na parkiecie,przy barze,w boksach.Sam w sobie był ogromny.
-Nie widzę ich!-krzyknęłam do ucha blondynki.
-Są tam-wskazała jakieś miejsce,lecz ja i tak niczego nie zobaczyłam. Pociągnęła mnie za rękę i już po chwili wchodziłyśmy po mini schodkach do lóż oddalonych od parkietu. Było tu nieco ciszej,ale i tak prawdopodobnie będzie trzeba krzyczeć.Bess poszła pierwsza.Przywitała się z wszystkimi i usiadła pomiędzy Jace'em,a Suzy,która swoją drogą znam całkiem nieźle.Mam z nią jakieś zajęcia.Stałam przy stoliku.
-Gdzie jest Nate!-krzyknęłam zawiedziona,że nie ma go.Nici z mojego seksownego wejścia na który opada mu szczena.Popatrzyłam na Claire,a ona uśmiechnęła się do mnie znacząco.Po chwili ktoś potarł moje ramiona,przeszedł mnie przyjemny dreszcz,a w brzuchu poczułam przyjemne ciepło i już wiem kto to.
-Tu jestem śliczna-szepnął mi na ucho.Kiedy mówił jego usta pocierały o moją skórę. Ohh!!Odwróciłam się powoli i wylądowałam prosto w jego objęciach,w których było mi nadzwyczaj dobrze.Oplotłam go rękoma na szyi i wtuliłam się w niego.
-Cześć przystojniaku-również szepnęłam mu do ucha.Wiem,że zachowujemy się dziwnie,ale przez ostatni czas staliśmy się nierozłączni.Oderwaliśmy się od siebie i skierowaliśmy na miejsca.Przez cały czas brunet trzyma dłoń na moich w pół odsłoniętych plecach.Rozsiedliśmy się wygodnie.
YOU ARE READING
College Boy
Teen Fiction"Łup, łup, o taaak! " -Co, co jest kurwa? "Łup, łup, nie ptzestawaj! " -Co to ma być do cholery? "Łup, łup, oooh mój Boże Nate! " -O ja pierdole czy oni się...