26. Od nowa

10 2 0
                                    

Dzisiejsze popołudnie było gorące, tak samo jak ostatni tydzień. Zresztą czego można było się spodziewać po słonecznej Hiszpanii.

- MAMO!!!- usłyszałam z ogrodu, a za chwilę do kuchni wbiegła pięcioletnia Mia. Była mieszanką mnie i Lu. Miała ciemną karnację i kręcone czarne włosy, które sięgały jej prawie do pasa. Co gorsza charakter też ma po nas obu, krótko mówiąc jest tykającą bombą.

- Co się stało słoneczko?- zapytałam, bo było widać po niej, że jest zdruzgotana.

- Bo Aron znów mi przeszkadza, a Luciana płacze, a tata nie może jej uspokoić, a wujek Matt śmieje się z taty, a ciocia Vi jest załamana, a...- mówiła bardzo szybko, przez co trudno było mi ją zrozumieć.

- Dobrze spokojnie - powiedziałam przerywając jej.- już idę.

Wyszłam z nią na taras, Matt siedział razem z Aronem, ich siedmioletnim synem, który był bardziej podobny do Matta, w basenie, a mój kochany mąż chodził z naszą dwuletnią córeczką po całym ogrodzie, by ją uspokoić.

Pewnie zastanawiacie się jakim sposobem dziecko Vi i Matta jest starsze od naszej córki, niestety... Poroniłam, w tamtym okresie miałam zbyt dużo stresu związanego ze śmiercią i przejęciem familii. Byliśmy załamani, ale myślę, że to nas niewyobrażalnie do siebie zbliżyło i przez tamte wydarzenia jesteśmy, nie bojąc się użyć tego słowa, niezniszczalni.

Familią dalej dowodzimy, już szósty rok, i jak na razie całkiem dobrze i sprawnie nam idzie. W naszym domku mieszkamy pięć lat, jest to mój wymarzony dom, Vi także mieszka tu w bazie razem z Mattem, który zajmuje się papierkową robotą, są naszymi sąsiadami.

I niestety nasza starsza córka i ich syn nie przepadają za sobą, przypominają mi trochę siebie i Lu, za to nasza młodsza córka Luci wręcz uwielbia Arona.

-Więc co się stało?- zapytałam jej, gdy zaczęła ciągnąć mnie za rękę w stronę chłopca.

- Bo on znowu mnie zaczepiał i wrzucił mnie do basenu!

- Skarżypyta!- krzyknął chłopiec z basenu.- I wcale jej nie wrzuciłem, tylko pociągnąłem za sobą.

I znów się zaczyna, szczerze mieliśmy kłótnie tej dwójki średnio trzy razy dziennie, ale cóż poradzić... Moi rodzice zaglądają do nas co sobotę, no nieraz częściej, to zleży jak bardzo stęsknią się za swoimi wnuczkami. Tata Lu.... no cóż odciął się od wszystkich totalnie i nie wiemy tak naprawdę dlaczego, ale Lu stwierdził, że to nawet lepiej.

Szybko i zwięźle. Mam swoje wymarzone życie, a szczerze wątpiłam, że takie będzie. Mam 26 lat i szczęśliwą rodzinę, o której od zawsze marzyłam oraz przyjaciół wokoło, na których zawsze mogę polegać.

Wyznaję zasadę babci Aurory, że zawsze po burzy wychodzi słońce i tak faktycznie jest.

.....................................................................................................................................

Został nam tylko epilog..... 😥

Do następnego!

Prickly lifeWhere stories live. Discover now