8

273 18 6
                                    

Obudziłam się następnego dnia z całkiem dobrym humorem. Zebrałam się i zeszłam do wielkiej sali.

Uśmiechnęłam się widząc moich przyjaciół przy stole. Doszłam do nich i się dosiadłam.
- Jak się spało? - spytałam
- Dobrze. A Tobie? - uśmiechnęła się do mnie Hermiona
- Nie nażekam. - wzruszyłam ramionami
- To za chwilę zaczniesz. Mamy dzisiaj eliksiry.- Ron podparł swoją głowe na ręce
- Potrafisz Ty zepsuć człowiekowi nastrój. - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem
- W takim razie życzę miłej zabawy na eliksirach. - zaśmiał się Fred
- Ha ha. Bardzo śmieszne. - spojrzałam na niego - Wy za to macie obronę przed czarną magią. - delikatnie szturchnęłam jego ramie
- I co w związku z tym moja droga? - oparł rękę na swoim kolanie i spojrzał na mnie - Profesor Moody jest lepszy od Snape'a. - uśmiechnął się
- Myślisz, że zapomniał o naszej wczorajszej wycieczce po Hogwarcie? - zaśmiałam się
- Myślę, że nie będzie nam tego wypominał. - pokręcił głową - Ani nie wymierzy nam jakiejś ogromnej kary. Więc przykro mi ale nie pośmiejesz się z nas. - dodał przbliżając swoją twarz do mojej
- Przekonamy się na obiedzie. - chciałam go pocałować ale Ginny się odezwała
- Przyznajcię, że uroczo to wygląda jak Y/N i Fred się kłócą. - zaśmiała się
- Potwierdzam. - uśmiechnął się George
- Teraz będziecie nam dogryzać za każdym razem jak będziecie mieli okazję? - spojrzeliśmy z Fredem na nich
- Jakbyś czytała nam w myślach. - zaśmiała się George. Zaczęliśmy się śmiać.

- Dobra ludziki. Musimy iść na lekcje. - powiedziałam odkładając sztućce
- Musimy? - spojrzał na mnie mój chłopak
- Tak, musimy. - uśmiechnęłam się do niego - Idziemy. - wstałam. Wyszliśmy i rozeszliśmy się w swoje strony.

Nagle ktoś nas zatrzymał.
- Możemy porozmawiać panno Lupin? - usłyszałam niski głos profesora Moody'ego
- Emm... Tylko, że my... Za chwilę mamy lekcje... Wie Pan... - zaczęłam trochę się jąkać
- Spokojnie. To nie porwa zbyt długo. - powiedział po czym ruszył przed siebie
- W takim razie my już pójdziemy na lekcje. Do zobaczenia. - powiedziała Hermiona
- Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i ruszyłam za profesorem.

Doszliśmy do jego gabinetu.
- Jeżeli chce Pan porozmawiać o wczorajszej sytuacji to już wczoraj Panu obiecałam, że to się więcej nie powtórzy. - powiedziałam na szybko
- Wierzę Ci ale nie o tym chciałem porozmawiać. - uśmiechnął się do mnie
- W takim razie o czym? - zmarszczyłam brwi
- Profesor Snape przyniósł mi wypracowania, które wczoraj pisaliście. Te o zaklęciach niewybaczalnych. - zaczął - I muszę Cię pochwalić ponieważ podołałaś wyzwaniu. Powiedz mi czy zastanawiasz się dalej nad karierą aurora? Byłabyś moją dobrą następczynią. - zbliżył się trochę do mnie
- Tak, myślę. Wręcz jestem pewna, że ten zawód chcę wykonywać w przyszłości. - powiedziałam z lekką dumą w głosie
- W takim razie jesteś świadoma tego co Cię czeka? Musisz ukończyć Hogwart ze świetnymi wynikami. Czeka Cię masa szkoleń, a później będziesz ryzykowała życie w obronie innych. - powiedział
- Tak panie profesorze. Jestem tego świadoma. - uśmiechnęłam się - Oraz jestem pewna, że sobie poradzę. - spojrzałam na niego
- Jeszcze do nie dawna byłaś wystraszoną, małą dziewczynką. Co sie z nią stało? - zaśmiał się
- Dorosła, ale ataki paniki dalej zostały. - wzruszyłam ramionami - Ja już muszę iść. Do widzenia. - powiedziałam patrząc na zegarek
- Do widzenia. - odpowiedział mi profesor Moody - A i jeszcze jedno. Możesz też pochwalić Harry'ego Potter'a i Hermione Granger. Oni też nieźle sobie poradzili. - dodał puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się, skinęłam głową, wyszłam i skierowałam się w stronę klasy historii magii.

- Dostałaś karę? Albo Gryffindor stracił punkty? - usłyszałam od Rona od razu jak doszłam do klasy
- Spokojnie to nie o to chodziło. - zaśmiałam się
- To o co? - spytał Harry
- Już wam tłumaczę. - usiadłam do ławki obok Hermiony - Profesor pytał mnie czy dalej myślę o tym żeby być aurorem. Jak już wam wspominałam cały czas o tym myślę. Snape przyniósł mu nasze wczorajsze wypracowania o zaklęciach niewybaczalnych i mnie pochwalił. Stwierdził też, że będe jego dobrą następczynią. - uśmiechnęłam się
- A wspomniał też coś o innych? Jestem ciekawy jak mi poszło. - spojrzał na mnie Harry
- Profesor Moody powiedział, że Ty i Hermiona też bardzo dobrze sobie poradziliście. Coś czuję, że chciał przez to powiedzieć, że wasza dwójka też poradziłaby sobie w roli aurora. - odpowiedziałam na jego pytanie
- A o mnie coś wspomniał? - Ron przysunął się bliżej Harry'ego
- Niestety nie. - skrzywiłam się. Harry się zaśmiał, a Ron spojrzał na niego zleksza morderczym wzrokiem.
- No co? Trzeba się było przyłożyć. Ty nawet dwóch stóp pergaminu nie umiałeś zapełnić. - zaśmiał się jeszcze bardziej
- Oj daj już mu spokój Harry. Na pewno Ron wykarze się swoimi umiejętnościami jeszcze nie raz. - Hermiona stanęła w obronie Rona. Wszyscy raz jeszcze się zaśmialiśmy, a profesor Binns akurat się pojawił i rozpoczął lekcje.

Kilka godzin później

Zeszliśmy do wielkiej sali śmiejąc się i żartując. Dosiedliśmy się do Ginny.
- Nie ma jeszcze Freda i George'a? - spytała patrząc na nas
- Właśnie chciałam pytać o to samo. - spojrzałam na nią
- Pewnie za chwilę przyjdą. - Hermiona położyła mi rękę na ramioniu i się uśmiechnęła
- O ile nie myślą nad jakimś żartem. - zaśmiałam się
- Albo nie mają kary. - Harry dołączył się do żartów. Zaczęliśmy jeść śmiejąc się z różnych rzeczy.

Co jakiś czas kiedy ktoś wchodził patrzyłam w tamtym kierunku z nadzieją, że zobaczę rudowłosych bliźniaków.
- Chyba jednak nie przyjdą. - powiedziałam smentnie kiedy po raz kolejny nie zauważyłam w wejściu osób, na które tak bardzo czekałam
- Na niego nie ma co liczyć. W końcu to Weasley. - usłyszałam za plecami
- Akurat tak się składa, że na Weasleyów można liczyć w każdym momencie. - spojrzałam na Malfoy'a - Ich ojciec już nie raz pomagał ministrowi magii. Za to Twój tylko miesza. - dodałam
- Dlaczego cały czas bronisz tych zdrajców krwi? - zrobił ruch głowy w stronę Ginny i Rona - Oni na zasługują na Twoje poparcie. - dodał spowrotem patrząc w moją stronę
- To są moi przyjaciele idioto. - zmarczyłam brwi - Wiesz co to znaczy "przyjaciel" czy muszę Ci tłumaczyć? - dodałam uśmiechając się delikatnie
- Akurat tak się składa, że wiem co to znaczy. - uśmiechnął się "szarmancko" - Wiem też, że Ty i ja moglibyśmy się spotkać dzisiaj przed kolacją na wieży astronomicznej. Ja w porównaniu do Weasleya Cię nie wystawie i przyjdę. - puścił w moją stronę oczko
- Ale kto kogo wystawił? No ja na pewno nikogo nie wystawiłem. A Ty Freddie? - usłyszałam głos jednego z bliźniaków
- Ja też nikogo nie wystawiłem. A tym bardziej nie wystawiłem Y/N. - usłyszałam drugiego. Spojrzałam na nich i się uśmiechnęłam.
- To jak Malfoy. Dowiemy się dzisiaj kto kogo wystawił czy nie? - zaśmiał się George. Draco tylko rzucił chłopaką zniesmaczone spojrzenie i odwrócił się spowrotem w stronę swojego stolika. Fred usiadł po mojej prawej, a George po mojej lewej.
- Już się bałam, że nie przyjdziecie. - zwróciłam się do nich - Przyszliście w samą porę. - dodałam uśmiechając się
- Pan "Wszystko mi wolno, bo mam kasę" Ci się naprzykrzał? - zaśmiał się Fred
- Zapraszał mnie na wieże astronomia. Dzisiaj wieczorem. - również się zaśmiałam
- Niech spróbuje jeszcze raz, a policzy się ze mną. - Fred uderzył pięścią w stół
- Obiecałeś mi, że nie będziesz więcej marnował sił na tego głupka. - chwyciłam go za rękę, którą miał zaciśniętą w pięść
- Obiecałem Ci? - uśmiechnął w moim kierunku
- Tak obiecałeś. - odwzajemniłam uśmiech
- Kiedy? - zaśmiał się
- Kiedy chciałeś żebym była Twoją dziewczyną. - pocałowałam go w policzek - A teraz zjedzcie coś, bo marnie wyglądacie. - podałam im jedzenie
- Dlaczego przyszliście tak późno? - spytał Ron bliźniaków
- Musieliśmy pomóc profesorowi Moddyemu posprzątać klasę. Narobiliśmy trochę bałaganu. - odpowiedział George w trakcie nakładania sobie jedzenia
- Mi się wydaje, że po prostu mieliście karę za wczoraj tylko teraz nie chcecie się przyznać. - zaśmiała się Ginny
- No dobra. Profesor kazał nam posprzątać sale przez wczoraj. Co nie zmienia faktu, że i tak narobiliśmy bałaganu. - powiedział Fred
- Ha! Czyli jednak! - zaśmiałam się - Dostaliście karę, a nam się upiekło. - oparłam ręce na stole
- Jeszcze się wam dostanie. Uwierz mi. - spojrzał na mnie
- Tak się składa, że Y/N już rozmawiała z profesorem Moddym. - uśmiechnęła się Hermiona
- Czyli wy już odpokutowaliście swoje błędy? - zaśmiał się George
- Nic nie musieliśmy robić. Profesor chciał tylko mnie pochwalić za dobrze  napisane wypracowanie. - uśmiechnęłam się
- Upiekło Ci się mówiąc prościej. - Fred mnie szturchnął
- W końcu jest przyjacielem mojego taty. Lubi mnie. - wzruszyłam żartobliwie ramionami
- Mówił, że nas też lubi. - oburzył się George
- To nie sprawiedliwe. - Fred dołączył się do swojego bliźniaka
- Oj tam. Na pewno następnym razem nam też się dostanie. - poklepłam go po ramieniu
- Czyli mówisz, że będzie następny raz? - uśmiechnął się do mnie
- Nie mówię, że nie będzie ale też nie mówię, że będzie. - zaśmiałam się
- Na pewno będzie. - powiedział z przekonaniem. Zaśmiałam się i wróciłam do jedzenia.

Odnalazłam w Tobie Spokój [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now