31

43 1 10
                                    

⚠️Spoiler Alert⚠️
Są tutaj informacje z "Fantastyczne zwierzęta, zbrodnie Grindelwalda"

- Dobra teraz biegiem na stadion. - rzuciłam do Freda i chwyciłam go za rękę. Zaczęłam biec w stronę stadionu.

Wbiegliśmy do szatni gdzie byli już Harry, Ron, George i Ginny. Zaczęliśmy się przebierać, a Harry stał nad małą makietą boiska do quidditcha.
- Nad czym myślisz kapitanie? - podeszłam do Harry'ego
- Nad taktyką. Drużyna Hufflepuf jest dobra, a sam Cedrik, który jest szukającym, też ma odpowiednie preferencje na tą pozycję. - zerknął na mnie dosłownie na sekundę po czym znowu wrócił wzrokiem do makiety
- A ich obrońca? - założyłam ręce na klatkę piersiową
- Daje rade. Chociaż przyznam szczerze, że jeżeli wymyślę dobrą taktykę zwodniczą to ogramy Hufflepuf na sporą sumę punktów. - zaśmiał się
- A jakbyśmy tak spróbowali to wszystko wymyślić w praktyce? - uśmiechnęłam się - W sensie wiesz... Sprawdzimy jak ja i Ginny zgrywamy się z Katie, a po tym będziesz miał spokojne podłoże na wymyślanie taktyki i elementów zwodniczych. - podekscytowałam się jeszcze bardziej
- To nie jest głupi pomysł. - spojrzał na mnie, zmarszczył brwi, ale za razem się uśmiechnął - Dobra drużyna! Zbieramy się na boisko! - krzyknął i klasną
- A co dzisiaj ćwiczymy? - spytała Katie
- Zobaczymy w praktyce. - Harry się uśmiechnął i póścił mi oczko.

Bliźniacy wnieśli skrzynie z piłkami na boisko. Pierwsze zostały uwolnione tłuczeki, a później Harry wziął do rąk kafla.
- Dzisiaj skupimy się głównie na ćwczeniu taktyk zwodniczych i przy okazji, chociaż Y/N miała już przed smak na kwalifikacjach, nasze nowe zawodniczki będą mogły poćwiczyć unikanie tłuczków. - kapitan uśmiechnął się do mnie i Ginny
- Profesor Flitwick już odczarował ten tłuczek, który zaatakował Y/N przy kwalifikacjach. - Fred się zaśmiał. Harry kazał nam siąść na miotły, Ron poleciał do bramek, a ja, Ginny, Katie, Fred i George polecieliśmy wyżej.
- Zrobimy tak: zaczniemy od tego, że Katie i Y/N będą razem, a Ginny będzie musiała wam zabrać kafla. - Harry podleciał do mnie i Katie - Tak samo jak na kwalifikacjach tylko teraz zamiast Ginny będziesz grała z Katie. Później się zamienisz z Ginny. - tym razem Harry patrzył głównie na mnie
- Tak jest kapitanie. - zasalutowałam. Cała nasza czwórka się zaśmiała.
- Na mój znak. - powiedział Harry i zleciał na dół. Rzucił kafla najwyżej jak potrafił po czym krzyknął:
- Teraz!
Rzuciłyśmy się w stronę kafla, a Ginny była szybsza. Zaczęła lecieć w stronę bramki, a Katie prosto za nią. Przeleciałam pod dziewczynami bliżej bramek, unikając przy okazji tłuczka i zatrzymałam się. Zauważyłam, że Katie przejęła kafla więc kiwnęłam jej żeby mi rzuciła. Ona na szybko mi mniej więcej pokazała co chce zrobić, po czym udała, że robi to co pokazała, a tak na prawdę zrobiła coś innego. Zrozumiałam, że to miał być element, który miał zmylić Ginny więc byłam gotowa na każdy ruch Katie. Złapałam kafla, poleciałam do bramek i tym razem ja z myliłam Rona udając, że rzucam do bramki po lewej, a tak na prawdę rzuciłam do tej środkowej.
- I 10 punktów dla Gryffindoru! - krzyknęłam podekscytowana
- Muszę przyznać, że całkiem dobrze mnie zmyliłaś. - Ginny podleciała do Katie
- Bałam się trochę, że Y/N, nie zrozumie o co mi chodzi. - zaśmiała się
- Domyśliłam się, że w praktyce zrobisz coś innego. Byłam gotowa na wszystko. - również się zaśmiałam
- To było wspaniałe. - Harry również się do nas zbliżył - Zastanawiam się czy nie mogłybyście spróbować przerzutki. - podrapał się po brodzie
- Spójrzmy jeszcze jak Katie i Ginny będzie się razem grało. - uśmiechnęłam się. Harry przyznał mi rację i chciał polecieć po kafla, ale tłuczek przeleciał mu tuż przed nosem.
- Wybacz Harry! - usłyszeliśmy George'a. Zaśmialiśmy się i wróciliśmy na pozycję od których zaczęliśmy ćwiczenia. Jak można było się spodziewać Ginny i Kate również bardzo dobrze dogadywały się na boisku.

Po około 30 minutach Harry zadecydował przerwę więc wszyscy zsiedliśmy z mioteł i poszliśmy do szatni.
- I jak nas oceniasz kapitanie? - Ginny podeszła do Harry'ego
- Myślę, że mamy duże szanse na udany manewr przerzutki z elementem zmyłki. - uśmiechnął się - A może nawet manewr Porskowej. - założył ręce na klatkę piersiową
- Ginny i Y/N na pewno się to uda. - Katie się podekscytowała
- Hej... Nie wukluczaj się. Jeżeli się nauczymy to całej naszej trójce się uda. - objęłam ją ramieniem
- Ale manewr Porskowej zostawmy sobie na mecz ze Ślizgonami. - George dołączył się do rozmowy
- To będzie takie piękne zobaczyć zdziwienie Ślizgonów jak zrobicie ten manewr i jeszcze dodatkowo uda się wam trafić do bramki. - Fred wstał z ławki i podszedł do nas
- Tylko później nie będziemy mogli użyć tego manewru na meczu z Krukonami. - spojrzałam na niego przez ramie
- W najmniej spodziewanym momencie. - uśmiechnął się
- A może... - oparłam się o niego
- Zobaczymy jak się go dziewczyny nauczą. - Harry się zaśmiał
- Tak dobrze zgranych ścigających ta drużyna chyba jeszcze nigdy nie miała. - Katie znowu się podekscytowała
- Chce już ten mecz! Chce w końcu zagrać pełną drużyną, a nie tylko w dwie osoby albo sama. - uśmiechnęłam się i chwyciłam Freda za szyję
- Nie będziesz mieć ataku paniki przed meczem? - Fred na mnie spojrzał
- Nie... Zauważyłam, że dzięki Tobie już ich nie mam. - odwróciłam się do niego przodem
- Odnalazłaś we mnie spokój? - zaśmiał się
- Odnalazłam w Tobie spokój. - pocałowałam go. Odsunęłam się i kątem oka zauważyłam, że Ginny oparła głowę na ramieniu Harry'ego.
- Dobrze drużyna! - Harry klasnął w ręce - Koniec przerwy! Wracamy na boisko! - wziął miotłe do ręki, drugą ręką chwycił Ginny za rękę i pociągnął ją do wyjścia. Wszyscy po kolei poszliśmy w ich ślady i przez resztę treningu Harry miał plan gry więc go ćwiczyliśmy.

⚠️Początek spoilerów⚠️

Weszliśmy do wielkiej sali żeby zjeść obiad i w końcu spotkać się znowu z Hermioną.
- I jak trening? - spytała od razu jak usiedliśmy do stołu
- Wygrana w kieszeni. - Harry odpowiedział jednym zdaniem
- Już się nie mogę doczekać meczu aże będziemy mogli pokazać na co nas stać. - zaśmiałam się. Do wielkiej sali przez okno wleciała śnieżno biała sowa i wylądowała przede mną i Harrym. Przyniosła jaką paczuszkę i dwa listy.
- Hej Hedwiga! - Harry się uśmiechnął do sowy i odebrał od niej pocztę
- Późno dzisiaj przyleciała. - zauważyłam kiedy Harry czytał napisy na kopertach i paczuszce.
- Y/N ten list i ta paczka jest dla Ciebie. - uśmiechnął się i przesunął te dwie rzeczy w moją stronę. Wzięłam list, odtworzyłam go i zaczęłam czytać.
- To list od Twoich rodziców! - uśmiechnęłam się do Harry'ego
- O czym Ci piszą? - spojrzał mi przez ramię
- O tym, że mam na siebie uważać, bo Greyback dalej jest na wolności, że ta paczuszka jest od Syriusza, że u taty i Tonks wszystko w porządku i oczywiście przesyłają całusy. - odpowiedziałam w skrócie
- A czyli bardzo podobnie co mi. - zaśmiał się. Odłożyłam list i wzięłam paczkę do rąk. Rozpakowałam i aż zaniemówiłam z wrażenia.
- Co to takiego? - spytała Hermiona
- "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" i to jeszcze na dodatek z autografem Newtona Scamandera! - krzyknęłam podekscytowana - Nie wiem z jakiej okazji mi to wysłałeś wujku, ale jestem Ci po stokroć wdzięczna. - powiedziałam zamykając oczy i przytulając książkę do piersi
- Żeby pogratulować Ci dostanie się do drużyny. - Ron przeczytał karteczkę, która wypadła na stół
- Jak ja dostałem się do drużyny to kupił mi nimbusa 2000, a jak później mi się złamała podczas jednego meczu, bo dostałem tłuczkiem w głowę i z niej spadłem, to kupił mi błyskawice. - Harry spojrzał na moją książkę
- Hej! Chodzi tutaj do Hogwartu Rolf Scamander. Jest w Hufflepuf. - stwierdziła Hermiona
- Tak samo jak jego dziadek. - zaśmiałam się - Podobno rodzina Scamander i Lestrange kiedyś miały się połączyć przez brata Newta, Tezeusza i Lete Lestrange, ale Leta została zabita przez Grindelwalda przed ich ślubem, a Tezeusz nigdy już się z nikim nie związał. - szepnęła pochylając się bliżej Hermiony, która siedziała przede mną
- Jaka urocza i tragiczna miłość. - Ginny położyła dłonie na sercu i oparła się o Harry'ego
- A Jeszce wujek mi powiedział, że Newt chyba kiedyś grał w quidditcha jako ścigający, ale podobno nie rozmawia o tym za dużo. - wyprostowałam się i spojrzałam na Ginny i Harry'ego
- No proszę. Ktoś tutaj jest dość mocno obeznany w życiorysie Newtona Scamandera. Chyba znowu będę trochę zazdrosny. - Fred na mnie spojrzał
- Oh, daj spokój. Po pierwsze: Newt jest o wiele za stary dla mnie, a po drugie: ma żonę. - zaśmiałam się
- Ale chodzi do tej szkoły jego wnuk. - założył ręce na klatkę piersiową i uśmiechnął się chytrze
- Ale do tej szkoły chodzi też pewien chłopak, który jest pałkarzem w drużynie Gryffindoru, ma brata bliźniaka i jest moim chłopakiem. - oparłam brodę o jego ramię
- O... To chyba o mnie. - uśmiechnął się do mnie. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

_______________________________________

A oto wielki mój powrót nastąpił. Tak wiem, nie wrzucałam nic... BARDZO długo, ale nie mam czasu ogarniać tik toka, wattpada i życia prywatnego na raz. Teraz też teoretycznie powinnam się uczyć, ale totalnie nie mam siły więc stwierdziłam, że dokończe pisanie tego rozdziału i go wrzucę. Także nie zabieram wam już dnia, popołudnia bądź nocy zależy kiedy to czytacie. Pa pa!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 21 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Odnalazłam w Tobie Spokój [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now