"Not fine at all"

3.4K 272 13
                                    

*PROSZĘ WŁĄCZCIE MUZYKĘ DOPIERO, GDY WAM NAPISZĘ, DZIĘKUJĘ*

-Dziękujemy Osaka, byliście cudowni!- Luke krzyknął, a tłum wiernych, Japońskich fanów zaczął głośno krzyczeć, tym samym witając na scenie One Direction, z którymi chłopcy współpracowali. Czwórka Australijskich przystojniaków ruszyła biegiem za kulisy i z uśmiechem przyjęli po ręczniku od Nadii. Michael skradł od niej małego całusa i ruszył do pokoju, który należał do 5SOS. W środku zastał oczywiście Bo, która wspólnie z Olafem i Annie oglądała coś na tablecie, Naomi oraz Celine, które rozmawiały o czymś zupełnie nie ważnym w tej chwili. Zabrakło mu jednak jednej osoby.

-Gdzie Ellie?- zapytał. Od niedawna coś nie pasowało mu w jej zachowaniu, fakt, nie znali się jakoś bardzo długo, ale jednak umiał rozpoznać, gdy coś było nie tak. Wziął sobie za punkt honoru dowiedzenie się o co chodzi, więc chodził za nią krok w krok, przez co zdążyli się pokłócić.

-W toalecie.- odpowiedziała Annie. Michael podrapał się po szyji i nieco zmieszany skierował kolejne pytanie do kobiety.

-M-mogłabyś sprawdzić czy wszystko z nią okay?- zapytał, a brunetka z małym uśmiechem przytaknęła i ruszyła do łazienki, ówcześniej zdejmując panienkę Hemmings ze swoich kolan. Ona niewzruszona położyła się na poduszce z tyłu i dalej oglądała głupkowate show. Czerwonowłosy usiadł obok Naomi i oparł się rękoma o stolik z przodu. Dziewczyna westchnęła i poklepała go po zroszonych potem plecach.

-Mikey, co jest?- zapytała i odchyliła się lekko do tyłu, bujając na krześle. Mężczyzna machnął tylko ręką, dając jej znak, że "to nic takiego" i położył czoło na zimnej fakturze mebla. W tym samym czasie do pomieszczenia weszła reszta zespołu rozmawiając o czymś bardzo głośno i żywo gestykulując.

-Mówię ci, była niezła.- usłyszął od Calum'a. Uśmiechnął się krzywo i uniósł głowę wsłuchując się w ich rozmowę.

*TERAZ*

 Annie natomiast, tak jak miała weszła do łazienki, gdzie urzędowała panienka Clifford, ale to co zobaczyła przerosło jej wszelkie oczekiwania. Ellie siedziała zapłakana w kącie, obok niej leżał mały scyzoryk, a na odsłoniętych biodrach widniało kilka poziomych i pionowych linii. Kobieta upadła na kolana i popatrzyła zszokowana na blondynkę.

-Ellie...- wyszeptała. Owszem uczono ją nieco o załamaniach psychicznych czy czymś w tym stylu, ale zupełnie nie wiedziała co robić. W jej głowie świeciła się na czerwono jedna myśl: "Zawołaj Michael'a". Potrząsnęła głową, by otrząsnąć się z letargu, ale to nic nie dawało. Ten widok był okropny.- C-co..dlaczego?- wydusiła z siebie tylko. Dziewczyna odwróciła głowę w stronę nauczycielki, a jej oczy błyszczały od płaczu. Pociągnęła nosem i próbowała coś powiedzieć, ale jej ciałem co chwila wstrząsał szloch.

-N-nie mó-mów mu...- zdołała wypowiedzieć i ponownie zalała się łzami. Jej cierpienie było niemal namacalne, a kilka kropel krwi ze świeżych ran na biodrach, których nie starała się zakryć, tylko to umacniało.

 Mimo próśb blondynki, Annie podniosła się z podłogi, lekko trzęsąc i wyszła z łazienki zostawiając ją, na chwilę, samą. Wyszła z pomieszczenia bardzo wstrząśnięta, co od razu zostało zauważone przez Luke'a. Odszedł od reszty chłopaków i chwycił ją za ramiona.

-Ane, wszystko okay?- zapytał, a ona potrząsnęła przecząco głową. Zagryzła wargę i spojrzała w jego oczy.

-Czy mógłbyś wyprosić stąd wszystkich?- zapytała, a blondyn zdziwiony podniósł brwi do góry.- Tylko...niech Mike zostanie. Chodzi o Ellie.- dodała, a mężczyzna przytaknął i odwrócił się od niej.

-Słuchajcie, jest sprawa.- zaczął, a wszyscy od razu na niego spojrzeli.- Musimy wszyscy wyjść, to znaczy...Mike, zostań.- dopowiedział, a czerwonowłosy spojrzał na niego zmieszany. Reszta posłusznie wyszła, więc w pokoju została tylko nauczycielka i Clifford.

-Mike...to, co zastaniesz w łazience.- jej głos się łamał.- Przykro mi, na serio.- dodała i opuściła pomieszczenie, zostawiając świeżo upieczonego tatusia samego. Niczego nie świadomy mężczyzna pociągnął za klamkę i to był jeden z największych błędów w jego życiu.

-Kurwa.- powiedział i od razu podbiegł do leżącej w kącie dziewczyny. Chciał ją podnieść, ale ona go odepchnęła i bardziej skuliła.

-Odejdź...nie jestem warta, nie jestem warta, nie jestem warta.- powtarzała pod nosem, a serce mężczyzny dzieliło się na coraz to mniejsze kawałeczki. Ta krucha istotka przed nim, to jego córka. Jedyna, najlepsza, najukochańsza córka, a on jest debilem, bo nie zareagował na jej dziwne zachowanie wcześniej.

***

-Co?- wrzasnął Luke patrząc na Annie.- Kurwa, ale...dlaczego? Jak? J-ja nie rozumiem, cholera jasna.- blondyn nie wiedział co robić. Kobieta przed chwilą opowiedziała im o tym, co widziała, a jego reakcja była natychmiastowa. Zaczął walić w ścianę obok, a po jego policzkach spływały łzy. Był bezsilny.

Nienawidził tego uczucia.

 Właściwie nie widział, czemu go to tak dotknęło, bo przecież znał to dziecko niecałe dwa tygodnie, ale jednak czuł się za nią odpowiedzialny. Cała reszta również, bo przecież była córką ich najlepszego przyjaciela, jego oczkiem w głowie.

-Luke..- Ane podeszła do niego i odciągnęła od ściany.- Spójrz na mnie. Luke.- mówiła delikatnie, a z jego oczu wypływało coraz więcej, niekontrolowanych łez.- Cholera jasna, Hemmings!- krzyknęła, gdy prośby nic nie dały.- Spokojnie, już... jestem tu. Ćśś..- szeptała do jego ucha. On niczym bezbronny chłopiec wtulił się w jej ciało i cicho chlipał na jej ramieniu.

________________________________

Hej, kochani!

Żałosność i beznadziejność tego rozdziału jest wielka i jestem tego świadoma, ale szczerze powiedziawszy nie umiałam przedstawić tego inaczej. Jeżeli ktoś nie załapał, Ellie się tnie, właśnie temu zawsze nosiła dłuższe bluzki, albo spodenki z wysokim stanem. Nie robi tego na nadgarstkach, ale na biodrach i nie żyletką, ale scyzorykiem.

Przepraszam, że zepsułam sielankę, ale no cóż...

Daddy Luke | l. hemmingsOù les histoires vivent. Découvrez maintenant