fourteen

504 44 3
                                    

Odepchnęłam go od siebie i spuściłam głowę, aby nie natknąć się na jego oczy. Jego palce dotknęły moją brodę i zmusiły mnie do podniesienia głowy. Odwróciłam ją w prawo. Mogłam przysiąc że Andy przygląda mi się intensywnie. 

- Zostaw mnie. - rzekłam chłodno. Andy westchnął i ponownie się do mnie przybliżył. - Nie rozumiesz po ludzku? Mam ci to narysować?

- Masz się zamknąć i powiedzieć czego tak naprawdę chcesz.- powiedział szeptem i pogładził mnie po policzku. 

- Porozmawiajmy jak będziesz trzeźwy. - powiedziałam mu i weszłam powrotem do pokoju. Miałam już zamykać drzwi balkonowe, ale uparty osioł Andy wsadził swoją nogę do mojego pokoju. - Co chcesz? 

- Wytrzeźwieć. - powiedział i otworzył sobie drzwi. - Z tobą. 

Przewróciłam oczami i się poddałam, przepuszczając go całkowicie do mojego pokoju. Pierwsze co zrobił, to zdjął buty i rzucił się na moje łóżko. 

- No ej, bez takich. Spisz na podłodze. - powiedziałam, kładąc ręce na biodra. - Już, złaź. 

Andy wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk w stylu „mmmmm bez takich bbbbbbbrrrrgggg”. Uśmiechnęłam się lekko, lecz musiałam to szybko ukryć, aby nie zobaczył mojego uśmiechu. 

- Widziałem. - powiedział, przytulając się do dywanu. Zaśmiałam się na ten widok. 

- Nic nie widziałeś. Idź spać. - powiedziałam, rzucając mu poduszkę i koc. 

- Jest 21. - powiedział sprawdzając godzinę na swoim telefonie. 

- No właśnie. Powinieneś już dawno spać. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Udałam się do kuchni po szklanki, wodę oraz coś do jedzenia. Wybrałam żelki i ciastka oreo. Postawiłam to na szafce obok drzwi mojego pokoju i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam starą koszulkę taty oraz krótkie spodenki i zabierając rzeczy z szafki, weszłam do pokoju. 

Andy rozgościł się całkowicie. Leżał na moim łóżku z pilotem w ręku i skakał po kanałach. 

- Dobrze się czujesz?- zapytałam i postawiłam jedzenie, szklanki i wodę na komodzie. 

- Tak. 

- Ile wypiłeś?

- Troszeczkę. - pokazał palcami jak mało wypił. 

- Aha, już ci wierze. 

Rzuciłam w niego paczką chipsów i podeszłam do fotela, który stał naprzeciwko łóżka. 

- Mów. Po co chciałeś mnie znaleźć. - usadowiłam się tam i otworzyłam żelki. 

- Powiedziałaś że na trzeźwo. 

- Teraz z ciebie więcej wyciągnę. Gadaj. - Andy oparł się o ścianę i popatrzał na sufit. 

- Okłamałem cię. Tak naprawdę utrzymywałem kontakt z Sebastianem. - wrócił do siedzącej pozycji i popatrzał na mnie. - Przyrzekłem mu coś. 

- Co takiego?- przerwałam mu, żeby przyśpieszył swoją przemowę. Brunet uśmiechnął się lekko. 

- Obiecałem mu, że jeżeli cokolwiek mu się kiedyś stanie i on umrze, że cię znajdę i go zastąpię. - powiedział nieco ciszej i potarł ręką kark. - Ale tego nie zrobię. Chyba zrozumiałem że nikt nie jest w stanie go zastąpić. 

- Nie jest. 

- No właśnie. Starałem się wiesz? I starałbym się jeszcze mocniej gdybyś mi pozwoliła. - wstał z łóżka i podszedł do okna. Światła ulicy oświetlały jego twarz. Wyglądał jak upadły anioł, któremu podcięto skrzydła. Za nic. Był idealny. Jak mogłam go tak potraktować. 

- Andy? - odwrócił się do mnie. Wstałam i podeszłam do niego. Byłam dużo mniejsza od niego, dlatego musiałam zadrzeć głowę do góry, żeby na niego spojrzeć. - Pocałujesz mnie?

_________________

miał być w piątek ale znalazłam czas :3 

Fallen Angel || Andy BiersackWhere stories live. Discover now