Weight

251 12 0
                                    

Obudziłam się wczesnym rankiem.Nie chciałam jeszcze budzić Tom'a,wczoraj się napił.Ale zaraz powinien wstać sam o własnych siłach.

Dziś jedziemy na zakupy.Właśnie spisuje listę co nam potrzeba.Napewno rzeczy do kuchni,ale też do łazienki czy pokoi.No i właśnie chcę kupić jakieś kwiaty.

Parę minut temu dzwoniła Nikki.Zjawią się w południe i odwiedzą nas.W końcu chcą zobaczyć dom.Pewnie też będą zachwyceni tak samo jak my.

Tom nadal spał.Ja już napisałam listę,zjadłam śniadanie i byłam gotowa do wyjścia,a on nawet się nie obudził.

Położyłam się koło niego i lekko go szturchnęłam:
-pobudka!
-która godzina?
-11
-co?!?
-tak,przespałeś tyle dnia

Odrazu wstał i zaczął się zbierać.Gdy ubierał się,pocałowałam go:
-chyba zapomniałeś-zaśmiałam się
-nie,czekałem aż ty to zrobisz

Gdy wreszcie każdy z nas był zebrany,wyjechaliśmy.

Dzisiaj mam znakomity humor nie chce sobie go popsuć w żaden sposób.

Sklep mieliśmy w miarę blisko.Pakowałam do koszyka rzeczy,które mi się podobały.On tylko na mnie spojrzał i szedł dalej:
-a może ty coś wybierzesz?-zapytałam
-wole nie psuć ci efektu końcowego

Zrobiliśmy duże zakupy.Zapchaliśmy cały samochód,a jeszcze jedziemy po zakupy spożywcze.Po prostu idealnie...

Kurde nawet nie liczyłam ile na to kasy wydał,ale za dużo i to o wiele.

Gdy jechaliśmy dotknęłam jego ręki:
-przepraszam,na zakupach nie umiem się hamować
-spokojnie,środki są i będą.Nie musisz się o nic martwić
-ale...
-nie ma żadnego ale,bierzesz co chcesz,a ja płace.Prosta sprawa

W drugim sklepie zrobiliśmy porządne zakupy.Kupiłam sobie słodycze,nawet jedną szafkę zostawiłam na takie rzeczy.

Ja wiem,nie powinnam tyle jeść.Ale odkąd jestem w ciąży ciągnie mnie praktycznie do wszystkiego.

Dobrze,że póki co nie mamy wagi w domu.Chyba bym się załamała,gdybym zobaczyła te cyfry.Ale kiedyś ją kupię,napewno.

Narazie potrzeba nam te najważniejsze rzeczy,a potem dokupimy.

Oczywiście znalazłam miejsce na zdrowe rzeczy a my ich sporo.Owoce,warzywa i takie różne.

Kilka dni temu wpadłam na pomysł,aby zrobić mu niespodziankę i ogarnąć sprzęt do siłowni,którą zrobię mu w garażu.

Póki co nie skorzystam,ale za jakiś rok.Myślę,że już tak.Przyda mi się to.

Wróciliśmy do domu.Tom rozpakowywał ze mną zakupy:
-dzwoniła do ciebie moja mama?
-ah,tak.Rozmawiałam z nią rano
-i co?
-mają odwiedzić nas
-kiedy?
-tego to mi nie powiedziała-zadzwonił dzwonek
-o wilku mowa-powiedziałam i poszłam otworzyć

Wyszłam na podwórko i przywitałam ich.

Weszliśmy do domu.Nastawiłam wodę na herbatę i poszliśmy oprowadzać ich po domu.

Jest jak mówiłam.Są zachwyceni.W sumie to się im nie dziwię...

Gdy już skończyliśmy,zalałam herbatę.Byliśmy w kuchni:
-jeszcze nie mamy żadnego stołu,ale coś się zaradzi-zaśmiałam się
-nic nie szkodzi-powiedział Dominic
-jakoś sobie poradzimy-dopowiedziała kobieta

Chwile pogadaliśmy i wyszliśmy na ogródek.Jest bardzo ładna pogoda w końcu zaczyna się lato.

Nie jest jakoś bardzo gorąco.W sam raz.Taka pogoda mogłaby być przez cały rok.

Po prostu coś czuć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz