02. uncertainty

59 6 0
                                    

Odnalazła w sobie odwagę, by znowu przyjść do baru.

Zastanawiała się nad tym kilka dobrych dni, walcząc z myślami. Wypoczywając nad basenem, spacerując po okolicy czy jedząc posiłki w hotelowej restauracji, nie potrafiła wyprzeć obrazu Bucky'ego z pamięci. Choćby nawet bardzo chciała zapomnieć o fakcie, że on jest w tym samym miejscu co ona, nie była w stanie tego zrobić.

Nie wiedziała nawet, czy jest gotowa znów stanąć z nim twarzą w twarz, nie była nawet pewna co by mu powiedziała. Dlatego podczas gdy Yelena dobrze się bawiła, ona ciągle zaprzątała sobie nim głowę. Starała się sprawiać wrażenie opanowanej. 

Uczucia buzujące w jej wnętrzu może i były żałosne i dziecinne, ale nie mogła nic z nimi zrobić. Po prostu tam były.

Mimo wszystko przecież przyszła tutaj i siedziała na tym samym krzesełku co kilka dni temu. Za ladą uśmiechał się ten sam barman co wtedy. Spojrzała na niego ospale.

— Gin z tonikiem. — mruknęła tylko. Nie planowała sięgać po alkohol, ale nagle poczuła na niego wielką ochotę.

Z nadzieją zerknęła w lewo, gotowa go zobaczyć tam gdzie wtedy, ale to miejsce było zajęte przez kogoś innego. Westchnęła głęboko i uniosła do ust szklankę, którą właśnie postawił przed nią barman.

Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza. Słońce schowało się już za horyzontem, a w ich resorcie dopiero zaczynała się impreza. Kolorowe światła prześlizgiwały się po twarzach tańczących na prowizorycznym parkiecie, a głośna muzyka dudniła z głośników. Nat wolałaby teraz siedzieć w pokoju, ale Yelena, co prawdy z trudem, dała radę ją tutaj zaciągnąć, oraz kazała jej się przebrać w obcisłą sukienkę. Rudowłosa dała się przekonać, ale od razu uprzedziła, że nie będzie tańczyć.

Teraz powiodła wzrokiem po zgromadzonych, co okazało się niełatwe. Ludzi zebrało się całkiem sporo, a migające na wiele barw jarzeniówki nie dawały zbyt wiele światła, za to wywoływały mocny ból głowy. Mrużąc oczy, wreszcie udało jej się odnaleźć w tłumie Belovą. Jej przyjaciółka tańczyła z boku parkietu, trzymając w ręku jakiś dziwny, świecący w ciemności drink. Zdawało się, że faktycznie dobrze się bawi, więc Nat nie miała zamiaru jej w tym przeszkadzać.

Żałowała trochę, że przez pewną osobę wciąż obecną w jej wspomnieniach nie korzystała z tych wakacji tyle, ile by mogła. Nic nie potrafiła poradzić na to, że on nadal zaprzątał jej głowę. Co się z nią działo? Przez te cztery lata zdążyła praktycznie zapomnieć o jego istnieniu, po czym wystarczyło jedno spotkanie, by nie mogła go wyprzeć z pamięci. 

Mieli zdecydowanie za wiele wspólnych wspomnień, by ona mogła to zrobić.

Wzięła kolejny łyk ginu, próbując uporządkować myśli. Przez rozmowy toczące się wokół niej i jakąś piosenkę Britney Spears grającą z głośników ciężko jej się było na czymkolwiek skupić. Zaraz jednak powiedziała sobie, że przecież nie musi. Była na urlopie, na którym miała się zrelaksować i właśnie to chciała teraz zrobić.

Zerknęła przez ramię, ciekawa czy Yelena nadal znajduje się na parkiecie. Wypatrzyła ją stojącą przy basenie, rozmawiała z kimś. Nat wytężyła wzrok i niemal zakrztusiła się swoim napojem. Albo była już bardzo pijana i miała halucynacje, albo jej najlepsza przyjaciółka rozmawiała właśnie z Bucky'm. Co, do cholery?

Zmarszczyła brwi, zszokowana, mrugając raz za razem. Dlaczego Yen miałaby z nim dyskutować? Nawet się nie znali. Totalnie nie wiedziała, co jest grane. Skinęła na barmana, a ten bez słowa podał jej kolejną szklankę. Zdecydowanie jej potrzebowała.

Nie mogła się powstrzymać przed kolejnym zerknięciem w tamtą stronę. Yelena mówiła coś do niego, a on stał obok z dłońmi w kieszeniach czarnych dżinsów. Kolorowe reflektory od czasu do czasu lekko rozświetlały jego twarz. Nat patrzyła na niego chyba o chwilę za długo, bo spojrzał na nią i podtrzymał kontakt wzrokowy, pozostawiając u niej jakieś dziwne uczucie w brzuchu, którego nie czuła całe wieki.

aspiration ◆ winterwidow ✓Where stories live. Discover now