Rozdział 7. Perspektywa Louisa

2.8K 130 22
                                    

         Minęły cztery dni, odkąd ostatnio się widzieli. Ich mała randka w czasie lunchu była niesamowita. Tak, na początku bardzo niezręczna z Niallem, ale potem... Wszystko było genialne. Louis kochał fakt, że mógł sprawić, że Harry się rumienił i że śmiał się z jego najgorszych żartów, i że zawsze tak uważnie słuchał, gdy mówił. Większość ludzi po prostu słuchała, gdy Louis mówił chaotycznie, ale Harry patrzył mu w oczy. To było dziwne, ponieważ większość ludzi tego nie robiła. Oni po prostu patrzyli wszędzie, tylko nie w jego oczy, ale Harry zdawał się patrzeć w nie głęboko, kiedykolwiek coś mówił i to zawsze zbijało go z tropu. To było takie niespodziewane, ale orzeźwiające. Ale także go przerażało. Louis czuł, jakby Harry zaglądał w jego duszę i to sprawiało, że robił się nieśmiały. Czuł, jakby Harry mógł dowiedzieć się o nim wszystkiego tylko przez jedno spojrzenie.

Louis był w studio z resztą chłopaków. Odświeżali niektóre solówki i po prostu odprężali się przez większość czasu. Louis siedział na jednym z foteli w kącie, z telefonem w dłoni. Był na Twitterze i przeglądał wiadomości, które dostał od fanów w przeciągu ostatnich dni.

Louis<3Amy (@Amy_Tomlinson4)
@Louis_Tomlinson Co jest z tobą i @Harry_Styles? Wyczuwam nowy bromance?
RockmeNiall (@Whore4Horan1996)
@Louis_Tomlinson Jaaaaaak tam @Harry_Styles ??? Wiemy, że wiesz!
Harrysbabe (@Jenna_Auckley)
@Harry_Styles ZNÓW SIĘ UMAWIASZ NA RANDKI? O CO CHODZI Z @Louis_Tomlinson ?

Louis westchnął. Tak, on też się nad tym zastanawiał. O co chodzi? Wiedział, że Harry jest gejem i wiedział, że świat będzie reagować, jeśli Louis zacznie zbyt często spotykać się z nim publicznie. Zdjęcia jego i księcia były już wszędzie na Twitterze i Tumblrze, i to było przytłaczające. Tak szybko ludzie zaczęli tworzyć o nich plotki. Czytał gdzieś, że Harry i Louis poszli razem do gejowskich barów, a potem obściskiwali się na parkiecie. Westchnął. Gdyby tylko to była prawda.

Louis nie widział Harry'ego od czasu ich randki. Był tak zajęty z trasą po Wielkiej Brytanii, próbami i wywiadami. A Harry miał inne rzeczy: wymyślne bale i przecinanie wstęg na otwarciu szpitali czy coś. Cóż, wyobrażał sobie. że to właśnie było zajęciem Harry'ego. Ale jakoś nie bardzo mógł sobie to wyobrazić. Z pewnością miał obraz Harry'ego w eleganckich ubraniach, ale nie otoczonego przez ludzi noszących diamenty i korony. Tak właśnie wyobrażał sobie członków rodziny królewskiej. Ale Harry... On był czymś innym.

Telefon Louisa wydał dźwięk i to była wiadomość. Nie widział Harry'ego w przeciągu ostatnich kilku dni, ale sporo ze sobą pisali.

Harry: Nudzę się, Lou. Rozbaw mnie.

Louis:
Co robisz, Harreh?

Harry:
Jestem pomiędzy wywiadami.

Louis:
Naprawdę? Mówisz o mnie? ;) Wiem, że tak

               Louis uśmiechnął się pod nosem.

Harry:
Chciałbyś.

Louis:
Nie zaskoczyłoby mnie to, gdybyś mówił. Widzisz, słyszałem, że jestem dość ładny. Ludzie lubią mówić o ładnych ludziach.

Harry:
Jesteś takim kretynem. Przestań mówić, że jesteś ładny.

          Louis domyślił się, że mógł wspomnieć o tym kilka razy...

Louis:
Przepraszam, myślę, że sława musiała uderzyć mi do głowy. Byłem widziany z tym księciem kilka dni temu i, bam, jestem w trendach na Twitterze.

Harry:
Nie zrozum mnie źle, ale twoja sława nigdzie nie zaprowadzi cię ze mną. Zacznij używać swojego uroku.

Louis:
To ja, będąc czarującym. Założę się, że to działa. Prawda/fałsz?

Harry:
... może działać.

Louis:
Wiedziałem :D Kiedy mogę znowu cię zobaczyć?

          Serce Louisa waliło, gdy wcisnął „wyślij". Oto, jak wyglądało większość ich wiadomości. Zachowywali się zalotnie i z uśmiechem, i Louis nie mógł nic poradzić, ale czuł się, jakby to był początek nowego romansu. Ale nawet nie wiedział, co Harry czuł do niego. Na ostatnim lunchu wszystko było takie wspaniałe. Harry dotykał go często, a Louis nie powstrzymywał się od robienia tego samego. I Harry nazwał go ładnym, na litość boską! Ich związek był taki łatwy. Wszystko przyszło tak naturalnie i szybko. Spotkali się raz i Louis już czuł, jakby znał Harry'ego.

Harry:
Kiedy masz czas?

Louis:
Kolacja w Hard Rock Cafe dzisiaj o 20?

Harry:
Uroczo.

               Louis westchnął i uśmiechnął się promiennie. Harry zdecydowanie był czymś.

               Było po siódmej i chłopcy pakowali swoje rzeczy i byli gotowi do wyjazdu.

 - Panowie, idę do Hard Rock Cafe na kolację. Spotykam się z Harrym. – Uśmiechnął się.

               Niall roześmiał się i zarzucił rękę wokół jego ramion.

 - Więc, zmierzacie do czegoś, prawda?

 - Jeśli masz na myśli seks, wtedy powiem nie.

 - Jak daleko się posunęliście?

 - Niall, my nawet się nie pocałowaliśmy.

 - Co? – Niall wyglądał jakby coś stracił. – Jesteś poważny? Zostawiłem was do cholery, żebyście mogli uprawiać seks w toalecie Starbucksa!

  - Niall! – zawołał Louis. – Ja nawet nie wiem, czy on mnie lubi w ten sposób.

 - Kiedy was zostawiałem, patrzyliście na siebie, jakbyście byli gotowi wyssać sobie nawzajem twarze! Oczywiście, że on cię lubi!

 - Pocałował cię w szyję, Louis. Daj spokój. – Zayn posłał mu typowe „serio?" spojrzenie, z uniesionymi brwiami i w ogóle.

 - Ta, sam nie wiem. Był pijany... – Louis mamrotał, idąc korytarzem do wyjścia.

 - Louis, przestań. Jeśli go lubisz, pocałuj go. To proste – powiedział Liam.

               Wszyscy wyszli z budynku, w którym było ich studio i Niall zatrzymał taksówkę.

 - Myślę, że powinniśmy stworzyć plan. Może powinienem do niego zadzwonić i...

 - Niall! Nie zrobisz czegoś takiego. – Wybuchnął Louis. Niall zawsze kochał dobry plan i kochał być swatką.

 - Dobrze. Ale niech wie, że go lubisz, okej? Jak, patrz na niego intensywnie i gap się na jego usta. Pocałuje cię. – Uśmiechnął się radośnie.

 - Ni, wiem, jak się flirtuje, w porządku?

 - A jeśli...

 - Niall.

 - ... wtedy możesz...

 - CZY KTOŚ MOŻE POWIEDZIEĆ NIALLOWI, ŻEBY SIĘ ZAMKNĄŁ?

 - Przepraszam! – chrząknął Niall. Cała jego twarz posmutniała. Louis natychmiast poczuł się winny za krzyk. Niall miał tę minę, którą zmuszał cię do zrobienia wszystkiego, by pozbyć się tych szczenięcych oczu. – Tylko od kiedy powiedziałeś nam, że jesteś gejem, zawsze chciałem, żebyś miał chłopaka – wymamrotał.

               Chłopcy nie wiedzieli co powiedzieć.

 - Ni! To takie urocze! – Zayn roześmiał się łagodnie. – Kto wiedział, że z ciebie taki romantyk.

 - Po prostu pomyślałem, że może ty i Harry moglibyście być tą potężną parą, którą wszyscy mogliby shippować w Internecie i wtedy byłbyś taki szczęśliwy...

  - Przestań, Niall. Teraz to za dużo. Sprawiasz, że czuję się winny – westchnął Louis.

               Niall pochylił się do Louisa i oparł głowę na jego ramieniu.

 - Może mógłbyś go po prostu pocałować? Jak mały całus w usta? – powiedział Niall, będąc miękki i płaczliwy.

 - Może...

 - Proszę? – Zamrugał na Louisa wielkimi oczami.

 - W porządku. – Kto mógł się oprzeć tak uroczej rzeczy?

  - Pinky promise?

  - Pinky promise. – Louis wyciągnął swój palec i zawarli obietnicę. Kiedy skończyli, Niall natychmiast odsunął się, uśmiechając się do Louisa złośliwie

 - Frajer.

               Louis wpatrywał się w dzieciaka w niedowierzaniu.

 - Niall! – Nie mógł w to uwierzyć. Zayn i Liam roześmiali się głośno, a Niall wzruszył ramionami.

 - Obiecałeś. Hah, naprawdę jesteś do bani, Louis. – Ponownie się zaśmiał.

 - Poważnie, co jest nie tak z tym dzieciakiem? – zawołał Louis.

 - Teraz musisz to zrobić. – Niall był taki dumny z siebie, że Louis chciał go uderzyć.

               Taksówka w końcu dojechała na miejsce. Louis wysiadł i chciał się pożegnać z chłopakami, kiedy zobaczył, że oni także wysiadają z samochodu. Niall poszedł prosto do wejścia Hard Rock Cafe, w ogóle nie patrząc na Louisa. Zayn i Liam podążyli prosto za nim i także nie zwrócili na niego uwagi.

 - Um, chłopcy? Co robicie? – Louis wszedł za nimi do środka – Halo? Niall?

 - Dzień dobry – powiedział Niall do kobiety z przodu. – Stolik dla dwojga i drugi dla trzech osób, ustawiony w odległości słuchu od pierwszego, ale tak, by nie był widoczny dla tego stolika dla dwóch osób.

 - Niall! – Co, do cholery?

               Chłopcy całkowicie zignorowali Louisa, a kelnerka patrzyła na nich, bardziej niż zmieszana.

 - Nie. Nie słuchaj go. – Louis jej powiedział. – Oni po prostu...

 - Cicho teraz, Tommo.

               Niall przyłożył palec do ust Louisa, a potem ułożył rękę wokół ramion kelnerki i poprowadził ją przez restaurację, jakby był właścicielem tego miejsca. Louis chciał pobiec za nimi i krzyczeć na Nialla, by zatrzymał ten bałagan, ale Liam położył ramię wokół jego ramion, a Zayn stanął przed nim.

 - Dlaczego to robicie? Ty, ze wszystkich ludzi, Liam – jęknął Louis.

 - Po prostu opiekujemy się tobą, stary. – Wzruszył ramionami.

 - Jak to ma być opiekowanie się mną?

 - Okej, więc Niall nieco przesadza. On totalnie oszalał na punkcie tego, by was zeswatać, że nie uświadamia sobie, że jest jeszcze tyle rzeczy o tym facecie, których nie wiesz. Mam na myśli, spotkałeś go raz.

 - Trochę przesadza? – prychnął Louis. – I co masz na myśli, mówiąc „rzeczy, których o nim nie wiem"?

               Co Liam sugerował? Że Harry nie jest tym, kim twierdzi, że jest? Louis poczuł, jak jego gardło się zaciska z gniewu i irytacji. Kim oni byli, by to mówić? Zaledwie kilka dni temu przywiązali go do pieprzonego krzesła i siłą nakarmili go brokułem i ciągnęli go za włosy, dopóki nie przyznał, że chce pocałować Harry'ego. Teraz udają mamę i tatę?

 - Dobra, chłopaki. Przekraczacie granicę. Po prostu dajcie spokój, okej?

               Chłopacy byli śmieszni. Nie mieli do tego prawa. Relacja między nim a Harrym była świeża, a oni już mieli zamiar ją zniszczyć.

 - Nie zdajecie sobie sprawy, jak głupie i żenujące to jest? – powiedział Louis.

               Dwójka chłopców spojrzała na niego nieco nieśmiało, a Zayn skinął lekko głową.

 - Wiem. Myślę, że Niall po prostu chce zobaczyć waszą dwójkę razem. – Liam uśmiechnął się patrząc na blondyna, który dyskutował namiętnie z kelnerką o stolikach.

 - Nie obchodzi mnie to. Po prostu idźcie do domu i weźcie małego karzełka ze sobą. – Louis westchnął i przewrócił oczami. Zostało jakieś piętnaście minut, dopóki Harry się nie pojawi. Louis spojrzał wyczekująco na chłopców. Oni się nie ruszyli. – Proszę?

               Liam westchnął, jakby bardziej nie chciał zepsuć zabawy Nialla, niż randki Louisa (lub kolacji z gorącym księciem. Louis wciąż nie wiedział, kim byli).

  - W porządku. – Liam powiedział i odwrócił się, by pomachać do Nialla. – Chodź, Ni. Wychodzimy.

               Niall tylko spojrzał na niego obojętnie. Następnie cała jego twarz zrobiła się przygnębiająco smutna i zmarszczył brwi.

 - Nawet nie próbowaliście – jęknął i ruszył w ich stronę, wyraźnie wkurzony.

               Louis ponownie przewrócił oczami. Czy choć raz mogli zachowywać się na swój wiek? Niall podszedł do nich i wskazał na Louisa.

 - Obiecałeś. Teraz go pocałujesz.

               Chodziło mu o poważną sprawę. Louis odtrącił jego palec i zaczął wypychać chłopców z restauracji.

- Wynocha! Wynocha! Wynocha! Harry nie może was tutaj zobaczyć. – Popchnął ich przed siebie.

               Gdy byli już przy wyjściu, Louis zobaczył na zewnątrz Harry'ego. Był wcześnie. Niech to szlag!

 - Do środka! Do środka! Do środka! – krzyknął na nich i zaczął ciągnąc ich w przeciwnym kierunku.

               Niech to szlag! Louis nie chciał, by Harry został zaatakowany przez trzech kretynów z jego zespołu, którzy byli najwyraźniej szaleni i na poziomie stalkingu, który kwalifikował ich na oddział psychiatryczny.

 - TAK! – Niall był rozradowany i prawie podbiegł do swojego ukrytego stolika.

 - Tylko, kurwa, nie pozwól mu nic zrobić, okej? – powiedział do Zayna, który skinął głową i wszyscy zniknęli za jakimś rogiem, gdy Harry wszedł do restauracji. Kurwa.

               Louis nie wiedział, jak zareagować. Harry wyglądał... dobrze. Naprawdę, kurwa, dobrze. Jego włosy były wszędzie, obcisłe spodnie, szary sweter z dzianiny z niebieskimi guzikami rozpiętymi u góry i ciemnoniebieska beanie.

               Harry podniósł wzrok i zauważył Louisa stojącego przy ich stoliku. Jego oczy natychmiast odnalazły te należące do Louisa, jego twarz rozjaśniała, a usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Louis poczuł, że jego kolana robią się miękkie. Jedno spojrzenie od Harry'ego i Louis rozpływał się, jak lody na słońcu. A Harry był dosłownie słońcem dla Louisa. Jego uśmiech był idealny. Świecił jak gwiazda w pogodną noc. Louis chciał się uderzyć. Brzmiał tak tandetnie.
Harry podszedł do Louisa i zanim zdążył coś powiedzieć, pochylił się do ciasnego uścisku. Louis nie mógł oddychać. Jego serce uderzało jak szalony młot, a każdy centymetr jego ciała stawał w lawie pod dotykiem Harry'ego. Uścisk skończył się zbyt szybko, a Harry cofnął się o krok.

 - Cześć – powiedział Louis, uśmiechając się nieco niezręcznie.

 - Cześć. – Harry uśmiechnął się do niego – To nasz stolik? – Skinął głową na ten za nimi.

 - Tak, usiądźmy. – Usiedli naprzeciw siebie, co było nieco za dużym dystansem, jak dla Louisa. Oparł się łokciami na stole i uśmiechnął się do Harry'ego. – Jak minął ci dzień?

 - Nudno. Wywiady, sam wiesz. Zawsze trzeba odpowiadać na te same pytania. – Wzruszył ramionami.

               Louis wpatrywał się uważnie w Harry'ego, który wydawał się być nieco zdenerwowany. Rozglądał się po restauracji i siedział dość sztywno na swoim miejscu. Louis skinął głową, decydując się odpuścić.

 - Tak, niektóre dni takie są.

 - Ale ty z pewnością przybyłeś mi na ratunek. Kolacja w Hard Rock Cafe, bardzo słodkie. – Uśmiechnął się, a serce Louisa zatrzepotało.

 - Cieszę się, że mogłem pomóc. – Odwzajemnił uśmiech.

               Potem kelnerka podeszła do ich stolika, wyglądając na zdenerwowaną i bardzo zarumienioną.

 - Cz-cześć! Jestem Chelsea i jestem waszą dzisiejszą kelnerką. Zdecydowaliście już, co chcecie zamówić? – powiedziała bardzo szybko, nie odrywając wzroku od notatnika. Była urocza, przyznał Louis, chociaż dziewczyna od wieków nie wywoływała trzepotania w jego żołądku.

 - Cześć, kochanie. – Louis uśmiechnął się, a ona się zarumieniła. – Nie jesteśmy jeszcze gotowi. Wróć za pięć minut? – Zasugerował uprzejmie.

               Skinęła głową i odeszła. Louis odwrócił się do Harry'ego, który wpatrywał się w niego.

 - Wszystko w porządku? – Louis próbował ukryć rumieniec. Czuł, że jego policzki są gorące tylko od intensywnego spojrzenia Harry'ego.

 - Tak. – Harry potrząsnął głową, jakby chciał się czegoś pozbyć. – Zawsze nazywasz ludzi „kochanie"?

 - Tylko czasami... kochanie – powiedział Louis i uśmiechnął się do swojego menu.

               Nie był pewien, jak Harry zareaguje na to, jak go nazwał. Ale to słowo wypadło z jego ust tak lekko i Louis nie mógł nic poradzić, ale zaczął wyobrażać sobie nazywanie go tak po namiętnym pocałunku... w deszczu... Przestań, Tommo. Nie mógł tak myśleć. Nawet nie wiedział, czy Harry lubi go w ten sposób. Sio, wyobraźnio. Sio.

               Spojrzał na Harry'ego spod rzęs, gdy starał się przeczytać menu. Nie mógł skupić się na różnych daniach. Jego umysł wciąż przesuwał się do chłopca, siedzącego po drugiej stronie stołu. Harry uśmiechał się do swojej karty menu, wyglądając na zarumienionego. Dlaczego? Czy dlatego, że Louis go zawstydził? Boże, mam nadzieję, że nie, pomyślał.

 - Um, więc... co zamawiasz?

 - Nie wiem... – powiedział Louis. Nawet nie wiedział, co było napisane w menu.

 - Dlaczego ty nie zamówisz czegoś dla mnie... a ja czegoś dla ciebie? – Harry zasugerował powoli.

 - Brzmi jak plan – Louis ożywił się i skoncentrował na menu, mając nadzieję, że Harry nie ma żadnych alergii i nie umrze przy stoliku. Kiedy kelnerka wróciła, Louis zamówił.

 - Dla niego poproszę... Legendarny miejscowy burger – Louis wskazał na Harry'ego, który się uśmiechnął.

 - A dla niego niech będzie BBQ Hickory.

          Harry trącił nogę Louisa pod stołem, na fakt, iż obaj wybrali jedzenie z sekcji z burgerami. Dotyk natychmiastowo sprawił, że twarz Louisa zrobiła się czerwona Wpatrywali się w siebie intensywnie, Harry uśmiechając się znów trącił jego nogę. Kelnerka odchrząknęła, patrząc na nich pytająco.

 - Słucham? – zapytał Louis.

 - Zastanawiałam się co chcecie do picia.

 -Och, um. Poproszę piwo.

 - Dla mnie też – dodał Harry.

               Dziewczyna szybko zniknęła ze zmieszanym wyrazem twarzy.

 - Więc, gdzie są chłopcy? – spytał Harry.

               Louis natychmiast zbladł. Niemal zapomniał, gdzie byli. Próbował rozejrzeć się subtelnie. Nie mógł ich znaleźć, ale jeśli plan Nialla zadziałał prawidłowo, to Louis mógł się założyć, że oni widzieli go doskonale i prawdopodobnie także słyszeli każde słowo, które wypowiedzieli.

- Um, w pobliżu – odpowiedział niewyraźnie.

               Naprawdę nie chciał kłamać, ale ta sytuacja była dziwna i nawet nie chciał wiedzieć dlaczego czuł się tak, jakby musiał kłamać. Harry pokiwał głową, marszcząc nieco brwi. On także zerknął za swoje ramię.

 - Coś nie tak, Harry? Wyglądasz na trochę spiętego – spytał Louis.

               Nie podobał mu się taki widok Harry'ego. Harry powinien czuć się dobrze przy Louisie.

- Nie przeszkadza ci, że ludzie mogą zobaczyć nas razem? – Harry zapytał cicho. – To znaczy, jest mnóstwo fanów na zewnątrz. Wiedzą, że tu jesteśmy.

 - Naprawdę? – Louis rozejrzał się. Na zewnątrz było ciemno, więc trudno było wyjrzeć, ale po chwili dostrzegł jakieś twarze. – Huh. Wiadomości szybko się rozchodzą. – Wzruszył ramionami.

 - Nie przeszkadza ci to? – spytał Harry, wyglądając na zaskoczonego.

 - Tak, to znaczy przywykłem do tego. Jestem w gazetach cały czas. – Jasne, zajęło mu to trochę czasu, by czuć się w porządku z tym wszystkim, co o nim pisano. Cóż, nie zawsze czuł się w porządku z tym, co pisali, ale nauczył się tym nie przejmować.

 - Nie obchodzi cię to?

 - Nie.

  - Nawet... – Harry przerwał.

  - Co?

  - Nawet jeśli... jesteś widziany ze mną? – powiedział cicho.

               Louis wpatrywał się w Harry'ego. Dlaczego, do cholery, miałby się wstydzić lub bać tego, że ludzie widzą go z Harrym? Na litość boską, Harry był księciem. To był zaszczyt, czy coś.

 - Nie! Dlaczego tak myślisz?

 - Ponieważ... – Harry wpatrywał się w swoje dłonie. Louis chciał chwycił jego podbródek i sprawić, by patrzył mu w oczy. - ... Jestem gejem?

               Jego głos był cichy, a oczy patrzyły na Louisa. Jego głowa odchyliła się do tyłu, jakby był gotowy na negatywną reakcję. A Louis był w totalnej rozsypce. Harry martwił się, że Louis nie chce być z nim widziany... ponieważ był gejem?

 - Harry – powiedział powoli. – Nigdy nie mógłbym nie chcieć być widziany z tobą.

          To nie było „Jestem tak bardzo tobą zauroczony", ale wciąż było małym skrawkiem deklaracji miłości. Cóż, w pewnym sensie. Louis usłyszał, jak ktoś kaszle w pobliżu. Niall. Louis chciał udusić tego dzieciaka. Harry nic nie powiedział i Louis poczuł, jakby powinien powiedzieć coś więcej.

 - Szczerze, lubię być z tobą widziany. Ostatni raz był świetny i... wiadomości były... dobre. – Louis jąkał się i desperacko szukał słów. Nie chciał wystawiać się za bardzo, jednak czuł, że musi wytłumaczyć to Harry'emu. – Nie obchodzi mnie, czy ludzie nas widzą.

 - Ale co z plotkami? – spytał Harry i wpatrywał się intensywnie w Louisa, przywiązując uwagę do każdego jego słowa.

               Louis wiedział o jakiego rodzaju plotkach mówił Harry. Czytał rzeczy o sobie na Internecie, które sugerowały, co robi w swoich pokojach hotelowych. Ludzie już spekulują o nim, jako o geju.

 - Nie obchodzi mnie, co myślą ludzie – powiedział stanowczo.

               Szczerze, nie obchodziło go, czy ludzie myślą, że jest gejem; to obchodziło jego zarząd Harry wpatrywał się w niego i powoli uśmiech wkradł się w kąciki jego ust. Louis poczuł, jak jego własna twarz wykrzywia się w uśmiechu i obaj patrzyli na siebie. Oto znowu były te oczy, po prostu wtaczając się w jego duszę.

               Louis potrzebował rozproszenia, bo inaczej mógł zacząć się ślinić. Pozwolił, by jego noga dotknęła Harry'ego pod stołem, a młodszy chłopak się zarumienił. Harry się rumienił. Louis uśmiechnął się do niego złośliwie, a Harry przewrócił oczami.

 - Przestań się gapić. Nie jestem tak ładny. – Dokuczył Harry.

 - Nie jestem całkowicie pewny, czy to prawda – powiedział Louis, patrząc czule na zaczerwienienie na policzkach Harry'ego, które zaczęło powoli znikać.

 - Zamknij się.

               Kiedy przyszła kolacja, Louis i Harry rozmawiali swobodnie o przypadkowych rzeczach, takich jak ich rozmowy przez telefon i Louis zaczął zapominać, że reszta chłopców była w pobliżu. Burger, który zamówił mu Harry był pyszny i na szczęście Harry nie udusił się tym, co zamówił mu Louis.

 - Jak, kochanie? – zapytał, uśmiechając się, gdy Harry zarumienił się na to przezwisko. Nie wiedział, czy zamówienie piwa było dobre czy złe, ale po kilku łykach nagle poczuł się trochę pewniej i trochę odważniej.

 - Niesamowite. Powinienem zamówić to także dla ciebie.

 - Nie, to też było świetne. – Naprawdę było. Zaczął czuć się pełny i odsunął od siebie burgera.

Harry się roześmiał.

 - Mówisz, że świetne?

 - Było! – Zaprotestował Louis.

 - No cóż, i tak nic nie pobije moich śniadań.

 - Och, naprawdę? Zatem co młody Harold robi na śniadanie? – Louis przewrócił oczami.

               Harry zawsze znajdował sposób, by pochwalić się swoimi doskonałymi umiejętnościami gotowania.

 - Tylko goście Harry'ego wiedzą.

 - Och, naprawdę? A kiedy ja będę gościem Harry'ego? – zapytał Louis.

               Nie wiedział dokąd zmierza ta rozmowa. Jego serce biło jak szalone. Rozmawianie o śniadaniu i byciu gościem u Harry'ego... Czy to nie brzmiało trochę jak...

 - Kiedykolwiek zechcesz – Harry spojrzał w dół, a potem zerknął na niego spod rzęs. To spojrzenie było po prostu...

 - Ja będę... B-będę o tym pamiętać. – Louis zająknął się. Czy oni rozmawiali o spędzeniu przez Louisa nocy u Harry'ego? – W każdym razie, gdzie mieszkasz?

 - W tej chwili mieszkam w hotelu, ale mam mieszkanie w Londynie. Moja mama pomyślała, że moja kuchnia potrzebuje odświeżenia, więc... – Wzruszył ramionami.

               Louis rozumiał sposób, w jaki Harry zmarszczył brwi, a kąciki jego ust były pochylone w dół, jakby Harry nie był zadowolony z decyzji swojej matki. Potem Louis uświadomił sobie, że mama Harry'ego była pieprzoną królową Walii. Wow.

 - Ale to skończy się w przyszłym tygodniu, więc może... może chciałbyś przyjść?

 - Bardzo bym chciał – powiedział Louis.

               Ponownie dzielili jedno z tych długich spojrzeń. Stało się to zbyt częste. Bez myślenia o tym, Louis sięgnął do przodu i samotny palec przesunął się po dłoni Harry'ego. Dotyk był elektryzujący. Całe ramię Louisa paliło. Harry spojrzał na niego, wyraźnie zaskoczony, ale zadowolony.

 - Nie powinieneś tego robić – powiedział cicho.

 - Dlaczego nie? – Louis spytał, zastanawiając się, czy nie był zbyt pewny siebie.

 - Bo nawet, jeśli cię to nie obchodzi... – Harry powiedział powoli. – To może spowodować problemy.

               Louis westchnął i wziął rękę z powrotem. Tak, odrzucony. Louis próbował się uśmiechnąć, ale to nie wyszło przekonująco. Miał rację. Harry go nie lubił. To jest to. Teraz Louis chciał iść skoczyć z klifu.

 - Przepraszam. Jeśli nie czujesz...

 - Cicho – powiedział Harry.

               Wziął rękę ze stołu. Ała, pomyślał Louis. Potem poczuł coś na kolanie. Dłoń Harry'ego... Co teraz? Był zdezorientowany. Harry nie chciał, by on go dotykał, ale potem sam to robił? Pod stołem. Teraz Louis zrozumiał. Dotykanie było w porządku. Prywatnie. Louis odsunął nogę od dotyku Harry'ego. Zraniony wyraz przemknął przez twarz Harry'ego, ale został ukryty dość sprawnie. Ale Louis zobaczył.

 - To nie tak, że ja nie chcę... Chcę. Ale to jest jak wkładanie cię z powrotem do szafy. Nie powinieneś się ukrywać. – Teraz zrozumienie pojawiło się na twarzy Harry'ego.

 - Ale to może zranić twój zespół. Nie chcę rujnować twoich spraw.

 - Harry. Robimy to publicznie. – Louis powiedział stanowczo.

               Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Nie uzgodnili jeszcze kim są dla siebie, a Louis nadal zachowywał się w ten sposób dla Harry'ego, a Harry był gotowy do ukrycia się dla niego? To było szalone. To poszło za szybko. Ale to był Harry... Harry uśmiechnął się, wiedząc, co zaprzątało myśli Louisa.

 - Więc zgaduję, że mnie lubisz. – Harry uśmiechnął się.

 - No cóż, myślę, że myślisz, iż jestem gorący. A to musi oznaczać, że ci się podobam. – Harry przewrócił oczami. Potem odsunął talerz i pochylił się do Louisa.

 - Okej, więc jak to jest. Tylko dlatego, że robimy to w miejscach publicznych, nie oznacza, że musimy powiedzieć ludziom. Możemy się często spotykać... Chodzić na kolacje... randki. – Motylki w brzuchu Louisa wiwatowały.

 - Ludzie już myślą, że mamy bromance. Z tego, co słyszałem. – Louis uśmiechnął się. Harry był teraz tak blisko. Usta, usta, usta.

 - Ludzie mogą myśleć, co chcą. Nigdy nie skłamię na twój temat – powiedział Harry i Louis roześmiał się, przewracając oczami.

 - Cóż, znasz mnie ile, tydzień?

 - Ale wciąż.

 - W każdym razie ja nawet nie wiem, co powie mój zarząd. – Uświadomił sobie Louis.

               Mieli mieć spotkanie w tej sprawie za kilka dni. Boże, prawie zapomniał. Wystarczy Harry, by zapomniał o tym, co było najważniejsze. Zarząd.

- Cóż, dopóki oni nie zdecydują... – Harry pochylił się.

               Nagle wszystko się zmieniło. Harry miał go pocałować. Wszystko przemknęło przez umysł Louisa. Chłopcy patrzyli na nich, zarząd, miękko wyglądające usta Harry'ego, ludzie w restauracji... Siedzieli dość prywatnie, ale wciąż. Jeden z tweetów przemknął mu przed oczami. Znów chodzisz na randki, Harry? Co jest między tobą a Louisem Tomlinsonem? Zarząd, sprzedaż płyt, patrzący ludzie, fani na zewnątrz. Louis zerknął na prawo i znalazł ich kelnerkę, praktycznie gapiącą się na nich. Tego było za wiele.

- Hej! – Louis żartobliwie go odepchnął. – Myślałem, że ty jesteś tym, który powiedział, by trzymać to w szafie. Lub raczej, pod stołem. – Zażartował.

               Harry tylko uśmiechnął się porozumiewawczo.

 - Stchórzyłeś? – zadrwił, ale w przyjazny sposób.

 - Ja tylko...

 - Jest w porządku – przerwał mu Harry. – Mówiłem ci. To duże ryzyko, wiele do stracenia.

               Louis czuł się źle. To było takie złe. Dotarł do punktu nie ukrywania się z Harrym, a potem odrzucił go tak szybko, jak to do niego dotarło? I tylko z powodu zarządu i faktu, że ludzie będą mniej lubić zespól, jeśli on zdecyduje się całować chłopców zamiast dziewczyn. Ta myśl była odpychająca. Fakt, że nie mógł całować chłopaka, którego lubił, ponieważ ludzie będą go lubić mniej, tylko dlatego, że chłopak, którego chciał całować, był chłopakiem. To sprawiało, że chciało mu się wymiotować. Do tej pory nie rozumiał, co oznaczało bycie w szafie. Konieczność ukrywania się. Nie pokazywanie, kim jesteś naprawdę. Bycie... pod stołem.

 - Kiedy się stąd wydostaniemy...

 - Obiecuję, że pozwolę ci to mi wynagrodzić. – Harry uśmiechnął się pod nosem.

               Wow. To było... Louis nie wiedział, co powiedzieć. Przyszedł tutaj, do tej restauracji, mając nadzieję, że da Harry'emu znać, że był zainteresowany, a w zamian dostał obietnicę małej przyszłości i pocałunków... Znikąd pojawiła się kelnerka.

 - Skończyliście?

               Harry skinął głową i się uśmiechnął. Dziewczyna chwyciła talerze i umieściła je na ramieniu, w sposób, w jaki najwyraźniej tylko kelnerki wiedziały, jak to zrobić.

 - Macie ochotę zobaczyć menu deserów? – spytała.

               Louis i Harry spojrzeli na siebie.

 - Nie. Poprosimy rachunek – powiedział Louis i przygryzł wargę.

               Tak bardzo chciał się stamtąd wydostać, żeby móc dotknąć Harry'ego. On po prostu dał mu znać, że to w porządku i Louis nie mógł się doczekać, aby z tego skorzystać. Kelnerka odeszła i wróciła kilka chwil później z rachunkiem. Harry miał właśnie podać dziewczynie swoją kartę kredytową, gdy Louis mu przeszkodził.

 - Kto powiedział, że ty płacisz? – Louis był upokorzony. To on zaprosił Harry'ego i to on powinien płacić.

 - Kto powiedział, że płacę? – Harry parsknął śmiechem. Louis przewrócił oczami.

 - Ha, ha, zabawny jesteś. Nie umiesz nawet sam wymyślić żartu.

 - Cokolwiek. Wciąż płacę.

 - W porządku.

               Harry zapłacił i obaj wstali. Louis założył kurtkę, a potem czekał cierpliwie, podczas gdy Harry poprawiał beanie, tak, by była doskonale ułożona

 - Jesteś taki powolny.

 - Muszę wyglądać jak najlepiej.

               Gdy już mieli wychodzić, kelnerka znów się pojawiła.

 - Przepraszam, ale czy m-mogłabym zrobić sobie z wami zdjęcie?

               Harry uśmiechnął się do niej, a Louis nie mógł się oprzeć patrzeniu na niego. Jego szeroki uśmiech był za duży, by proporcjonalnie pasować do twarzy, ale dziwnie to sprawiało, że wyglądał po prostu dobrze. On cały był taki piękny. Był czarujący i dużo z tego przychodziło z faktu, że był taki szczery ze wszystkim, co robił. Louis nie mógł uwierzyć, jak otwarty był z nim Harry od pierwszego dnia. Nawet dzisiaj otworzył się, mówiąc o tym, że jest gejem, a potem o tym, że może wrócić do ukrycia tylko dla Louisa, faceta, którego znał tydzień, to było niesamowite. Ten chłopak był niesamowity. Harry był niesamowity.

               Ustawili się do zdjęcia z dziewczyną pomiędzy nimi, ale Louis nie mógł powstrzymać się od położenia ręki za nimi, by oprzeć ją w dolnej części pleców Harry'ego. Poczuł, jak Harry sztywnieje pod jego dotykiem, a potem powoli się relaksuje. Louis uśmiechnął się. Harry był tak samo przejęty jego dotykiem, jak on jego. Harry zarzucił rękę wokół ramienia dziewczyny, ale Louis poczuł dotyk. Harry powoli rysował kręgi na jego łopatce. Dotyk był tak elektryzujący, jak zawsze i Louis musiał wziąć głęboki oddech, by spróbować się uspokoić.

               O Boże, jak bardzo on chciał się stamtąd wydostać. Chciał wyjść i pociągnąć Harry'ego w jakiś zaułek i zerwać jego ubranie.

               Wreszcie dziewczyna zrobiła zdjęcie i odsunęli się od niej.

 - Tędy. – Louis zaczął kierować Harry'ego do drzwi, z dłonią na jego plecach. Był taki chętny do wyjścia stamtąd, że zapomniał o podstępnym draniu Niallu i pozostałych chłopcach.

 - Huh. Czy to nie jest Niall? – zapytał Harry, zatrzymując się w pół kroku na sekundę. Cholera.

 - Nie! – Louis powiedział zbyt głośno i boleśnie nieprzekonująco i natychmiast pociągnął Harry'ego w stronę drzwi.

 - Oj, myślę, że to był Niall – powiedział Harry.

 - Nie, to nie może być on. – Louis był takim złym kłamcą.

               Mógł się założyć, że Harry go przejrzał. Ale Harry, raczej zdezorientowany, odpuścił i wyślizgnęli się na zewnątrz... tylko po to, by marzyć, by tego nie zrobili. Przestrzeń na zewnątrz restauracji była wypełniona dziewczynami i paparazzi, krzyczących na ich widok.

 - O mój Boże. – Harry zamrugał w kierunku świateł kamer.

 - Cholera – westchnął Louis.

               Takie rzeczy przydarzały się zbyt często, by były zabawne. On chciał po prostu wyjść z Harrym, na litość boską.

 - Chodźmy tędy, Haz. – Chwycił mocno ochronnie kurtkę Harry'ego i pociągnął go w lewo.

               Ochroniarze Louisa pojawili się i pomogli im przepchnąć się przez tłum. Było tam też kilku innych ochroniarzy i Louis rozpoznał ich z jego poprzedniej randki z Harrym. Byli ochroniarzami Harry'ego i przypomniał sobie, że Harry powiedział kiedyś, że byli uzbrojeni. To właściwie przeraziło Louisa. Czy ludzie rzeczywiście starają się skrzywdzić Harry'ego tak bardzo, że potrzebuje uzbrojonej ochrony? Boże, był członkiem rodziny królewskiej, Louis to wiedział, ale myśl, że ktokolwiek mógłby chcieć zranić kogoś takiego jak Harry była niewyobrażalna.

               Ochronnie, Louis pociągnął Harry'ego za sobą, gdy przeciskali się przez tłum. Paparazzi byli dookoła i ochroniarze musieli ich odpychać. Ludzie krzyczeli tak głośno, że Louis nie mógł zrozumieć ani jednej rzeczy. Został odsunięty przez swoich własnych ochroniarzy, by nie zostać zranionym, a wszystko, o czym mógł myśleć, to nie puścić ramienia Harry'ego.

               Ktoś podjechał samochodem i z wdzięcznością Louis pociągnął Harry'ego do środka i sam zajął miejsce. Ochroniarze Harry'ego usiedli na przednich siedzeniach i odjechali.

 - O mój Boże. – Harry odchylił się, biorąc głęboki oddech. – Czy to zawsze jest dla ciebie takie szalone?

 - Prawie – powiedział Louis. – Ale wiesz, jak to jest. – Harry był członkiem rodziny królewskiej, musi wiedzieć, jak to jest.

 - Nie aż tak. Moi fani są o wiele bardziej cywilizowani. – Wypuścił drżący śmiech.

 - Albo po prostu czują, że jesteś bardziej delikatny. Mam na myśli, jesteś księciem.

 - Delikatny? – Harry skrzywił się.

 - Mam na myśli, jesteś ładny, ale ja mam mięśnie. – Harry roześmiał się na to głośno. Okej, Louis wiedział, że Harry był dość umięśniony, widział jego zdjęcia w Internecie, ale Louis też był wysportowany.

 - Tak? – Harry pochylił się w stronę Louisa na siedzeniach.

 - Tak – odpowiedział Louis.

               Jego gardło było trochę suche, a twarz Harry'ego była zbyt blisko. Oblizał nieświadomie wargi. Harry odsunął się, tylko po to, by wcisnąć guzik przy drzwiach samochodu i ciemna szyba powoli wysunęła się pomiędzy miejscem, gdzie siedzieli, a przednimi siedzeniami, zostawiając ich samych w ciemnościach. Louis nie zdawał sobie sprawy z tego, w jakim rodzaju samochodu byli. Widząc, że to ochroniarze Harry'ego prowadzili, zgadywał, że był w czarnym, eleganckim samochodzie, w którym Harry przyjechał tego dnia, gdy mieli randkę w czasie lunchu.

               Harry pochylił się, bliżej Louisa. On siedział po lewej stronie, a Harry przysunął się bliżej niego, porzucając własne siedzenie, dopóki ich twarze nie dzieliło tylko kilka centymetrów.

 - Czy już jest później? – szepnął Harry.

               Serce Louisa waliło w piersi. To było to. Miał w końcu całować chłopaka, w którym podkochiwał się od czasu, gdy uświadomił sobie, że jest gejem. Harry pieprzony Styles. Ale Harry nie był tym, kim jest, ze względu na nazwisko, które należało do rodziny królewskiej. On był po prostu jak... Harry Hazza. Haz.

 - Tak – wymamrotał Louis, nie spuszczając oczu z Harry'ego. Przełknął nerwowo ślinę.

 - W końcu – mruknął Harry i zamknął odległość między ich ustami.

               Louis poczuł dotyk warg Harry'ego głęboko we wnętrznościach. Motylki w jego brzuchu były bardziej szalone, niż kiedykolwiek, a całe jego ciało po prostu topiło się w dłoniach Harry'ego. Louis miał szczęście, że siedział, ponieważ w innym wypadku, jego kolana by się ugięły. Usta tego młodego chłopaka były miękkie, jednak tak mocne i doskonale wiedział, co robił. Wargi były ciepłe i idealnie dbały o Louisa. Nie było języka. Po prostu usta próbujące siebie nawzajem, poznające swoje kształty.

               I to było niesamowite. Louis nigdy nie był całowany tak miękko, tak ostrożnie, tak doskonale. To nie miało znaczenia, że siedzieli na tyłach samochodu i że z przodu byli ludzie, prawdopodobnie doskonale wiedzący, co robili. Wszystko, co się liczyło, to delikatne dłonie Harry'ego, obejmujące jego twarz i jego lekkie pocałunki.

               Oddech Louisa był urywany. Chciał więcej. Pochylił się, naciskając ciałem na Harry'ego, pozwalając swoim dłoniom zawędrować w górę, z jego ramion do głowy. Boże, jak bardzo chciał dotknąć tych loków. Ściągnął beanie. I te loki... Były tak miękkie, jak sobie wyobrażał i były splątane, ale nie na tyle, by zatrzymywały go od przesuwania po nich dłońmi.

               Louis pochylił się jeszcze bardziej i poczuł, jak ręce Harry'ego przesuwają się w dół, zaciskając się wokół jego pleców, przytulając go do siebie. Był teraz praktycznie przyklejony do ciepłego ciała Harry'ego. Louis otworzył usta, pozwalając językowi Harry'ego się wsunąć, a on, bez wahania, pozwolił swojemu językowi badać usta Louisa. Jego język był ciepły i smakował tak słodko. Wcześniej, ulubionym smakiem Louisa był truskawkowy koktajl gorącym latem, ale po jednym spróbowaniu wiedział, że Harry, w każdej chwili, każdego dnia, w każdy sposób był najlepszym smakiem, jaki kiedykolwiek znał.

               Całując go namiętnie, Harry odchylił się do tyłu, ciągnąc go za sobą. Ścisnął mocno biodra Louisa, umieszczając go na swoich udach, kolanami po obu swoich bokach, gdy oparł się o siedzenie. Jego dłonie chwyciły stanowczo uda Louisa

               Louis poczuł się, jakby miał zemdleć. Nigdy nie wyobrażał sobie, że słodki, szczery Harry może być tak dominujący i że to może być takie... seksowne. No tak, wiedział, że Harry był w wielu łóżkach i że chłopak był naturalnie tak uroczy i zalotny, ale ta jego strona była kompletnym zaskoczeniem. I Louis to uwielbiał.

               Zrzucając kurtkę, pozwolił, by opadła na podłogę samochodu i poczuł palące dłonie Harry'ego podróżujące po jego ciele, dotykające każdej części jego torsu. Usta Harry'ego przesunęły się, pracując nad ścieżką wzdłuż szczęki Louisa, w dół, napotykając szyję. Zostały tam, nadgryzając skórę, całując, ssąc i zostawiając malinki. Louis nie mógł oddychać. To było... przytłaczające. Pocałunek przerodził się z słodkiego i ostrożnego, do szalonego w kilka chwil. Zaledwie godzinę temu zastanawiał się, czy Harry nie będzie miał nic przeciwko, jeśli dotknie jego ręki. To było szalone.

 - Haz – westchnął, a Harry warknął nisko, sprawiając, że spodnie Louisa poruszyły się z podniecenia.

          To było nie do zniesienia. W oddali usłyszał trąbienie samochodu i rzeczywistość uderzyła Louisa, jak policzek w twarz.

 - Hazza – powiedział, starając się nie rozpraszać. Harry podniósł jego koszulkę, składając pocałunki tuż pod jego pępkiem. Przekręcił się i wygiął nieco plecy. To było takie gorące, a jego spodnie były takie ciasne. Musiał to powstrzymać, za nim będzie za późno. – Jesteśmy w samochodzie.

 - Więc – powiedział Harry, robiąc małą malinkę na biodrze Louisa.

 - Są... – Louis westchnął w niekontrolowany sposób. - ...ludzie... w samochodzie.

 - Nie martw się – powiedział Harry pomiędzy pocałunkami. – Jest dźwiękoszczelny.

               Louis niechętnie odsunął się od Harry'ego i zszedł z jego kolan, wewnętrznie żałując tego, gdy jego place opuściły jego ciepłe ciało i zobaczył rozczarowany wyraz na jego twarzy.

 - Nie zrobimy tego w samochodzie – powiedział Louis.

               To był po prostu fakt, który Harry musiał pojąć. Harry wydawał się zdawać sobie sprawę z powagi słów Louisa i oparł głowę na siedzeniu. Westchnął i zamknął oczy, a mały uśmieszek pojawił się na jego twarzy. Louis obserwował z zainteresowaniem, jak Harry otworzył oczy i spojrzał na niego z ukosa.

 - Bardzo dobrze całujesz, Louis. – Louis poczuł ciepło na policzkach, a uśmiech Harry'ego jedynie się poszerzył. Potem przysunął się bliżej i pochylił się.

 - Nie – powiedział Louis, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu. – Mówiłem ci...

 - Proszę? – Harry ukrył twarz w szyi Louisa, szepcąc w jego skórę. – Lou...?

               Czy to dziecko mogło choć przez sekundę przestać sprawiać, że tak trudno było mu powiedzieć „nie"? I to oczywiście nie pomagało, gdy wyciągał tę kartę z zdrobnieniem jego imienia.

 - Nie. – Louis odwrócił głowę, ale nie mógł powstrzymać się od uśmiechania.

               Usta Harry'ego całowały każdy centymetr jego szyi i szeptał „proszę" i „Lou...!"

 - Nie przestawaj błagać, młody Haroldzie. – Louis starał się brzmieć, jakby pocałunki Harry'ego nie działały na jego ciało tak szalenie, jak to miało miejsce.

 - Przestań grać trudno dostępnego.

 - Nie gram. Po prostu nie chcę pobrudzić rąk w samochodzie.

 - Myślę, że jednak chcesz. – Harry skinął głową w kierunku krocza Louisa. Louis tylko parsknął. – Świętoszek. – Harry uśmiechnął się w jego szyję. Louis roześmiał się.

 - Dziwka.

 - Dziękuję – powiedział, a potem zaczął całować szczękę Louisa. Jego usta były tak miękkie i chętne, tylko czekając na to, aż Louis obróci głowę... Trzymaj się, Tommo.

 - Nie.

 - Nie przestanę, dopóki się nie poddasz.

 - Baw się dobrze.

 - Jeden pocałunek.

 - Jeden. – Rozważył Louis. – Jeśli będziesz trzymał rączki przy sobie. – Kim był Louis, by odmówić księciu?

- Nie mogę niczego obiecać.

         Harry uśmiechnął się, a potem przycisnął do niego swoje wargi. Serce Louisa zatrzepotało jak szalone, tak jak wcześniej. Nerwowość, którą odczuwał wcześniej zniknęła, ale nie wydawało mu się, by mógł kiedykolwiek przyzwyczaić się do całowania Harry'ego.

               Zbyt szybko ponownie poczuł dłonie Harry'ego. Louis chciał się roześmiać. To było tak, jakby był nastoletnią dziewczyną, której chłopak naciska nieco zbyt mocno.
Zdenerwowane trzepotanie rozchodziło się w jego brzuchu. To mogło być niemal prawdziwe. Nie chciał posuwać się za daleko z Harrym, zanim nie będzie wiedział, jakie są jego intencje odnośnie ich związku. Czy on chciał po prostu się z kimś przespać? Tak jak w barze, Harry szukał tylko pieprzenia, prawda? Ale potem znów, dlaczego zatem Harry dzwonił, pisał i spotykał się z Louisem przy innych okazjach? Ugh, to wszystko było bardzo frustrujące, a trzymanie się z daleka od Harry'ego było trudne, gdy on był cały na Louisie... Ale opanował się. Nie zamierzał skończyć upokorzony i smutny, jeśli Harry zerwie ich kontakt.

               Louis odepchnął ręce Harry'ego i zakończył pocałunek. Harry mruknął coś o „ograniczeniu dostępu" i on po prostu musiał się roześmiać. Ten chłopak rzeczywiście był napalonym nastolatkiem. Louis pocałował go w policzek i poczuł wewnątrz ciepło na fakt, że rzeczywiście mógł to zrobić.

 - Następnym razem – mruknął do niego.

               Tak, chociaż nie wiedział, jakie są intencje Harry'ego, na pewno będzie następny raz. Harry objął Louisa, opierając podbródek na jego ramieniu.

 - Zatem myślę, że mogę poczekać. – Uśmiechnął się do Louisa i złożył słodki pocałunek pod jego uchem.

               Louis spojrzał w drugą stronę, przez okno. Udawał, że pocałunek Harry'ego wcale na niego nie wpłynął, ale to nie była prawda w najmniejszym stopniu. Uśmiechnął się szczęśliwie przez okno. To nie mogło być prawdziwe.

✔ Foolishly Completely Falling ✔- Tłumaczenie (Larry)Where stories live. Discover now