Rozdział 3

8 2 0
                                    

Razem z ostatnimi słowami rozpłakała się. Isabella podała jej chusteczki, aby wytarła łzy. Nie uspokoili ją zbyt szybko, jednak gdy to się udało, kobieta zasnęła jak dziecko. James od razu ją zaniósł do jej pokoju, przykrywając kocem.

-Idziemy. -stwierdził mocno, gdy wrócił. -Musimy ich wszystkich znaleźć. Nie możemy pozwolić, aby znowu ktoś zaginął.

-Bardzo mocne słowa, jednak ci przypominam że nie jesteśmy jakimiś bohaterami tylko grupą nastolatków z miasta. -zgasił jego zapał Skyler, biorąc łyk ciepłej herbaty. -Nie mamy żadnych mocy ani nic takiego, jeśli to coś nas złapie to wątpię że wyjdziemy z tego żywi. Nikt poza tobą też nie jest jakoś specjalnie wytrenowany, więc walka odpada.

-Podsumowując, wszyscy poza Jamesem jesteśmy z niczym. -stwierdziła Mia, także pijąc swoją herbatę. -Możemy iść, jednak jeden zły ruch i wracamy. Tak jak obiecaliście.

-Chyba żaden normalny nastolatek by się tego nie podjął. -westchnęła Isabella. -Jesteśmy powaleni.

-No co ty nie powiesz? -parsknęła Emma, klepiąc ją w plecy. -Nic nam nie będzie. Przynajmniej mam nadzieję. A teraz chodźmy, prawdopodobnie długa droga przed nami.

Reszta grupy zgodziła się i razem wyruszyli w las, o którym mówił każdy mieszkaniec. Zdecydowali się poruszać obok drogi, która przebiegała przez środek lasu. Nim się ściemniło, zaliczyli dwa postoje na jedzenie oraz odpoczynek. Gdy zauważyli, że słońce zachodzi, zboczyli trochę w las, aby znaleźć jakąś łąkę i rozłożyć namioty.

-Beulotte Saint Laurent jest piękne przy zachodzie słońca. -przyznała Mia, gdy skończyli rozkładać obozowisko. -Szkoda, że taką cudną wioskę spotkało coś tak strasznego.

-To prawda. -przyznał jej rację Skyler, jednak zaraz potem wszystkich do siebie przywołał. -Przed całkowitym zaćmieniem musimy pozbierać drewno na opał. Za pół godziny widzimy się tutaj.

Zaraz potem rozdzielili w dwie grupy, idąc w przeciwne strony lasu. Nie natrafili na nic dziwnego, więc pilnując godziny, udało się obu grupom dotrzeć do obozu w wyznaczonym czasie, z rękami pełnymi drewna.

Gdy dziewczyny zajęły się przygotowaniem jedzenia, chłopaki rozpalili ogień. Razem zjedli kolację i położyli się w dwóch namiotach, z podziałem na płeć. Mia i Emma stanowczo odmówiły spaniu w jednym namiocie z chłopcami, nawet jeśli byli przyjaciółmi.

Razem z zachodem słońca, porozchodzili się do namiotów. Choć nie umawiali się na warty w pilnowaniu to Skyler i Mia wiedzieli, że oboje będą czuwać przez większość nocy. Isabella za to czuła, że ta noc będzie dla niej okropna. Z każdą minutą dziwne uczucie z wioski się natężało.

Rankiem, wychodząc z namiotów, zauważyli że mgła dalej nie opadła i była dość gęsta. Tym razem odwrócili rolę i to dziewczyny zajmowały się namiotami, a chłopaki zajęli się jedzeniem.

Jedząc śniadanie, rozmawiali o zwykłych rzeczach. Nikt nie miał ochoty poruszać tematu sytuacji w jakiej teraz się znajdowali.

Gdy posprzątali, Skyler zauważył jedną rzecz. Zwrócił się do reszty z pytaniem.

-Czy ktoś wie gdzie jest droga do ulicy?

××××××××××××××
Wstawiam to dosłownie w biegu, bo się zbieram do wyjścia. Za wszelkie błędy bardzo przepraszam, postaram się je poprawić gdy wrócę. Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Mgła NocyWhere stories live. Discover now