Rozdział 4

11 2 0
                                    

Wśród młodzieży zapadła cisza. Mimo prób przypomnienia sobie, w ich głowach była jakby luka w pamięci. Popatrzyli po sobie, wspólnie wzruszając ramionami.

-Czyli ustalmy sobie jasno. - stwierdziła Isabella, czując jak robi jej się słabo. -Jesteśmy w środku tej strasznej mgły, z daleka od jakikolwiek ludzi, a dodatkowo nikt nie pamięta drogi. To jest zbyt podejrzane.

-Nie jest to ważne. - mrugnął Skyler. -I tak w końcu musielibyśmy zboczyć z ulicy, w głąb lasu. Po prostu idźmy dalej w las.

-To pierwszy raz kiedy robisz coś bez przemyślenia tego. -zdziwi się James. -Jesteś pewien?

-Czas jest tutaj kluczem. -puknął go w czoło. -Tej nocy nam się udało, jednak następnej może to coś zabrać jednego z nas. W teraz ruszajmy.

Piątka przyjaciół ruszyła dalej, idąc w parach, równym sznurem. Z każdym krokiem mimo dnia wydawało się robić ciemniej. Dodatkowo ciężej się oddychało. Mimo, że nie przeszli długiego kawałku drogi to nogi same się uginały.

Znudzony James, który szedł obok swojej dziewczyny, postanowił ją wystraszyć. Szli jako ostatni, więc nie było problemu z tym, aby się odsunąć do tyłu.

-Boo! -wyskoczył zza drzewa, łapiąc ją za kark.

W tym samym momencie poczuł, że coś jest wokół jego nóg. Nie udało mu się już złapać równowagi i chwilę potem leżał na ziemi. Grupa spojrzała zdezorientowana hukiem na tył ich grupy.

Gdy zobaczyli leżącego Jamesa, dziewczyny zaczęły się śmiać. Skyler natomiast był zdziwiony, widząc dość grube pnącze wokół nóg Jamesa. Westchnął i wyciągnął nóż. Bez problemu rozciął roślinę.

-Coraz dziwniej tu jest. -zauważyła Mia po skojarzeniu dlaczego Skyler jest taki poważny. -Mgła robi się coraz gęstsza, mam wrażenie że jest coraz duszniej i teraz to pnącze.

-To prawda. -zgodził się. -Samo z siebie by się nie owinęło aż tak, a James nie jest aż tak głupi, żeby to zrobić.

-Nie jestem głupi. -parsknął obrażony chłopak.

Gdy ruszyli dalej, atmosfera stała się tak gęsta, że można by było ją kroić. Każdy krok stawiali ze szczególną uwagą.

Skyler, który szedł na samym przodzie, nagle się zatrzymał, wystawiając rękę w bok. Dał przy tym znak, aby reszta się zatrzymała i uważała.

-Coś tu jest. -szepnął, rozglądając się uważnie.

Isabella pisnęła, gdy znowu zobaczyła te świecące oczy. Grupa usłyszała szepty, jednak gdy liście zaszeleściły, wszystkie dziwne odczucia nagle zniknęły.

-Okej, to było dziwne. -przyznał James, czując powoli ciarki. -Co to miało być?

-Może niech Isabella idzie w środku? -zaproponowała Emma. -To na nią wskazywali, czyli ona jest na celniku. Lepiej będzie utrudnić im dostęp do niej.

-Niech będzie. -zgodził się Skyler. -Jednak chwilę usiądźmy i odpocznijmy. Możemy na noc zatrzymać się w tej jaskini, którą widać nad drzewami. Po chmurach widać, że będzie padać.

Wszyscy usiedli i znowu wesoło rozmawiając, starali się zapomnieć o sytuacji, która im się trafiła. Mimo tego Mia i Skyler dalej trzymali czujność na najwyższym poziomie.

Isabella rozejrzała się niespokojnie. Gdy szli lasem, dziwne uczucie, które pojawiło się przy wejściu na wieś, coraz bardziej się wzmagało. Przy spotkaniu z istotami, mimo że bała się to dalej czuła jakiś dziwny spokój i coś na wzór tęsknoty. Sama nie wiedziała o co chodzi, jednak nie dawało jej to spokoju.

Mgła NocyWhere stories live. Discover now