Rozdział 15

28K 805 111
                                    




Siedzę skulona w pustej altanie i patrzę na zachodzące słońce. Podciągam kolana jeszcze bliżej swojej brody i przymykam na sekundę powieki.

Jak teraz będzie wyglądało moje życie? Wrócę w ogóle do Nowego Jorku czy może jednak zostanę tu na zawsze?

Próbuję uporządkować to wszystko w głowie, ale powoli tracę już siły. Nie jestem w stanie znaleźć racjonalnego wytłumaczenia, tego co się wczoraj stało. Czy to już szaleństwo, jeśli powiem, że obiecałam dziś spać w jego sypialni?

- Czemu siedzisz tu sama?

Unoszę nagle głowę słysząc słodki głos Maddie. Podchodzi do mnie i siada naprzeciwko na wygodnej sofie. Jej spojrzenie jest przyjazne i zupełne nieświadome tego co zrobiłam z jej bratem.

- Lubię to miejsce – odpowiadam uśmiechając się niepewnie.

- Nasza mama często tu przesiadywała – oznajmia cicho. – Mówiła, że to jedyne miejsce w domu gdzie może spokojnie pomyśleć.

Spinam się słuchając jej słów. Nigdy nie pytałam o ich rodziców, bo ja sama nie lubię rozmawiać o swojej rodzinie. Wiem jedynie, że oboje nie żyją i Maddie zamieszkała z najstarszym bratem po ich wypadku.

- Nie mogę całe dnie siedzieć w sypialni – odzywam się zachrypniętym głosem. – Oszaleję przez jeszcze trzy tygodnie.

Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że przespałam się z mężczyzną po zaledwie tygodniu znajomości.

Możesz być z siebie dumna Vicktorio.

- Jak Twój tata? – pyta ostrożnie. – Widziałaś się z nim?

- Nie – szepczę czując pojawiającą się gulę w gardle. – On...

- Jeśli Jonathan znów coś zrobił, to przysięgam, że...

- To ja zrezygnowałam – wtrącam się zakrywając twarz dłońmi. – Stałam na środku ogrodu i patrzyłam jak mój ojciec rozmawia z jakąś młodą kobietą i uśmiecha się na to co ona mówi. Tak bardzo chciałam zamienić z nim chociaż jedno zdanie, ale zamiast tego uciekłam.

- Dlaczego?

- Bo on mnie nie pamięta – wyjaśniam unosząc zamglone spojrzenie na Maddie. – Widzi we mnie moją nie istniejącą matkę. Bałam się zobaczyć jego pytający wzrok na mój widok. Nie chciałam znów ignorować bólu, który pojawia się za każdym razem, gdy on traktuje mnie jak obcą osobę albo swoją byłą żonę.

- Ale widziałaś jak się śmieje – mówi pocieszająco. – Czyli podoba mu się tam.

- Tak – przyznaję cicho. – To musi mi wystarczyć.

W tamtym momencie straciłam ostatnią osobę z mojej rodziny i jedyne co pozwoliło mi ukoić ból, to jej brat.

Jak to możliwe, że przy nim zapominam o swojej szarej rzeczywistości i zachowuję się jakbym postradała zmysły?

- Późno już – odzywa się głośno Maddie. – Idę spać kochana.

Wymija mnie dotykając lekko ramienia, po czym znika w ciemnościach ogrodu. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy słońce zniknęło a niebo stało się czarne. Ile tu siedziałyśmy?

Ruszam w stronę domu czując jak serce podchodzi mi pod samo gardło. Moje nogi stają się jak z waty a dłonie znów drżą jakbym marzła przykryta lodem. Wchodzę do pustego salonu i od razu wspinam się po schodach. Staję przed drzwiami sypialni i biorę głęboki oddech zanim je otwieram.

- Czy Ciebie pojebało?! – wrzeszczy wściekły Jonathan trzymając telefon przy uchu. – Dlaczego Ty nie możesz choć raz odstawić kutasa na bok?!

Jonathan Sinclair. Devils' hearts #3 [18+]Where stories live. Discover now