Poważna Rozmowa

106 9 1
                                    

-Usiądź. - mężczyzna wskazał ciemno zielony fotel ze złotymi wykończeniami, mówił spokojnie, lecz wydawał się poddenerwowanym.

-Dziękuję za pozwolenie, w moich własnych komnatach. - odparła kąśliwie ślizgonka, na co czarnowłosy tylko przewrócił oczami. - Wybacz, jestem rozdrażniona.

-Widzę...

-Kawy? Herbaty? - zakłopotana dziewczyna, uniósła się z siedziska, gotowa by udać się do kuchni.

-Przestań zmieniać temat... - warknął, lecz szybko się opamiętał. - Musimy o tym porozmawiać, proszę usiądź.

-Ale po co? - jej zachowanie było zupełnie inne, ruchy chaotyczne i wszystko było niezrozumiałe, sama nie wiedziała czy to przez stres, czy może bała się tej rozmowy, nie miała przecież pojęcia co chce jej powiedzieć mężczyzna. - Przecież wszystko jest jasne.

-Nie powiedział bym...

-Spokojnie, nie masz się o co martwić, niedługo i tak mnie już nie będzie. - spuściła wzrok, z trudem powstrzymywała napływające łzy. - I więcej już mnie nie zobaczysz.

-Gdzie masz zamiar odejść? - zaskoczony mężczyzna, zdał sobie sprawę, iż nie ma dużo czasu na przemyślenia.

-Myślisz, że jeżeli cofnę się w czasie, będę w dwuch miejscach na raz? - uśmiechnęła się pobłażliwie.

-Nie mam pojęcia jak to wygląda. - w głowie czarnowłosego zaczęły pojawiać się myśli, których do tej pory nie było, czuł żal spowodowany wieścią o odejściu ślizgonki. - Nigdy nie spotkałem się z taką umiejętnością jak twoja.

-Na wzór mojej mocy, został skonstruowany wasz zmieniacz czasu. - tłumaczyła spokojnie.

-To dużo wyjaśnia. - mimowolnie twarz mężczyzny przybrała wyraz smutku. - Więc, pewnego dnia... Odejdziesz?

-Tak, obiecuje, że stanie się to jak najszybciej... - dziewczyna była pewna, że właśnie tego chce czarnowłosy, nie wiedziała jak bardzo się myli, lecz on nic nie odpowiedział, nie dał jej chodź by cienia wątpliwości. - Teraz możesz mi oddać eliksir.

-Czemu chcesz to zrobić? - zmarszczył brwi, lecz nie jak zawsze, teraz wyglądał jak gdyby się martwił, tylko o co?

-Zdaje sobie sprawę, iż nie chcesz tego dziecka... A ja nie nadeje się na matkę.

-Czy... - zawahał się ale mimo to kontynuował, niepewnie. - W przyszłości planowaliśmy... No wiesz... - czarnowłosy był zakłopotany, nigdy nie musiał używać takich słów.

-Rozmawialiśmy o tym, lecz ze względu na wszystkie wydarzenia i sytuację jakie nas otaczały, nie staraliśmy się specjalnie. - mówiła rozmarzona ciepłymi wspomnieniami. - Chcieliśmy by nasze dziecko miało wszystko czego zapragnie i co najważniejsze, nie musiało żyć w strachu.

-Słuchaj Lucy... - z trudem przełykał ślinę. - Ciężko jest mi sobie wyobrazić w jakiej relacji trwaliśmy ale nie możesz usunąć ciąży...

-Dlaczego? - zdziwiła się.

-Ponieważ czuje, że chciałbym tego dziecka, nie ważne w jakich czasach się znajdziesz. - pierwszy raz od kąd pamiętał, mówił tak szczerze o swoich uczuciach.

-Oh Severusie, naprawdę to doceniam, ale nie musisz...

-Żałuję tylko tego, że nie będę mógł jej zobaczy. - poczuł ucisk w krtani oraz w klatce, starał się nie okazywać tego jaki ból mu sprawia myśl o tym, iż nie zobaczy swojego dziecka jak dorasta. - Wybacz, że na początku tak zareagowałem...

-Nie dziwie ci się Sever. - ton dziewczyny był już ciepły i spokojny, czuła niewyobrażalną ulgę. - Ledwo mnie znasz, nie ufasz mi, a okazuje się, że masz ze mną dziecko... Cóż, nie mogłeś zareagować inaczej.

-Tak... - po chwili niezręcznej ciszy, mężczyzna zebrał się w sobie, chciał wszystko przemyśleć na spokojnie. - Powinnaś wracać do łóżka. - dziewczyna posłusznie ruszyła w stronę skrzydła szpitalnego. - Lucy... Chciałem tylko powiedzieć, że byłem szczęściarzem mogąc cię pokochać, nie znam cię długo ale...po prostu uważam że jesteś czarującą kobietą.

Severus po tych słowach wyminął ślizgonkę i pospiesznie ruszył w swoją stronę, zostawiając Lucy, która zalała się karmazynowym rumiencem, słowa mężczyzny dźwięczały jej w uszach, zrobiło jej się ciepło na sercu. Wróciła do łóżka z humorem, którego nie może popsuć nawet karcenie pielęgniarki. Dobrze wiedziała jak trudno Severusowi przychodzą takie słowa, dlatego miało to dla niej milion razy większe znaczenie.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz