Wspomnienia

67 7 3
                                    

-Naprawdę nie musisz mi pomagać w nauce Michi.- powiedziała zaczytana w książkę o ziołach do mikstur.

-Wiem ale chcę słońce. - przerwał pisać notatki i ucałował jej dłoń.- Przy okazji czegoś się nauczę od mojej ukochanej pani profesor.

-Nie musisz mi schlebiać. -uśmiechnęła się zarumieniona.

-Mówię prawdę, nie ma na świecie lepszej czarownicy od ciebie. -szelmowska mina pojawiła się na jego twarzy.

-Ty lepiej idź już na lekcję, bo jak nie zdasz swojego ostatniego roku, to będziesz miał ze mną do czynienia. - pogroziła mu żartobliwie.

-Już dobrze, już dobrze.- zaśmiał się, po czym wstał i ucałował dziewczynę w czoło. -Widzimy się wieczorem słońce.

Blondynka jeszcze przez jakiś czas siedziała nad swoimi zapiskami, które przygotował jej czarnowłosy. Gdy wszystkie przejrzała postanowiła udać się do biblioteki, po nową dostawę książek. Kiedy tylko znalazła się w progu starsza kobieta przywitała ją serdecznym uśmiechem.

-Witaj Lucy, kiedyś my się widziały?

-Wybacz miałam trochę na głowie, wiesz jak to jest, ciąża i jeszcze nauka do egzaminu na Mistrza Eliksirów. -westchnęła ciężko, obie kobiety usiadły przy jednym z wolnych stolików.

-Z pewnością nauka w twoim stanie jest ciężka ale Severus pewnie ci pomaga. -mówiła nadal się uśmiechając.

-Cóż...nie chciałam mu zabierać czasu, wolny czas powinien spędzać ze swoją kobietą. -głos blondynki nieznacznie się załamał.

-Oh kochana, ja nadal uważam, że powinnaś mu o wszystkim powiedzieć, było by ci lżej i wiedziała byś na czym stoisz. -mówiła z troską starsza czarownica.

-Może kiedyś... -nie miała zamiaru psuć czarnowłosemu życia ale nie chciała tego mówić kobiecie. -Ale opowiadaj jak u ciebie?

-Co ja mogę ci powiedzieć, w kółko to samo, te nieznośne dzieciaki, krzyczą i nie mają szacunku dla książek. -kręciła w niedowierzaniu głową. - A jak mój wnuk?

-Dobrze, coraz częściej się wierci, chyba już nie może się doczekać by wyjść na świat. -zaśmiała się gładząc brzuch. - Elieen...

-Tak Lucy?

-Boję się, że będę złą matką. -posmutniała.

-Nawet tak nie mów kochana, jestem pewna, że będziesz najwspanialszą matką na świecie, poza tym zawsze możesz przyjść do mnie z problemami i poradzimy coś razem.

-Jesteś skarbem Elieen, czemu ja nie miałam takiej matki... - zawiesiła głowę, a kobieta pogłaskała ją po plecach w geście wsparcia.

-Wybacz, że pytam ale gdzie są twoi rodzice?

-Nie wiem, prawdopodobnie nie żyją.

-Oh przepraszam...

-To nic, ledwie ich pamiętam. -dziewczynie zrobiło się smutno.- Gdy byłam mała wyruszyli w rejs, statek zatonął i nigdy więcej ich nie widziałam, wychowywała mnie babka ale to też nie trwało długo, zmarła w pożarze który strawił mój dom rodzinny, tułałam się po świecie, aż spotkałam moja metorke która nauczyła mnie wielu rzeczy ale znów szczęście nie trwało długo, uciekłam od niej, tułałam się między wymiarami, aż wylądowałam tutaj. -uśmiechnęła się niewyraźnie.

-To straszne. -kobietę zamurowało nie miała pojęcia co ma powiedzieć blondynce, było jej strasznie szkoda młodej czarownicy, przytuliła ją do siebie i trwały tak przez jakiś czas.

-Dziękuję ci.

-Za co? -zdziwiła się bibliotekarka.

-Za to, że mnie wysłuchałaś. -powiedziała ciepło, rozmowy ze starszą kobietą zawsze jej pomagały, była jej przyjaciółką, która nie oceniała.

Lucy pożegnała się z czarownicą, wzięła swoje książki i wyszła, ledwo widziała gdzie idzie, lektura piętrzyła się w jej ramionach. Odwróciła się tylko na sekundę by spojrzeć czy zamknęła drzwi do biblioteki, lecz to był jej błąd. Wpadła na coś i upadła na posadzkę z wielkim hukiem, książki wyleciały w powietrze, blondynka myślała, że wpadła w ścianę ale gdy tylko uniosła wzrok wiedziała, iż się myliła. Czarnowłosy profesor stał nad nią z wyciągniętą dłonią, gotowy by pomóc jej wstać.

-Przepraszam, nic ci nie jest? -zapytał z troską w głosie.

-Nie, nic mi nie jest... -blondynkę zalał soczysty burgund, chciała zapaść się pod ziemię.

-Na pewno? -dziewczyna przytaknęła i zaczęła zbierać w pośpiechu swoje książki, czarnowłosy postanowił jej pomóc, ich dłonie spotkały się na jednej z książek, profesor zaczął wpatrywać się w zielone, hipnotyzujące oczy, lecz blondynkę speszyło to jeszcze bardziej, zabrała swoją własności i pognała w stronę swoich komnat, zostawiając mężczyznę na środku korytarza.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz