Szpiedzy

67 7 4
                                    

Severus wraz z Mirandą siedzieli w jego komnatach, mężczyzna nie mógł się skupić na niczym innym niż na nowej Profesorce Lucy Destino, chciał się dowiedzieć o niej więcej, poznać ją bliżej. Nie miał pojęcia dlaczego dziewczyna tak skrupulatnie się przed nim skrywała, a gdy przychodziła okazja do spotkania, ona zawsze uciekała. "Czy coś jest ze mną nie tak? Może nie jestem dla niej wystarczający?" zastanawiał się mężczyzna, te myśli nie dawały mu spokoju.

-Słuchasz mnie w ogóle Sev? -oburzyła się brunetka. -Tracę czas rozmawiając z tobą. O czym tak myślisz?

-Muszę się o niej dowiedzieć więcej... -mówił w zamyśleniu.

-O kim ty mówisz? -zmarszczyła brwi, lecz zrozumiała, gdy czarnowłosy spojrzał na nią z politowaniem.- A ta śliczna blondyneczka.

-Tak, ta śliczna blondyneczka. -przewrócił oczami.- Chcę wiedzieć dlaczego tak bardzo mnie unika.

-Pewnie po prostu jej się nie podobasz. - mówiła złośliwie ale mężczyzna zgromił ją wzrokiem.- No dobra wchodzę w to.

-W co wchodzisz Lover?

-Pomogę ci ją szpiegować.- odparła zawadiacko.

-Szpiegować? Nie myślisz, że to trochę dziwne? -zmieszał się.

-Może ale jeżeli chcesz się coś o niej dowiedzieć, to nie mamy innego wyjścia.- jej ton zabrzmiał bardzo poważnie, aż mężczyznę to zdziwiło, jego przyjaciółka nigdy nie była poważna, a znał ją od dzieciństwa.

Lucy przebywała na świeżym powietrzu, błonia o tej porze były wypełnione słońcem, siedziała niedaleko jeziora, czytała książkę "Magiczne kryształy i zastosowania". Czarnowłosy wraz ze swoją przyjaciółką skrywali się w gąszczu, przyglądając się dziewczynie.

-Zobacz Sev, ona jest jedną z tych inteligentnych. -uniosła brew, a za nią poszybował w górę kącik ust.

-To już zauważyłem sam. -warknął na przyjaciółkę, która już miała nie zbyt grzeczne myśli. -I zacznij mówić ciszej, nie zamierzam tłumaczyć się dlaczego siedzę w krzakach.

-Csii... -blondynka najwidoczniej coś usłyszała, ponieważ odwróciła się w ich stronę, schylili się by ich nie zauważyła, młoda kobieta wstała z ziemi, otrzepała się, rozejrzała się jeszcze raz i odeszła w stronę Hogwart'u. -I zobacz co zrobiłeś.

-Ja?!

-Dobra cicho już, idziemy za nią.- brunetka złapała mężczyznę za ramię i pociągnęła za sobą.

Lucy przemierzała korytarze zamku, wciąż rozglądała się dookoła, coś ją niepokoiło. Brunetka podążała za dziewczyną w bezpiecznej odległości, a Snape czuł się głupio wyglądali niczym kryminaliści próbujący zamordować niewinną dziewczynę, gdyby ktoś ich teraz widział, zapadł by się pod ziemię.

-Zobacz wchodzi do biblioteki, wejdę za nią ty poczekaj. -kobieta wkroczyła za blondynką do biblioteki jak gdyby nigdy nic, przyglądała się dziewczynie uważnie, która zaczęła rozmowę z matką czarnowłosego.

-Cześć Eileen. -blondynka oddała książkę starszej kobiecie.

-Kochana jak tak dłużej pójdzie to przeczytasz wszystkie książki jakie mam.- zaśmiała się.

-Muszę coś robić.- uśmiechnęła się i wzięła następną książkę.- Dziękuję.

-Kiedy do mnie przyjdziesz na kawę?

-Oh nie wiem, mam trochę na głowię ale w wolnym czasie na pewno się spotkamy. - brunetka przysłuchiwała się rozmowie. -Do zobaczenie Eileen.

Blondynka już miała wychodzić, gdy Lover stanęła jej na drodze, dziewczyna zachwiała się i spojrzała na brunetkę nieco poddenerwowana.

-Oh wybacz.- mówiła brunetka. -Ty jesteś tą nową nauczycielką od eliksirów, mam rację?

-Tak. -blondynce ściskało się gardło, właśnie stała przed nią nowa kobieta ojca jej dziecka, przynajmniej takiego była przekonania.

-Jestem Miranda Lover. -podała jej dłoń, którą niechętnie przyjęła.

-Lucy Destino.

-Miło cię poznać, jesteś śliczną dziewczyną.-powiedziała flirciarsko brunetka.- I masz przepiękne oczy.

-Dziękuję... - "Co jest z nimi wszystkimi nie tak? Najpierw Severus mnie całuje, a teraz jego kobieta prawi mi komplementy ?" pomyślała.

-Masz ochotę ta kawę? Ja stawiam. -kontynuowała brunetka.

-Wybacz ale śpieszy mi się. -odparła krótko, po czym wyminęła kobietę.

Miranda wyszła z biblioteki i odszukała wzrokiem swojego przyjaciela, przywołała go gestem dłoni do siebie i ruszyli za blondynką.

-Ona zna się z twoją matką.- zakomunikowała kobieta.

-Od kiedy?

-A skąd ja mam to wiedzieć? Ale musimy później z nią porozmawiać, z pewnością wie więcej o niej. -mówiła zdeterminowana.- Wchodzi do swoich komnat. - kobieta stanęła przed drzwiami za którymi właśnie zniknęła dziewczyna, wyciągnęła z torebki dziwne ucho i przyłożyła je do drzwi.

-Co ty robisz Lover? -oburzył się mężczyzna.- To już jest przesada nie możemy jej podsłuchiwać.

-Siedź cicho, jeżeli chcesz się coś o niej dowiedzieć musimy ryzykować.- przez dłuższy czas nic nie usłyszeli, brunetka westchnęła męczennie i schowała ucho z powrotem.

-Na pewno rzuciła zaklęcie wyciszające.

-Nic się nie martw na to też mam coś specjalnego. -z jej dłoni wyleciała mała muszka. -To oto urządzenie pozwoli nam zobaczyć co robi nasza blondyneczka. -wpuściła mała istotę pod drzwiami do komnat dziewczyny, a brunetka rzuciła nieznane mężczyźnie zaklęcie i zaczęła wyświetlać obraz.

Lucy siedziała na kanapie, gdy z łazienki wyszedł Michael, ubrany był tylko w ręcznik zawiązany na biodrach, podszedł do dziewczyny i czule ją pocałował, w profesorze zagotowało się na ten widok.

-Wystarczy! Widziałem wystarczająco.- warknął na przyjaciółkę i odszedł pospiesznie powiewając szatami.


𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz