Przygotowując się mentalnie do rozpoczęcia niewygodnej rozmowy, Evan czuje się przez moment jak mały, żałosny szantażysta, a piekące go wewnątrz uczucie, jakby połknął niewielki płomyk lub rozżarzony węgiel, wcale nie pomaga. I to nie ma nic wspólnego z poczuciem winy. Nic a nic.
Mógłby, co prawda, zrobić to porządnie, jak na zaawanasowanego maga umysłu przystało, wykorzystać swoje niezwykłe talenty, dzięki czemu nie musiałby zachowywać się jak jakiś scharłaczony żebrak. Problem w tym, że istnieje zbyt wiele niewiadomych, a wciąż jest przecież zbyt młody by zniknąć, prysnąwszy niczym mydlana bańka, jeśli pomyli się w swojej ocenie lub, co gorsza, stracić swoje wyjątkowe dziecko i pozwolić wymknąć się tej okazji z rąk na rzecz kogoś innego.
Poszlaki, domysły, niejasności, liczne ścieżki, którymi może podążać, gra z nieznanymi mu zasadami. Aż kusi go, żeby ukształtować przyszłość według własnego widzimisię, tutaj, właśnie w tej chwili. Pieprzyć zdrowy rozsądek, rozdeptać ograniczenia i rozerwać w drobny mak wszelkie normy społeczne.
Tylko że... wciąż ma tak wiele do stracenia.
- Nie możesz nikomu o mnie powiedzieć, rozumiesz? – zaczyna w końcu, chcąc mieć to za sobą. Stara się nie myśleć o szansy przechodzącej mu leniwie koło nosa, machającej przy tym szyderczo na pożegnanie. - NIKOMU.
- Przecież nie powiedziałem... - Harry spogląda na niego z ukosa z niepewnością wymalowaną na twarzy. Rosier całkowicie podziela to uczucie. Sam nieustannie się waha. Mógłby przecież zaoszczędzić sobie mnóstwo kłopotu, tyle zmarnowanego czasu i rozstroju nerwowego. Nikt normalny nie powierzyłby mu opieki nad rośliną, nie wspominając nawet o jakimkolwiek żywym stworzeniu, a już zwłaszcza małym dziecku. Powinien to zrobić w niezawodny, sprawdzony sposób, ale coś mu mówi, że to nie jest najlepszy pomysł.
- Wiem - potwierdza Evan, kiwając głową z uznaniem. - I jestem z ciebie bardzo zadowolony. Nie spodziewałem się, że skłamiesz.
- Ciotka Petunia ciągle kłamie, że Dudley nie jest gruby - mówi chłopiec, wzruszając ramionami.
- Tak, to wiele wyjaśnia, więc wyjątkowo nie pogniewam się, że bierzesz z niej przykład. - Evan bierze głęboki wdech, układając sobie w głowie przygotowaną po drodze przemowę. Chce, żeby chłopiec zrozumiał jak istotne jest utrzymanie ich znajomości w tajemnicy. Doskonale zdaje sobie sprawę, że czasami wystarczy jedno niefortunne słowo, nieopaczne stwierdzenie, by wszystko szlag jasny trafił. - To co mam ci do powiedzenia jest bardzo ważne, więc słuchaj uważnie. Nie wolno ci nikomu wspominać, że tu mieszkam, że się widujemy, że uczę cię magii. Dla reszty świata ja nie istnieję. Nigdy się nie pojawiłem. Gdyby ktokolwiek pytał to masz wszystkiemu zaprzeczać.
- D-dlaczego?
- Nie mogę ci tego teraz wyjaśnić, jesteś za młody, żeby zrozumieć powagę sytuacji, ale ty i ja... to sekret, którego nie wolno ci wyjawić. Za żadne skarby. Jeśli komuś powiesz, będę musiał odejść i nigdy więcej się nie zobaczymy - naciska Evan, chwytając dłoń chłopca w swoją własną i ściskając lekko.
- Nie chcę, żebyś odchodził - oświadcza chłopiec nieco płaczliwie, patrząc prosto w oczy dorosłego. Jego wzrok jest pełen szczerości. - Ale... przecież to chyba dobrze, że się mną opiekujesz.
Evan pociera zmęczoną twarz, starannie dobierając słowa w swoich myślach, ale poważne ambicje, wyraźnie zarysowane plany i świetlana wizja przyszłości śpiewają głośno w jego duszy.
CZYTASZ
Po trupach do celu •Harry Potter
FanfictionCzasami trzeba uważać na to czego sobie życzymy. Zwłaszcza, jeśli mamy sześć lat i niemal nieograniczoną moc do wykorzystania. Niekiedy dostajemy od losu coś nieoczekiwanego. A coś, co z pozoru wydaje się zupełnie chybione, może mieć poważne skutki...