CHIFUYU POV:Siedziałem już od kilku godzin i odchodziłem od zmysłów, było grubo po północy a wiadomości od Bajiego jak nie było, tak nadal nie ma.
Martwiłem się cholernie, bo nie odpisywał, ani nie odbierał telefonu, tak samo jak cała reszta.
Nie wiedziałem co się dzieje, ale coś było nie tak, chwytając się ostatniej deski ratunku stwierdziłem, że zadzwonię do Emmy, po kilku sygnałach odebrała.
- Hej, coś się stało, że dzwonisz? - spytała zmartwiona.
- Hejj, można tak powiedzieć, jest może koło ciebie Mikey? - odparłem przygaszony.
- Mikey!! Chodź tu, Chifuyu dzwoni!! - krzyknęła, a ja myślałem że popękają mi bębenki.
Nagle usłyszałem szelest i krótkie trzaśnięcie a połączenie się zerwało. Opadłem znużony na kanapę, a po kilkunastu minutach rozniosło się głośne pukanie do drzwi.
Chyba pomału zaczynam wpadać w jakąś histerie.
- Idę idę, spokojnie. - mruknalem, chociaż jedyną niespokojną tu osobą, byłem ja, a moja nadzieja spoczywała na tym, że osobą którą zobaczę będzie właśnie cały i zdrowy Baji.
Uchyliłem drzwi, które nagle z impetem uderzyły, obijając się o sciane. Patrzyłem zamurowany na chłopaka stojącego w drzwiach, mierzącego mnie lodowatym spojrzeniem, był wściekły, w jednej chwili poczułem ból w policzku, a moja głowa odleciała w bok.
- Jestes z siebie kurwa zadowolony? - wycedził przez zaciśnięte zęby, popychając mnie.- Brawo kurwa, gratuluje wyobraźni.
Cios za ciosem i tępy ból uświadamiały mi, że to wszystko dzieje się naprawdę, byłem zbyt oszołomiony, żeby cokolwiek zrobić a świat dookoła mnie zaczął wirować.
Do rzeczywistości przywróciły mnie jego zimne palce, zaciskające się na mojej szyi.
Chciałem coś powiedzieć ale głos ugrzązł mi w gardle, ledwo łapałem kolejny oddech patrząc osłupiały na jego zaciśniętą szczękę i brązowe oczy, patrzące na mnie z nienawiścią.
- Świetnie się bawiłeś robiąc ze mnie idiotę Matsuno? - syknął - Chociaż może powinienem powiedzieć do ciebie, tak jak całe Atman co? Podbuduje to twoje popierdolone ego?
Brutalna prawda dotarła do mnie szybciej, niż myślałem.
Wiedział.
Chwyciłem go za dłonie oplatające moją szyje i próbowałem poluzować jego uścisk.
- Posłuch... - jednak nie dał mi dokończyć, zaciskając mocniej palce na mojej szyi.
- Zamknij się! Co niby chciałeś tym osiągnąć, co, rozjebać Toman od środka? - parsknął sarkastycznym śmiechem, przydusił mnie jeszcze bardziej, po czym gwałtownie puścił. - Jesteś żałosny.
Zabolało, cholernie.
Naprawdę myśli, że o to mi chodziło?
Naprawdę jest w stanie mówić takie rzeczy po tym wszystkim?
Wziąłem duży oddech, a moje gardło zapiekło mnie niemiłosiernie, zacząłem kaszleć, rozmasowując obolałą szyje.
Kręciło mi się w głowie, a moje nogi były jak z waty, jednak nadal stałem wpatrując się w niego oszołomiony.- Nie dasz mi nawet dojść słowa? Naprawdę sądzisz że byłbym do tego zdolny?! - moje nerwy puściły, a ja podniosłem głos, co było błędem, bo moje gardło dało o sobie znać.
CZYTASZ
only look at me ~ bajifuyu
FanfictionMoje życie znowu podążało do momentu, do którego nie chciałem wracać. Wszystko przez tego chłopaka, a konkretniej, przez jego jedno spojrzenie, od którego wszystko się zaczęło. Nigdy nie myślałem, że te piękne, brązowe tęczówki tak bardzo namieszają...