CHIFUYU POV:
Wstałem z łóżka po nieprzespanej nocy, dużo wcześniej niż wszyscy. Nie chciałem, żeby zobaczyli mnie w takim stanie, więc jak najciszej ruszyłem do łazienki na dole, żeby wziąć zimny prysznic. Ubrałem się i ruszylem do kuchni, zrobić sobie coś do jedzenia. Jednak po kilku minutach grzebania widelcem w talerzu stwierdziłem, że nie ma to najmniejszego sensu, bo przez stres nic nie przejdzie mi przez gardło.
Poszedłem do mojego pokoju i ostrożnie otworzyłem szufladę wyciągając z niej paczkę papierosów. Wolnym krokiem ruszyłem w stronę balkonu jak najciszej go otwierając, żeby nie obudzić Bajiego.
Słońce dopiero zaczęło rozświetlać okolice, a ja tępym wzrokiem patrzyłem na tlącego się papierosa, który nagle upadł na ziemie, przez chłopaka, który wytrącił go z mojej dłoni.
Podskoczyłem nieznacznie w miejscu i zaskoczony popatrzyłem na bruneta, który stał z irytacją wymalowana na twarzy.
- Dlaczego znowu palisz? - powiedział zły patrząc na mnie spod przymrużonych powiek.
- Nie bądź hipokrytą, ty też palisz. - odparłem oschle.
- Ja to ja, ty to co innego. - stwierdził zmartwiony a moja mina automatycznie zrzedła.
Jeśli mam to zrobić, to teraz jest na to idealny moment. Nie mogę dłużej się wahać.
- Wszystko okej? - zapytał widząc mój wyraz twarzy i ostrożnie dotknął mojego policzka, jednak ja odtrąciłem jego rękę. - Chifuyu?
- Tak, wszystko okej. - wymruczałem chłodno.
- Obraziłeś się o tego papierosa? - spytał, jednak mu nie odpowiedziałem. - O co chodzi? Coś się stało?
- Nic się nie stało. Po prostu przemyślałem sobie kilka spraw. - powiedziałem słysząc, że mój głos brzmi tak, jakby nie należał do mnie.
- Jakich spraw? - zapytał zdezorientowany intensywnie się we mnie wpatrując, jednak ja unikałem jego wzroku jak ognia. - Możesz konkretniej?
- Myśle, że to nie ma sensu. - odparłem pewnie, zaciskając dłonie na rękawach od bluzy. - Lepiej będzie jak... jak... - zawachałem się.
- Jak co? - ponaglił mnie drżącym głosem.
- Jak zakończymy to tu i teraz. - wydusiłem z siebie starając się brzmieć obojętnie.
Kiedy usłyszałem własne słowa, poczułem uścisk w sercu.
Wcale nie będzie lepiej, a niedowierzający wzrok chłopaka sprawił, że nie chciałem mówić nic więcej.
- Żartujesz sobie. - wydukał przesuwając się do mnie, a jego ręka znów znalazła się na moim policzku. - Żartujesz sobie ze mnie prawda? - powtórzył ze strachem w głosie. Nie chciałem odtrącać jego ręki, chociaż na chwile chciałem czuć, że jest blisko. Nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa, więc gdy pokręciłem głową, dając mu do zrozumienia, że wcale nie żartuje, jego dłoń osunęła się bezwładnie z mojego policzka. - Kurwa mać, powiedz ze to tylko głupi żart! - wykrzyczał zaciskając rękę na moim ramieniu.
- Nie żartuje. - wyszeptałem prawie bezgłośnie, czujac jak serce obija mi się o żebra. - Uważam, że lepiej bedzie jak będziemy trzymać się od siebie z daleka. - dodałem czując, że robi mi się niedobrze od własnych słów. Nadal unikałem jego spojrzenia, bo wiedziałem, że jeśli spojrzę mu w oczy, nie utrzymam swojej postawy i wybuchnę płaczem.
- Nie. - wymamrotał, a jego palce mocniej wbiły się w moje ramie. Słyszałem jak jego oddech przyspiesza i czułem na sobie jego palące spojrzenie. - Czy ty siebie słyszysz?! Jeszcze wczoraj mnie tu całowałeś, a dzisiaj wyjeżdzasz z takim czymś?! - wykrzyczał poruszając mną nieznacznie. - No słucham! Zadałem ci pytanie!
CZYTASZ
only look at me ~ bajifuyu
FanfictionMoje życie znowu podążało do momentu, do którego nie chciałem wracać. Wszystko przez tego chłopaka, a konkretniej, przez jego jedno spojrzenie, od którego wszystko się zaczęło. Nigdy nie myślałem, że te piękne, brązowe tęczówki tak bardzo namieszają...