Rozdział 10

131 12 3
                                    


Rozmawiało im się naprawdę dobrze. Dziewczyna straciła poczucie czasu, sprawdziła telefon, lecz był rozładowany.

— Chyba trochę się zasiedziałam. — zaśmiała się lekko.

— Możesz przenocować u mnie, jeśli chcesz. — zaproponował jej blondyn, przez co lekko ją zamurowało.

— Nie chce ci sprawiać kłopotów.

— Ależ skądże, gościć cię to czysta przyjemność. — na słowa blondyna dziewczynie poruszyły się motyle w brzuchu.

Oboje usłyszeli donośny deszcz, który obijał się o szyby.

— Chyba jednak muszę zostać, nie chce byś wracał w taką pogodę. — czuła się niekomfortowo, choć z drugiej strony podobało jej się to.

— Przygotuję ci pokój gościnny i rzeczy do kąpieli, jeśli byś chciała z korzystać z łazienki.

— Chętnie.

Po odświeżeniu się brunetka wyszła z łazienki, ubrana w te same dresy oraz bluzę, którą dostała od Tom'a, mając na głowie ręcznik.

Weszła do kuchni za zapachem. Zdziwiona oparła się o ścianę na widok gotującego blondyna.

— Co robisz? — podeszła bliżej, przyglądając się.

— Naleśniki. — blondyn uśmiechnął się pod nosem, widząc zaciekawioną minę dziewczyny. — Lubisz?

— Bardzo. — równie z odpowiedzią dziewczyny odezwał się jej brzuch. Była lekko zakłopotana.

Po zjedzonym posiłku Rose pomogła blondynowi posprzątać po kolacji. Tematów do rozmowy im nie brakowało, czym oboje byli zdziwieni.

— Pójdę już spać. — lekko zmęczona ziewnęła, przy okazji życząc miłej nocy blondynowi.

Weszła do niewielkiej sypialni. Wystrój był podobny do reszty domu — białe łóżko z szarą kołdrą, dookoła ściany również tego samego koloru co pościel, biała komoda oraz fotel ze stolikiem.

Całkiem przytulnie. — pomyślała.

Zgasiła światło, kładąc się do łóżka. Zamknęła oczy, oddając się w ramiona snu, jednak nie trwało to zbyt długo. Rose przebudziła się gwałtownie, gdy usłyszała donośny dźwięk uderzenia pioruna.

Serce waliło jej niemiłosiernie szybko i mocno. Zdyszana rozejrzała się po pokoju. Przypomniała sobie, że niestety nie jest w swoim domu.

Wstała z łóżka, stawiając delikatnie stopy na zimnej powierzchni. Wyszła cicho z pokoju, w którym się znajdowała, kierując się w stronę kuchni.

Wyciągnęła szklankę z jednej z szafek, nalewając sobie zimnej wody. Odstawiła naczynie do zmywarki, opierając się dłońmi o blat.

Po chwili ponownie usłyszała donośny dźwięk uderzenia pioruna, na co lekko pisnęła.

Usiadła na podłodze, opierając się plecami o meble kuchenne. Głowę oparła o kolana, obejmując je rękoma. Siedziała tak w ciszy, bojąc się ruszyć z miejsca.

Nie słyszała jednak cichych kroków gospodarza domu.

— Rose? — gdy mężczyzna nie usłyszał odpowiedzi od brunetki, podszedł powoli do niej i ukucnął przy niej. — Rose, co tu robisz? — zapytał cicho, delikatnie dotykając jej ramienia.

Dziewczyna podniosła wzrok, czując lekką ulgę na jego widok. W czyimś towarzystwie w czasie burzy czuła się raźniej.

— Ja... — szepnęła, próbując wypowiedzieć całe zdanie, lecz przychodziło jej to z trudnością.

— Boisz się burzy, prawda? — Rose odpowiedziała kiwnięciem głowy. Blondyn westchnął, lekko się uśmiechając. Wstał, wyciągając swoją dłoń w stronę dziewczyny.

Przyjęła ją chętnie, podnosząc się z podłogi.

Ruszyli w stronę sypialni mężczyzny. Znajdując się bliżej łóżka, brunetka niepewnie przystanęła obok.

— Mogę z tobą zasnąć, jeśli mógłbym w ten sposób ci pomóc.

Położyli się do łóżka, przykrywając się przyjemną, chłodną kołdrą. Przysypiając dziewczyna poczuła jak Tom objął ją w pasie.












•J•

* * *

Wybaczcie mi moją nieobecność. W moim życiu wydarzyło się w ciągu tych dwóch, niedługo trzech miesięcy tak wiele rzeczy, że nie miałam zbytnio czasu i ochoty na pisanie.
Postaram się nadrobić braki. 🙏

Rose Black ❦ Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz