Rozdział 4

373 18 132
                                    

- Lecimy na smokach? - spytałam Skylor, gdy ta wreszcie była gotowa.
- Możemy - oznajmiła - Jesteś gotowa?

- Pewnie – powiedziałam lecz nagle coś sobie uświadomiłam – Chwila, czekaj. Teraz sobie uświadomiłam. Nie pokazywałaś pierścionka.
- Ty faktycznie - powiedziała Skylor - Zapomniałam o tym.

Dziewczyna podniosła rękę i pokazała mi przedmiot - srebrny pierścionek z małym diamentem. Niby pierdoła, ale robi wrażenie, zwłaszcza, że każda dziewczyna takiego pragnie.
- No szczęściara z ciebie - powiedziałam, trochę jej zazdroszcząc.
- Dzięki.

*

- Ty w ogóle wiesz, gdzie jest ten magazyn? - spytała w pewnym momencie Skylor, gdy leciałyśmy nad miastem.
- Mniej więcej - odparłam - Jest na obrzeżach miasta w północno-wschodniej części.

- Rumi - zaczęła po chwili czerwonowłosa.
- Tak Sky?
- Ja wiem, że mówiłaś, że wszystko jest już dobrze, ale powiedz szczerze, jak się trzymasz?
Tym pytaniem mnie zaskoczyła. Wiem, że się martwią i doceniam to, ale to mi wszystko przypomina.
- Jest już lepiej, ale czasami mam koszmary i budzę się - powiedziałam - Pogodziłam się już z tym, że już go nie ma, ale wciąż za nim tęsknię.
- Wybacz, że cię tak o to wypytuje, ale nie chcę, żebyś myślała, że jesteś sama. My jesteśmy przy tobie.
- Wiem Sky i jestem wdzięczna. Naprawdę... O patrz, prawie jesteśmy.

Pokazałam na jakiś kanciasty budynek, za którym rozciągała się sterta poukładanych kontenerów, dziękując w duchu, że nie będę musiała kontynuować tej rozmowy.
- To na pewno tu? - spytała.
- Tak. Byłam już tu - odparłam i kazałam smokowi obniżyć lot.

Po chwili szłyśmy już między barykadami w stronę wejścia.
- Za cicho tu - wyszeptała Skylor i powoli zaczęła sięgać po broń.
- Zdecydowanie - powiedziałam cicho i chwyciłam rękojeść miecza. Jednak nie dane nam było nawet wyciągnąć broni.
- Nie ruszać - usłyszałyśmy nagle i w sekundę otoczyło nas ze dwudziestu wojowników, celując do nas włóczniami tak, że nie mogłyśmy nawet drgnąć.
- Harumi? - usłyszałam po chwili znajomy głos - Opuścić broń. Nie poznajecie jej imbecyle?
Wśród wojowników rozległy się szepty. Powoli zaczęli odsuwać od naszych gardeł ostrza, wciąż mierząc mnie wzrokiem.

- No ciebie się tu nie spodziewałam księżniczko – powiedziała żartobliwym tonem dziewczyna, a ja odwróciłam się do niej.
- Już nie księżniczko - odparłam - Teraz nazywaj mnie boginią.
- No już już. Nie rozpędzaj się tak, bo Cię zaraz pycha rozsadzi - powiedziała Violet.
- Ciebie też miło widzieć - powiedziałam i objęłam dziewczynę.

- Co was tu sprowadza? - spytała po chwili.
- Mamy do was sprawę - oznajmiła Skylor.
- I ponoć jest tu też Borg - dodałam.
- Jest jest. Ogarnia z Panem E temat broni. Chodźcie ze mną - powiedziała Violet, po czym zwróciła się do strażników - Oczy dookoła głowy. Nie chcemy tu niespodzianek.

- Coś się stało, że macie tyle straży? - spytałam Violet, gdy szłyśmy w stronę wejścia do magazynu.
- Zaczęła się tworzyć jakaś nowa organizacja przestępcza - powiedziała - Ostatnio nas zaatakowali. Nie było zbyt kolorowo.
- Czyli macie jakieś informacje na ich temat? - spytała Skylor.
- Coś tam wiemy. Nie za wiele, ale jednak. Rozumiem, że to was tu sprowadza?
Pokiwałam głową.
- Zatem chodźmy do środka - oznajmiła dziewczyna i otworzyła drzwi do magazynu - Tam porozmawiamy.

Wnętrze magazynu nie wyróżniało się jakoś szczególnie. Szare, puste ściany, biały sufit i stare, popękane kafelki odstraszyłyby niejednego. Po chwili dotarłyśmy do pomieszczenia, gdzie wokół szafek i skrzyń krzątała się masa osób.
Przy jednej ścianie stały dwie postacie. A raczej jedna stała, a druga siedziała na wózku inwalidzkim.
Podeszliśmy do nich.

- Wybaczcie, że przerywam, ale ktoś ma sprawę - oznajmiła Violet, a dwójka odwróciła się w naszą stronę.
- Skylor, Harumi miło was widzieć - powiedział mężczyzna w okularach.
Pan E podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Co wyście mu zrobili? - spytałam mocno zaskoczona - On nie miał takiego programu.
- No wieeeesz - przeciągła Violet - Coś tam pozmienialiśmy. Nam pasuje. Mordercza maszyna, a w wolnym czasie najlepszy przyjaciel.
- Noooo doobra. Niech wam będzie - oznajmiłam zdezorientowana tym zdarzeniem.

- Co to za sprawa? - spytał Borg.
- Wiecie coś o nim? - spytałam, pokazując zdjęcie zamaskowanej postaci.
- Skąd masz jego zdjęcie? - spytała zaskoczona Violet.
- Zane miał. Obserwowali miasto. Ponoć ten chłopak należy do jakiejś nowej grupy przestępczej. Wiecie coś o niej?
- Czy wiemy. Moja droga, my toczymy z nimi istną wojnę. Rozpanoszyli się i myślą, że im wszystko wolno. Mieliśmy już z nimi parę starć. Są bardzo niebezpieczni. Ostatnio rozbili cały nasz oddział. Posługują się nindroidami. Mają karabiny laserowe, granaty i jakieś dziwne miecze, które potrafią przeciąć zwykłe.
- Takie miecze? - spytałam, wyciągając miecz, który znalazłam po walce w parku.
- Tak, to jest jeden typ mieczy, których używają - oznajmiła Violet.
- Mogę spojrzeć? - spytał mężczyzna, a ja podałam mu broń.

- Interesujące - mruknął - I jakże przemyślane. Idealne użycie dostosowanego strumienia elektromagnetycznego i prostego przepływu energii. A to wszystko dzięki dwóm ogniwom litowo-jonowym.
- A można by prosić w języku ludzi? - powiedziała Skylor, która najwidoczniej także nic nie zrozumiała.
- Źródło energii wytwarza silne i wibrujące pole magnetyczne na ostrzu miecza, dzięki czemu ten działa w ten sposób. Prościej się nie da.

- Da się to ja.... - moje pytanie przerwały odgłosy licznych strzałów.
- Co się dzieje? - spytała Sky.
- Znowu nas atakują - krzyknęła Violet - Wszyscy na stanowiska.
Wszyscy zabrali broń i zaczęli biec do walki. Wzięłam miecz od Borga i spojrzałam na Sky, która pokiwała tylko głową.

Wybiegłyśmy na zewnątrz i stanęłyśmy przy ścianie obok Violet. Wokół panowała cisza. Gdzieniegdzie leżały ciała.
- Wiesz ilu ich jest? - wyszeptałam.
- Nie. Nikt nic nie widział. Oprócz tych co nie żyją.

Nagle usłyszałam jakieś dziwne buczenie i dziwne mrowienie w jednym miejscu prawej ręki. Po chwili wyczułam kogoś.
- Uwaga - krzyknęłam, odpychają Sky i Violet. Szybko uruchomiłam ten dziwny miecz i zablokowałam cios przeciwnika, który zeskoczył na mnie z góry.

**

Kilka godzin wcześniej

POV ???

Stałam w centrum dowodzenia, obserwując dane wyświetlane na wielkim ekranie. Tysiące literek spływających z góry ekranu w dół. Setki obliczeń i spekulacji. Ten widok zawsze mnie uspokajał. Na pierwszy rzut oka to totalny chaos, przy głębszej analizie - najzwyklejsze obliczanie współrzędnych.

- Muszę znaleźć to laboratorium - ten cel cały czas chodzi mi po głowie - Muszę je znaleźć. Dzięki temu zdobędę potrzebne środki do zdobycia władzy w całym Ninjago. I do uwolnienia się od niego. Ale zanim to, muszę zdobyć surowce, maszynerię i broń. I tym się trzeba zająć.
- Znaleźliśmy potencjalne miejsce - oznajmił jeden z techników.
- Pokaż.

Na ekranie wyświetlił się widok z powietrza na jakiś budynek.
- To magazyn Odziału Ochrony Cywilów - oznajmił - Trzymają tam całe zapasy sprzętu. Ponoć dzisiaj mają dostawę.
- Doskonale. Prześlij mi wszystkie dane na tablet i wezwij do mnie kapitana.

Po tych słowach wyszłam z centrum dowodzenia, zostawiając pracujących techników.

Ninjago Przebaczenie 3 Niespodziewany Wróg [ZAKOŃCZONE]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon